Do tej pory zawsze jeździliśmy przez Elbląg, Ostródę i Olsztyn. Czyli mniej więcej pół drogi to zapchana trasa "7".
Tym razem wybór padł na Elbląg, Braniewo (piękna dwupasmówka, praktycznie zero ruchu), Bartoszyce, Kętrzyn.
Szybciej, lepiej, krócej. Tylko kawałek k. Pieniężna niecekawy (ciasno).
Braniewo przywitało nas brukiem i czołgami.
Bartoszyce bardzo ładne.
Kętrzyn już kiedyś zaliczyliśmy - polecam zamek (może kiedyś jak znajdę dokumentacje to coś wstawię).
Maja praktycznie od razu zasnęła (to jej pora) pytanie było tylko na jak długo i co będzie dalej.
Po drodze podziwiamy "piękne okoliczności przyrody", widzimy różne zwierzaki np.
a nawet obcokrajowców np.
Mała budzi się po godzinie i ....uśmiech
Na razie fajnie. Później w miarę upływu czasu zaczyna się wiercenie.
Teraz zadanie bojowe dostaje syn - do zabawiania siostry biegiem marsz!
Chwilami jest tak głośno, że nie podpowiedzi pilota odnośnie trasy ale nawet nie słysze własnych myśli. Jeden wielki rechot i gaworzenie. To oczywiście napawa optymizmem na przyszłość ale wiemy dobrze, że nic co piękne nie trawa wiecznie.
Pomińmy resztę milczeniem.
Na miejscu jesteśmy przed 15 no i oczywiście czas na grilla.
Co na ruszt? - Takie konie latały koło naszego okna...
...na obiad będzie kawał mięsa - mucha na dziko.
c.d.n.