Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Przeklęta Góra Przeznaczenia

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 28.01.2010 17:02

kulka53 napisał(a):Trochę mi namieszałeś w głowie tą informacją,
zawodowiec napisał(a):naszym oczom ukazują się nowe zabudowania, których w zeszłym roku nie było. Drewniane domki, jakby restauracja... na bramie napis Eko-katun Grbaje.

8O 8O 8O
a już zwłaszcza tą
zawodowiec napisał(a):Nocleg.....w namiocie 1 euro

:roll:
Idzie Nowe. Chociaż..... z drugiej strony......czy nie było lepiej tak jak było? :roll:

Ano idzie nowe, Eko-katun jak się patrzy. Na razie jeden mały obiekt, póki co nie razi w oczy, oby tam nie powstał cały kompleks hotelowy...
Pytałem pana Srdjana o Eko-katun pod Komami, właścicielem tamtego jest kto inny.
Co do symbolicznego euraka za postawienie namiotu (jak byliśmy to nikogo z namiotem nie było) to normalna rzecz, chociażby za korzystanie z łazienki z prysznicem. Jak się biwakowało na łące u pasterzy w Grbaji to też się im dawało 1E za noc, tak samo przed schroniskiem Kotlajića 1E dla klubu Radnicki jak akurat ktoś tam był, za korzystanie z wody, miejsca na ognisko itp. Dla mnie żaden problem :)


Tymona napisał(a):A ponieważ ja jak ta żaba "coniekuma" czekam dalej,aż się wyjaśni o które (bo mam kilka wersji i żadna do końca nie pasuje) RPG chodzi :D

weldon napisał(a):RPG? Ależ to proste:
(...)

Wszystko się wyjaśni. Może bez aż takich drastycznych rozwiązań, chociaż jeszcze niezła rzeźnia będzie :D

Weldon, początek "Śródziemnomorskiej" czytałem i mnie bardzo wciągnął, w najbliższym czasie tam wrócę, życzę szybkiego wyjścia na prostą :)


kleeberg napisał(a):Zaznaczam tu swoją obecność.
Relacja/a właściwie powieść/ ...... zawodowstwo :D

Franz napisał(a):Zaczęło się nader enigmatycznie, ale teraz robi się już tak zupełnie przyjemnie - górsko. :)

Dzięki za miłe słowa. W sumie temat samograj, o takich okolicznościach przyrody samo się pisało :)


woka napisał(a):Zawodwiec ..... dlaczego tytuł: Przeklęta Góra Przeznaczenia ???

Czyżbyś był do tego przymuszany (nie chciałeś ale musiałeś).

Woka, a kto powiedział że swojego przeznaczenia nie można lubić?
Przeklęta bo a) w Górach Przeklętych, b) dała nam nieźle popalić, o czym jeszcze będzie... ale i tak mnie ciągnie do tej zabawy, nikt ani nic mnie nie przymusza :D
Poza tym... jakieś zabiegi literackie trzeba stosować żeby zainteresować Czytelników ;) :lol:

Pozdrawiam wszystkich i dzięki za zajrzenie!
woka
Koneser
Posty: 5458
Dołączył(a): 20.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) woka » 28.01.2010 20:00

zawodowiec napisał(a):Pozdrawiam wszystkich i dzięki za zajrzenie!


..... przeciez muszę Cię asekurować. Chwycisz za jakiś mokry chęch :D i ..... lepiej uważać. :wink:
MorskiPas
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3214
Dołączył(a): 13.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) MorskiPas » 28.01.2010 20:10

woka napisał(a):..... przeciez muszę Cię asekurować. Chwycisz za jakiś mokry chęch :D i ..... lepiej uważać. :wink:


Prorok jaki, czy co?

Zaraz mnie Kamil przeczołga za psucie mu dramatyzmu opowieści, ale nie mogłem się powstrzymać.
jan_s1
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5432
Dołączył(a): 08.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jan_s1 » 28.01.2010 20:29

Łojenie już nie dla mnie (bo jakoś nie wypada łoić małżonki) :lol:
Ale chętnie poczytam, jak robią to inni. :wink:
woka
Koneser
Posty: 5458
Dołączył(a): 20.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) woka » 28.01.2010 20:34

MorskiPas napisał(a):
woka napisał(a):..... przeciez muszę Cię asekurować. Chwycisz za jakiś mokry chęch :D i ..... lepiej uważać. :wink:


Prorok jaki, czy co?

Zaraz mnie Kamil przeczołga za psucie mu dramatyzmu opowieści, ale nie mogłem się powstrzymać.


Morski ... właśnie dodałeś dramaturgii. :wink:
MorskiPas
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3214
Dołączył(a): 13.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) MorskiPas » 28.01.2010 20:53

woka napisał(a):Morski ... właśnie dodałeś dramaturgii. :wink:


Wiem.

