Hmm.. szczerze mówiąc myślałem już o tym duuużo wcześniej, gdzieś tak od 2005r. czyli od podróży poślubnej do Włoch. Przecież za podobne finanse można spędzić ciekawiej, przyjemniej, a przede wszystkim cieplejsze wakacje niż po raz nasty nad naszym morzem! O dziwo
tak się złożyło, że skoro wszyscy (my czyli Viniowie i nasi towarzysze czyli Seniory) kolektywnie są za to teraz tylko wybrać rejon. Początkowo wybór padł na Włochy i miejscowość Torvaianica, gdzie spędzaliśmy z Viniową miodową dziesięciodniówkę. Miejsce przyjemne, wystarczy przejść przez drogę i jest się na rozległej piaszczystej plaży. Do Rzymu też raptem 30km komunikacją podmiejską, więc baza wypadowa w sam raz. Problemy jednak zaczęły się od razu na początku. W pierwszej kolejności z dodzwonieniem. Żeby w XXI wieku nie można było się dodzwonić do Włoch ?? Co za świat... Problem drugi to kwatera... ehh. W sumie jednak nic z tego nie wyszło.
Ale właśnie wtedy przypomniałem sobie, że przecież mój szef jest zapalonym Cromaniakiem! Po powrocie do pracy, szybka wymiana zdań i już coś wiem. Ale wówczas poradził mi też coś, bez czego dzisiaj nie wyobrażam sobie rozpoczęcia dnia w pracy. Poradził wejść na forum cro.pl, gdzie podobno znajdę sporo informacji na temat Chorwacji. No i sie zaczęło - średnio 2-3 godzin dziennie śledzenie forum, najważniejszych tematów, najciekawszych relacji, pięknych zdjęć i już wiemy gdzie chcemy być: Marusici willa PIMM.
Oczywiście to, że miejsce już wybrane i zaklepane wcale nie oznacza, że o forum do czerwca zapomniałem! Ooo nie, tak łatwo z Wami nie ma. Praktycznie codziennie, choć już dla rozrywki, zaglądałem na forum, podziwiając głównie relacje z podróży i Chorwację w Waszych obiektywach nakręcając się z każdym dniem. Jakby tego było mało pod wpływem zdjęć na forum stwierdziłem, że coś muszę zrobić ze swoimi obiektywami, bo mogą nie sprostać wymaganiom
Część logistyczna naszej wyprawy (planowanie trasy, przygotowanie pojazdów, zaopatrzenie w niezbędne akcesoria, navi, DVD dla dzieci, CB, ponton, materace, karimaty itp. - obliczanie kosztów, a przede wszystkim zapewnienie odpowiedniej ilości środków płatniczych) spoczęła na naszych barkach naszych, czyli Seniora i moich. Zadaniem kobit (Seniorowej i Viniowej) było dogranie kwestii gastronomicznej.
I jak to w życiu bywa my z Seniorem zwarci i gotowi już na koniec maja, a kobity wszystko na ostatnią chwilę.
Ale O.K.
Jakoś nasze przygotowania powoli dobiegły końca nadszedł TEN dzień
Z naszego miasta wyruszyliśmy ok. godz. 16:00 na dwie srebrzanki z batami od CB na dachach, kierując się na A4 w kierunku na Zgorzelec, a później na Zawidów. Tuż za granicą (jaką granicą ??) we Frydlandzie pierwszy postój i zakup winiet na Czechy i dalej prosto na Pragę, przez którą przelecieliśmy bez najmniejszego problemu. Za Pragą zaplanowaliśmy pierwszy dłuższy postój, taki z jedzeniem i takie tam. Czyli jak na razie wszystko zgodnie z harmonogramem ustalonym przez Seniora. W czasie postoju miałem wrażenie, że rozkładanie się z kanapkami będzie trochę "nie bałdzo" ale jak zobaczyliśmy obok nas dosłownie piknik urządzony przez obywateli o bardziej śniadych serach
Dalsza część podróży upłynęła już większym spokoju. Dzieciaki powoli układały się do snu, małżonki też, a my z Seniorem uzbrojeni w słuchawki podłączone do CB połykaliśmy kolejne kilometry gadając o dupie Maryni. Krótka przerwa miała miejsce na chwilę przed wbiciem się na autostradę w Austrii celem zakupu winiety i mojego pierwszego tankowania. Na szczęście dzieciaki spały już smacznie więc szybka akcja i dalej w drogę. Kierunek Wiedeń i dalej Gratz.