Bo ja znam tę opowieść, prosto od Kamila i więcej już nie napiszę, ale będzie się działo ...
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 29.01.2010 00:08

Janie, zawsze możesz jeszcze łoić trunki :lol:
Morski znakomicie dodał dramaturgii. Oj będzie się działo że aż strach!
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 29.01.2010 02:03

29 sierpnia 2009

Kto rano wstaje, temu leje jak z cebra.
[Stare przysłowie pszczół]

Po takim dniu jak wczoraj nie udaje się nam wcześnie wstać. Trochę szkoda, bo lampa aż miło. Prognoza zapowiadała pogodny dzień i deszczową noc...

Po niecałej godzinie od wyruszenia jesteśmy pod ścianą, której widok znam do bólu. Długo myślimy w którym miejscu się wbić. Rozważam komin, ale kominy mają to do siebie że są mokre i śliskie i zbierają spadające kamienie jak lejek. Seba się skłania do miejsca mojej zeszłorocznej próby, które mu właśnie pokazałem. Mi się jednak bardziej podoba kawałek ściany trochę w prawo od tego miejsca, z łatwiejszym początkiem, przedzielony półkami nad pierwszym wyciągiem. Z półek wydaje się być mniej łojenia do grani szczytowej bo wyżej teren się wypłaszcza. Udaje mi się go przekonać i tam napieramy.

Obrazek

Zauważam że mi pękła i się odkleiła podeszwa z prawego buta. W końcu stare styrane trupy już mi kilkanaście lat wiernie służą. Za pomocą szpikulca w scyzoryku i repa dokonuję prowizorycznej szewskiej naprawy, która wytrzyma do końca wyjazdu. Przypomina mi się nasza rozmowa z Davidem o "wywiertce" i "korkotahu" sprzed czterech lat, kiedy moim korkociągiem naprawiał swojego buta.

Obrazek

Samo przygotowanie i założenie na siebie ton szpeju zajmuje nam dłuższy czas. Wiążemy się obiema linami. Zakładam stan z haka i frienda i wbijam się w pierwszy wyciąg. W związku z większym doświadczeniem w tego rodzaju specyficznym, "tatrzańskim" łojeniu i operowaniu szpejem chyba całe prowadzenie przypadnie mnie, chociaż dzięki częstym wizytom w skałach i na ściance Seba jest pewnie w lepszej formie ode mnie, a i w Alpach też więcej bywał. Łatwym, dobrze urzeźbionym, trójkowym terenem wychodzę na półkę, wyciągając pełne 50 metrów. Seba musi wypiąć dolny stan, żebym mógł dojść do dobrego miejsca do założenia górnego.

Dostrzegam dogodne miejsce na następny stan. Kolejny wyciąg to będzie właściwie przejście półkami i kilka metrów wspięcia się do tamtego miejsca. Schody zaczną się dopiero później bo powyżej straszy gładka płyta. Jednak po najwyżej kilkunastu metrach trudności dalsza droga wygląda dużo łatwiej. Gdyby uderzać zupełnie na prawo, byłoby jeszcze mniej łojenia. Tam niżej się zaczynają podszczytowe trawy, jednak dojście do nich wygląda rzęchowato, a i same trawy też są strome i stąd się wydają parszywe. Trzeba więc będzie rozkminić przejście płytą.

Seba do mnie dochodzi wyciągając przeloty, po czym ja wychodzę na miejsce drugiego stanu. Wbijam dwa haki i się przyaucam. Podczas gdy Seba łoi, szybko nadchodzi chmura. Nad Grbają jest już zupełnie szaroczarno, widzimy pierwsze błyskawice i słyszymy grzmoty. Chwilę myślimy i decydujemy się spieprzać.

Mamy dylemat czy zabierać liny i mieć je suche na jutro, czy też zostawić je na pewne zmoknięcie, ale za to zapewnić sobie szybkie pokonanie początku drogi. Wybieramy to drugie rozwiązanie. Zjeżdżamy króciutki kawałek na półki zostawiając górny stan gotowy na dalszą akcję. Liny ściągamy, żeby je rzucić podwójnie na zjazd do podstawy ściany. Zostaną tu do jutra.

Kiedy już po zjechaniu składamy szpej pod ścianą i zbieramy się do zejścia, spadają pierwsze krople deszczu. Chwilę później zaczyna naprawdę ostro prać, a deszcz przechodzi w grad. Do namiotu dochodzimy już nieco zmoczeni, ale prawdziwe piekło deszczu, gradu i błyskawic rozpętuje się dopiero gdy już siedzimy bezpiecznie w namiocie. To że zaspaliśmy to było szczęście w nieszczęściu. W przeciwnym razie dupówa by nas dorwała gdzieś wyżej w trudnościach ściany, skąd ucieczka by była dużo poważniejszym wyzwaniem. Kto rano wstaje...

Po ponad godzinie syf przechodzi i nawet wychodzi słońce. Jak już nie będzie padać to do jutra rana może ściana trochę wyschnie, mimo swojej północnej wystawy. Perspektywa pójścia do Stani Koprishtit i łojenia tamtejszych celów się oddala, jutro dalej oblegamy Maja Lagojvet.

Na kolację Seba gotuje potężną porcję kuskusu z salami, papryką i pomidorami. Wniesiona woda w petach się powoli kończy, musimy zacząć pić gliździankę ze stopionego śniegu. Nabijam na noc trzy pełne menażki z pobliskiego pola śnieżnego. Jest o wiele większe niż rok temu, dzięki czemu robaczki i skalny pył są w nim bardziej rozcieńczone. Filtrowanie przez gazę jest jednak konieczne, a patent Seby z lejkiem wyciętym z peta z filtrem z gazy zdaje egzamin na piątkę. Tabletek do oczyszczania wody nie braliśmy, bo udało mi się przekonać Sebę że jak w zeszłym roku mnie i Typa nie dorwała Klątwa Gór Przeklętych, to i teraz nic nam nie grozi.

Do wieczora pogoda wytrzymuje. Jednak godzinę po zaśnięciu budzi nas deszcz walący o namiot. Spektakl ulewy i piorunów trwa dobre dwie godziny, niszcząc nasze nadzieje na suchą skałę jutro rano. Nie ma sensu się za wcześnie zrywać, bo kto rano wstaje...


30 sierpnia 2009

Człowiek mokry jest głupszy, niż człowiek suchy.
[Andrzej Wilczkowski - Miejsce przy stole]

O szóstej wychylam głowę z namiotu. Dupówa przeszła, jest całkiem znośnie. Nasza góra jednak jest zapewne mokra, więc nie ma się co śpieszyć. Śpimy jeszcze dwie godziny. Z dołu znowu podchodzą ciężkie chmury.

Po podejściu pod ścianę widzimy, że zgodnie z przewidywaniami na skale jest dużo wody, a dolną część liny można wyżymać. Jednak szybko we mgle robimy na prusikach zaporęczowany wyciąg, ściągając liny po wejściu, i szybko łoimy następny, łatwy i krótki wyciąg. Kiedy wiążemy się na górnym stanie, chmury gęstnieją i zaczyna mżyć.

Obrazek

Obrazek

Wbijam się w kolejny wyciąg i urabiam kilka metrów mokrego i śliskiego piątkowego terenu, gęsto się asekurując. Deszcz przechodzi w zlewę. Walczę jeszcze trochę i zakładam solidny stan z dwóch haków i kości, który mam nadzieję jutro posłuży nam za bazę wypadową do ataku na najtrudniejszy kawałek ściany. W końcu to będzie nasza ostatnia szansa. Rzucam zjazd z pojedyńczej liny na półki. Mówię żebyśmy nawzajem uważali na swoje błędy, bo jak napisał klasyk wspinaczkowej literatury, człowiek mokry jest głupszy, niż człowiek suchy.

Obrazek

Lina zostaje, drugą tak samo pojedyńczo rzucamy na dolny wyciąg. Zjazd do podstawy ściany to już prawdziwy kanioning. Z nieba pierze żabami, wapiennymi rynnami walą wodospady, wyciskana przez prusika i płytkę nasiąknięta lina dodatkowo chlusta wodą, która wlewa mi się do rękawów goreteksa.

Obrazek

Dupówa zaczyna powoli przechodzić dopiero kiedy jesteśmy przy namiocie. Ciężkie chmury jednak ciągle wiszą, jest zimno i powietrze jest wilgotne. Nie mamy suchych ubrań i butów, rozkładamy goreteksy na kamieniach, rękawy mojego polara można wyżymać bo w czasie zjazdu nalała się do nich woda. W tej pogodzie nic nie wyschnie. Tak czy inaczej, jutro albo uderzamy do decydującej szarży, albo idziemy ściągnąć liny i szpej, bo czas i zapasy żarcia nam się kończą. Właściwie to atak szczytowy był przewidziany najpóźniej na dziś, jutro mieliśmy już spokojnie zejść do Grbaji.


Fot. Seba i Kamil

Słowniczek terminów wspinaczkowych
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 29.01.2010 05:02

zawodowiec napisał(a):Co do symbolicznego euraka za postawienie namiotu (jak byliśmy to nikogo z namiotem nie było) to normalna rzecz, chociażby za korzystanie z łazienki z prysznicem....... Dla mnie żaden problem.