Drugi dłuższy postój nazwijmy go gastronomiczno-higieniczno-sanitarny zaliczyliśmy za Wiedniem lub Gratzem (już nie pamiętam). W każdym razie jeszcze przed Słowenią , którą oblecieliśmy legendarnym już objazdem Mureck-Lenart-Ptuj-Trzec (przysłowiowa bułka z masłem). A jako że było to ok. godz. 3:00 25.06 zdziwieni byliśmy dość dużym ruchem właśnie na tym objeździe, bo właściwie od Gratzu trzymała się nas grupka kilku Czechów, którym nie chwaląc się przewodziłem
Chwilę później zaliczyliśmy pierwszą od wyjazdu kontrolę graniczną - ale jaką tam kontrolę - Pan celnik rzucił okiem czy ilość pasażerów zgadza się z dokumentami i dalej w drogę..
WITAJ CHORWACJO !!
Kolejny przystanek zaliczyliśmy w Zagrzebiu na kolejne dotankowanie, a chwilę później na trzeci długi postój gastronomiczny.
Dalej poszło już jak z płatka… Podniecenie Chorwacją sprawiło, że od razu odechciało się nam spać i zaczęliśmy delektować się widokami, drogami, tunelami
Aż wreszcie doczekaliśmy się tego pierwszego widoku na Jadran !!
aż do upragnionego zjazdu z autostrady w Sestanovac
Tuz za bramkami, za Górną Blerą ukazały nam się widoki jaki nigdy wcześniej nie widzeliśmy !! Dobrze, że na CB byliśmy na prywatnym kanale, bo ktoś by mógł pomyśleć, że jakaś dzicz jedzie
Wówczas nie przeczuwałem nawet, że za chwilę będę miał niezłego stresa. A było to na 200metrów (tak dwieście metrów) przed Apatrmani PIMM na baaaardzo ostrym zjeździe (kto tam bywał, ten wie) kiedy pedał sprzęgła został mi w podłodze, bez możliwości wybicia biegu !! Na hamulcu doturlałem się do zbocza skarpy i zadusiłem silnik hamulcem. Szczerze przyznaję, że stresa miałem zdrowego, bo raz, że z takiej stromizny to tylko do marketów czasami zjeżdżałem, a poza tym wiedziałem, że mam poważną awarię 1400km od domu!! Małżonka Viniowa w pośpiechu wyciągnęła Viniątko a auta, bo sam nie wiedziałem co się za raz stanie.
Cóż było robić, szybki tel. do ubezpieczalni (w końcu Assistance miałem wykupione) i co się okazuje ?? W tym konkretnym przypadku jest mi ono zupełnie zbędne, bo to co na dzisiaj mogą mi zaoferować to holowanie, auto zastępcze i nocleg, a więc oferty zupełnie mi nie potrzebne. Chwilę później zjawił się Petar, czyli właściciel PIMM-u i rozłożył mnie na łopatki: wsiadł do auta, popróbował, podniósł maskę popatrzyła i z rozbrajającym uśmiechem stwierdził "Ne ma problema!!
Jednak zanim mechanik usprawnił auto my rozkładaliśmy się już w naszych apartamentach delektując się pierwszym widokiem z tarasu PIMM-a
No i obowiązkowo pierwsza wizyta na plaży
Z miny Seniora i mojej wywnioskowac można, że "chyba" nam się podoba !!
Viniątko i małe Seniorki też szybko odnalazły się na plaży
Tak oto błogo upłynął nam pierwszy dzień pobytu w pięknej, kameralnej Marusici
Reszta nieco później

.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)