Dla mnie też :D .
Zastosowałem chyba zbyt duży skrót myślowy, sama emotikonka " :roll: " mogła wprowadzić w bląd :wink: . Mówiąc o namieszaniu w głowie Eko Katunem w Grbaji i możliwością postawienia tam namiotu myślałem już kiedy i jak by tam przypadkiem nie zaglądnąć :lol: . Co prawda większą wprawę mamy w rozbijaniu się na dziko, ale Katun, skoro już jest i tak miło wygląda, czemu by z niego nie skorzystać.....

Ostro działaliście "w skale" :D , ale przewaga "dupów" nad "lampami" pewnie nie pozwoliła na rozwinięcie skrzydeł. To jest właśnie najgorsze, człowiek planuje, rozmyśla, marzy, jedzie........ i dupówa :?

zawodowiec napisał(a):Nabijam na noc trzy pełne menażki z pobliskiego pola śnieżnego. Jest o wiele większe niż rok temu, dzięki czemu robaczki i skalny pył są w nim bardziej rozcieńczone.

:lol:

zawodowiec napisał(a):Właściwie to atak szczytowy był przewidziany najpóźniej na dziś, jutro mieliśmy już spokojnie zejść do Grbaji.


Dramaturgii c.d. :wink: :roll:
Racibor
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 116
Dołączył(a): 08.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Racibor » 29.01.2010 09:07

Czekałem niecierpliwie, zaglądałem i nic, aż tu nagle dwa dni i przegapiłem początek.
To już trzeci odcinek - duże tempo.
Wydawało mi się, że wiem już sporo o Twoim wyczynie, ale przeczytałem prolog ... i wiem, że wiem niewiele.
To rejon w który pogoda nie wpuściła nas w czerwcu.
Wy nie poddaliście się. Cel jak wiemy, nie bez trudu, osiągnięty.
Wspaniale napisane.
Czekam na dalsze szczegóły.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 29.01.2010 09:40

Racibor napisał(a):Wy nie poddaliście się. Cel jak wiemy, nie bez trudu, osiągnięty.


Skoro zakończenie już znamy :wink: , to zapewne w środku będzie się działo!!! :)

Piłem kiedyś wodę z mającego trzy dni opadu.. beee, wyobrażam sobie więc ile "treści" musiało być w sierpniowym śniegu. :?
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 29.01.2010 11:35

Interseal napisał(a):Skoro zakończenie już znamy :wink: , to zapewne w środku będzie się działo!!! :)

To tak jak z tą bileterką w kinie, która - gdy nie dostała napiwku - zdradzała, kto zabił. :lol:

Interseal napisał(a):Piłem kiedyś wodę z mającego trzy dni opadu.. beee, wyobrażam sobie więc ile "treści" musiało być w sierpniowym śniegu. :?

Wiele lat temu, podczas kilkudniowego zimowego pobytu w górach, byłem zmuszony do wytapiania śniegu. Póki zalewałem herbatę, było OK. Bo lałem wytopioną wodę z zamykanego czajniczka do szklanki, w której już czekały herbaciane fusy.
Nieco się zdziwiłem, jak przygotowując ziemniaki puree, najpierw przygotowałem sobie szklankę mleka. Miałem mleko w proszku, do którego wlałem tę czystą wodę ze świeżego śniegu. Ileż tam drobniutkich fusów wirowało!.. ;)

Pozdrawiam
Wojtek Franz
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 29.01.2010 13:03

Interseal napisał(a):
Racibor napisał(a):Wy nie poddaliście się. Cel jak wiemy, nie bez trudu, osiągnięty.


Skoro zakończenie już znamy :wink: , to zapewne w środku będzie się działo!!! :)

Cel osiągnięty, Kamil w jednym kawałku wrócił do domu :D , Seba też :D , (no... w międzyczasie cośtam, cośtam... im się udało :lol: ), teraz najważniejsze nie CO, ale JAK. :idea:

zawodowiec napisał(a):Po niecałej godzinie od wyruszenia jesteśmy pod ścianą, której widok znam do bólu.

Tyle lat czekania...
Kamil przymierzał się dobrych kilka lat, ale Ona?... :lol: Tyyyyyle lat w dziewictwie. :roll: Toż to oszaleć można. :lol: Oj, zanosi się na dłuuuuuuugie szczytowanie. ;) :) :) :)

Póki co gra wstępna rozpoczęta.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14803
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 29.01.2010 14:55

Ja lubię stosować się do zasady: Kto rano wstaje, ten jest niewyspany :lol:

Kolejny fajny kawałek historii. Mam nadzieję, że dupówa się skończy, a jutrzejsze łojenie będzie czystą przyjemnością i zakończy się pełnym sukcesem :lol:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 29.01.2010 21:21

Nie zdążyłem poczytać, więc przeklęcie zaznaczam i wrócę :lol:
Pozdrav
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
Przeklęta Góra Przeznaczenia - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone