Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Przeklęta Góra Przeznaczenia

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Racibor
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 116
Dołączył(a): 08.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Racibor » 04.02.2010 10:26

plavac napisał(a): Co Ty, nie znasz kobiet Widzisz, że nawet Kamil się rozmarzył i zamilkł
A czy ktoś może powiedzieć, że je poznał? Pisałem o górach. :wink:

Marzymy o nich.
Podziwiamy ich piękno gdy są otulone w chmury, spowite półprzezroczystą mgiełką,
w pełnym słońcu i przy blasku księżyca,
ukwiecone, gorące, w rumieńcach i przykryte białą kołderką.
Pociągające ale niełatwe, wymagające, inspirujące, zaskakujące ...
I za to je kochamy.

Kamil - życzę Ci realizacji marzeń, dużo miłości i płynącej z niej satysfakcji.
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 04.02.2010 14:27

Racibor - przepięknie to napisałeś !

Kamilu - dopisuję się do tych życzeń. Żyj pełnią życia, jego urodą, w otoczeniu kochających i życzliwych Ci ludzi .
K2
Croentuzjasta
Posty: 217
Dołączył(a): 30.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) K2 » 04.02.2010 15:08

Franz napisał(a):
zawodowiec napisał(a):Franz - Ty te tereny chyba trochę znasz, jestem mocno zapóźniony w śledzeniu Twoich relacji (jak i wszystkich innych), może coś przeoczyłem i na forum nie widziałem, ale znalazłem w Twoich galeriach bardzo ciekawe foty z Karanfili w prawie zimowych warunkach...

Znam zaledwie odrobinę - właściwie, to tylko Karanfile. Miałem zamiar sklecić jakieś wspomnienia z czarnogórskeigo wypadu, ale chyba się wstrzymam. Patrząc po ilości odwiedzin w słoweńsko-alpejskim wątku, to zainteresowanie górami w byłej Jugosławii jest nikłe.

W ubiegłym roku, w październiku zamierzałem dotrzeć w tamten rejon, ale nie wyszło. Bośnia i Hercegowina przytrzymały mnie dłużej, niż planowałem. Co tu ukrywać - hercegowińskie góry dały mi w d... ;)

Pozdrawiam,
Wojtek Franz


Cześć,

Mam cichą nadzieję że jednak zmienisz zdanie i napiszesz coś na temat czarnogórskich i hercegowińskich wypraw.

Pzdr
K2
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 04.02.2010 21:21

Racibor napisał(a):Marzymy o nich.
Podziwiamy ich piękno gdy są otulone w chmury, spowite półprzezroczystą mgiełką,
w pełnym słońcu i przy blasku księżyca,
ukwiecone, gorące, w rumieńcach i przykryte białą kołderką.
Pociągające ale niełatwe, wymagające, inspirujące, zaskakujące ...
I za to je kochamy.

Racibor... Poeto... :D:D:D
Góry... kobiety... czyż nie są podobne? ;)

Racibor napisał(a):...i tak po prostu, po tym wszystkim, odejść?
A przytulić, przynajmniej do rana.
Czy to jej wystarczy?

Musi!!! :!: Ale już zawsze będzie tęsknić. :wink: :lol:

zawodowiec napisał(a):Powoli oswajamy się z myślą, że zostajemy na ścianie do rana.

Dobrze, że to nie była noc polarna. :D

Pozdrawiam serdecznie
Jola
Racibor
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 116
Dołączył(a): 08.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Racibor » 05.02.2010 09:56

Jolanta M napisał(a):Góry... kobiety... czyż nie są podobne?
Napisałem inspirujące, ale powinienem dodać prowokujące ...
Jolanta M napisał(a):Ale już zawsze będzie tęsknić.
On też i już myśli o powrocie.

Kamil - przerwij OT.
Czekamy.
Czy to jej wystarczy?
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 05.02.2010 13:20

K2 napisał(a):Mam cichą nadzieję że jednak zmienisz zdanie i napiszesz coś na temat czarnogórskich i hercegowińskich wypraw.

Może zostawię na forum ślad po mojej czarnogórskiej eskapadzie. Wprawdzie sam już wiele z niej nie pamiętam, ale może to będzie okazja, by spróbować sobie co nieco przypomnieć. Jak już zauważył Zawodowiec, warunki wtedy miejscami nosiły znamiona zimowych. ;)

W trakcie zeszłorocznej wyprawy w góry BiH sporządzałem notatki, więc jakaś mała relacja jest całkiem prawdopodobna. Muszę jednak najpierw skończyć parę ciągniętych wątków (chociaż już wiem, że potem od razu zmienię klimat na wyspiarski).

Pozdrawiam,
Wojtek Franz
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 05.02.2010 14:36

Racibor napisał(a):
Jolanta M napisał(a):Góry... kobiety... czyż nie są podobne?
Napisałem inspirujące, ale powinienem dodać prowokujące ...
Jolanta M napisał(a):Ale już zawsze będzie tęsknić.
On też i już myśli o powrocie.

Taaaak... do jej innych fajnych sąsiadek, może będą łatwiejsze :P :lol:

Racibor napisał(a):Kamil - przerwij OT.
Czekamy.

A po co, fajnie gadacie, miło sobie poczytać :D

Racibor i Piotr, dzięki za piękne życzenia.
Zaraz się odniosę do całej reszty.
Racibor
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 116
Dołączył(a): 08.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Racibor » 05.02.2010 16:07

Franz napisał(a):Znam zaledwie odrobinę - właściwie, to tylko Karanfile. Miałem zamiar sklecić jakieś wspomnienia z czarnogórskeigo wypadu, ale chyba się wstrzymam. Patrząc po ilości odwiedzin w słoweńsko-alpejskim wątku, to zainteresowanie górami w byłej Jugosławii jest nikłe.
W ubiegłym roku, w październiku zamierzałem dotrzeć w tamten rejon, ale nie wyszło. Bośnia i Hercegowina przytrzymały mnie dłużej, niż planowałem. Co tu ukrywać - hercegowińskie góry dały mi w d...
Może zostawię na forum ślad po mojej czarnogórskiej eskapadzie. Wprawdzie sam już wiele z niej nie pamiętam, ale może to będzie okazja, by spróbować sobie co nieco przypomnieć. Jak już zauważył Zawodowiec, warunki wtedy miejscami nosiły znamiona zimowych.
W trakcie zeszłorocznej wyprawy w góry BiH sporządzałem notatki, więc jakaś mała relacja jest całkiem prawdopodobna.
Byliśmy tydzień później kilka kilometrów na południe od Karanfila i chociaż koniec czerwiec to już nie zima, w 2006 r. śniegu było wyjątkowo dużo.Obrazek Góry BiH mam w planach.
Masz więc kolejnego zainteresowanego..

zawodowiec napisał(a):Taaaak... do jej innych fajnych sąsiadek, może będą łatwiejsze
A fajnych tam nie brakuje. Tylko czy łatwiejsze? Jeżeli tak, to ja się też piszę.
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 06.02.2010 14:47

Jeeeezu dopiero dzisiaj to przebrnąłem bo normalnie to czasu brak :(



Kamil, Seba.... 8O 8O 8O 8O 8O 8O 8O 8O


Padłem i leżę.
Taaa nie tylko mnie się cisnęły na usta słowa o ja pier..., o kur...., jeb.....y. Ale daliście czadu 8O 8O 8O 8O. A pisanie... ktoś pytał czy nie zamierzasz się tym zająć zawodowo :lol: może warto by było.... :?: ;)

Niemiec: Wunderbar
Anglik: Wonderfull
Rosjanin: Priekrasno
Polak: Ja pierdolę, ale zajebiście

:lool:

:D:D:D:D

GRATULUJĘ :!:
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 12.02.2010 16:24

Janusz Bajcer napisał(a):Kamilu gratulacje dla Ciebie i towarzysza za flagę na szczycie :D
Ciekawe ile w Europie jet jeszcze taki niedobytych gór do zdobycia :?:

Ciekawy temat, była o tym niedawno dyskusja na summitpost. Pewnie jeszcze trochę w Albanii, może jakieś małe turniczki w słoweńskich Alpach, co do reszty Bałkan nie wiem, słyszałem że jeden szczyt w Prenju (BiH) miał pierwsze znane wejście dopiero w 2003. Hiszpanie twierdzili że może w ich górach jakieś pojedyńcze turnie. Jeśli chodzi o Kaukaz to tylko w Czeczenii. Poza tym prawdopodobnie już ludzie weszli na wszystkie możliwe czubki :)
Z tego co wiem "ostatnie pierwsze wejście" w Tatrach miała mała turniczka na Słowacji Kapałkowa Strażnica (Ladova Straznica) w 1952 (Orłowski i Żuławski).

Janusz Bajcer napisał(a):Mój syn, też górołaz (choć nie "wspinaczkowy") widział widmo

Bardzo dobre zdjęcie. Ja wcześniej też raz widziałem w Tatrach na Kościelcu ale nie mieliśmy aparatu.

Interseal napisał(a):Pomimo słowniczka oraz malutkiego liźnięcia praktycznego w temacie, (choć raczej przemysłowego niż górskiego) z trudem łapię o co chodzi :) ,ale z drugiej strony bardzo pobudzająco działa to na wyobraźnie i zachęca do grzebania głębiej.

mariusz-w napisał(a):... bez słownika ...to bym ni cholery nie wiedział co robiliście... a i tak nie jest łatwo - czytanie na trzy razy ....powiedzmy, że ze zrozumieniem :) ;) :)

Lidia K napisał(a):Nawet nie próbowałam zrozumieć w pełni ze słownikiem przed oczami.

Przyznam że się długo zastanawiałem czy nie uprościć tekstu. Ale wtedy bym nie mógł opisać ponad połowy akcji, więc zostawiłem jak jest dla zachowania realizmu i dodałem słowniczek. Dzięki że się Wam chce czytać :)

janusz.w. napisał(a):...i wcale nie chcę być wulgarny..., ale ku...r...japier..., jak mawiał Świr... :twisted: :!:
Mistrzostwo :!: To musi być uczucie (z taką Dziewicą) :wink: Piękna sprawa :!:
Ciary przechodzą przy tych lotach, krwi, widmie...

plavac napisał(a):Pierwsze, co mi się cisnęło na komentarz, to to, co już przede mną wyartykuował janusz.w. - taka polska soczysta pełna podziwu i uznania kurwa mać !!! .

Leszek Skupin napisał(a):Taaa nie tylko mnie się cisnęły na usta słowa o ja pier..., o kur...., jeb.....y. Ale daliście czadu 8O 8O 8O 8O. (...) Ja pierdolę, ale zajebiście

No dokładnie, tak czasem było, jest ryzyko jest zabawa :D Jak już wcześniej pisałem, nie chciałem na siłę ugrzeczniać słownictwa bo by zniknęła połowa realizmu.

janusz.w. napisał(a):Wielkie gratulacje :!: Cieszę się bardzo, że się Wam udało :!:

plavac napisał(a):Gratulacje ogromne za walkę i wielka satysfakcja z Waszej radości na szczycie ! Taka duma, jakbym tam był osobiście.

Lidia K napisał(a):GRATULACJE!!! :D :D :D

Leszek Skupin napisał(a):GRATULUJĘ :!:

Dzięki!

Interseal napisał(a):Noc na skalnej półce... Hmmm pewnie dla Was rzecz oczywista. Mam nadzieję że dla śmiertelników niziołków zapodasz więcej szczegółów... Ja niepewnie czuję się już na piętrowym łózku :wink:

plavac napisał(a):Noc w ścianie ... zdążyliśmy kiedyś zejść z Mięgusza do Moka po ciemku. Chyba jednak bezpieczniej było zostać. Ciekaw jestem wspomnień.

Lidia K napisał(a):Już tak trochę wyobrażamy sobie jak się spędza noc na kamieniach. Taką przymusową noc spędziliśmy w Alpach Julijskich. Jednak mieliśmy w stosunku do Was wygody. Równo i dach nad głową. Za to całą noc towarzyszyły nam deszcz i pioruny. I było to na 1600 m a nie na 2400 m n.p.m.

Co tu dużo gadać. Byliśmy dobrze przyasekurowani, strachu żadnego nie było, tylko trochę zimno było jak się człowiek mało ruszał. Większość czasu na stojaka, czasem tylko się siadało dla odpoczynku. W pewnym momencie stwierdziliśmy że jest bardzo dobrze - mamy dobrą pogodę, dosyć szpeju żeby stąd zjechać i bezpośredniego zagrożenia nie ma, no może poza kruszyzną na zjazdach.

Tymona napisał(a):ło matko, nerwy na postronkach... Kamilu, kiedy zaczniesz grać w szachy ? :lol: :lol: :lol:

Nie jestem za mocny... wiem tylko jak się figury ruszają :lol: A tak naprawdę to szachy mają z takimi akcjami dużo wspólnego, też trzeba planować na parę ruchów naprzód.

Tymona napisał(a):Bardzo spodobało mi się "czujne giełganie " :lol: Choć za cholerę nie wiem, co Ty na tym trawersie właściwie robiłeś :D

Giełgałem się... :lol: Delikatnymi ruchami się przesuwałem po gzymsie, próbując sobie założyć jakąś asekurację po drodze.

plavac napisał(a):Stanisławski spędził taką noc w ścianie Jaworowej w bardzo licznym towarzystwie zjaw. Ty czujesz obecność jednej. To dobrze ...
Obstawiam osobistego anioła stróża.

To jest osobny temat, zjawisko podobno często spotykane w sytuacjach zagrożenia, zmęczenia itp. Z tego co później przeczytałem, niektórzy to odczuwali w sposób bardzo namacalny, rzeczywisty. U mnie to wrażenie było na tyle mgliste że potem nawet do tego nie wracałem, dopóki nie znalazłem tej dyskusji na summitpost. Jest wiele możliwych wytłumaczeń tego zjawiska, które wg mnie się wcale wzajemnie nie wykluczają :)

Racibor napisał(a):
zawodowiec napisał(a):Taaaak... do jej innych fajnych sąsiadek, może będą łatwiejsze
A fajnych tam nie brakuje. Tylko czy łatwiejsze? Jeżeli tak, to ja się też piszę.

Tak naprawdę to się nie będzie wiedziało póki się nie wystartuje, ale spróbujemy :D
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 18.02.2010 18:33

1 września 2009

Then a bullet with my name on it came buzzin' through a bush
And that big marine he just swatted it with his hand
Just like it was a fly
Whoa Camouflage, things are never quite the way they seem (...)

[Stan Ridgway - Camouflage]

Woda i żarcie skończyły się na szczycie. Jakiś czas siedzimy wygodnie na naszych trawiastych półkach, jak robi się zimno to wstajemy i zaczynamy się rozgrzewać skakaniem. Najpierw gadamy o dupie Maryny, potem Seba wpada na pomysł żeby zagrać w grę RPG o wampirach. Ma pewne doświadczenie jako mistrz gry, więc nawet ciekawie to wychodzi, a na pewno zabija czas, tym bardziej że dla mnie to zupełna nowość. Księżyc długo robi nam nadzieję, po czym postanawia zajść zanim do nas doszedł. Zapada zupełna ciemność.

- Dobra, udało ci się wyrwać i odjechać. Za uratowanie dziewczyny dostajesz jeden punkt człowieczeństwa. Nie masz dużo czasu, musisz przed wschodem słońca wrócić do domu.
- Ile do świtu?
- Już niedługo, koło godziny.

Po zajściu księżyca wszystko ma dziwne kolory i kształty, porosty na skale wyglądają jak jakieś czarne rozpełzłe stwory. Ciągle mam to dziwne wrażenie, że jest z nami ktoś trzeci. Pewnie mi się tylko majaczy w półśnie. Otrząsam się. Brrr, ale piździ. Podskakuję w miejscu i macham rękami. Ściana i dolina zlewają się w jedno. Gusinje i Plav już zupełnie zgasły, unosi się nad nimi tylko jakaś blada poświata. W Grbaji palą się dwa światła obok siebie, pewnie to nasz Eko-katun? Wielki Wóz przewędrował kawał nieba, tylko Polarna tkwi niezmiennie w swoim położeniu, jakby chciała przywrócić nam poczucie rzeczywistości.

- Ile do świtu?
- Już niedługo, może jakaś godzina.
- Rzuć jeszcze jaką grę półsłówek.
- Miód w fordzie.

* * * * *

Jakiś czas temu jasność zaczęła się nieśmiało przebijać nad północno-wschodnim horyzontem. Słońca nie zobaczymy, wschodzi za krawędzią ściany. Jest zimno, nie chce nam się ruszać. Pierwszy zjazd można zrobić z mojego auta z dwóch haków. Wyglądają tak lekkopółśrednio, ale nic lepszego w tym rzęchu się nie założy. Ściągam linę z górnego stanu, idzie dobrze. Rozwiązuję, przekładam przez pętle, wiążę nowy węzeł, zrzucamy cały chłam na dół. Seba się boi obciążać stan i schodzi cały wyciąg, trwa to niemożliwie długo. Mi też się udziela strach i jak słyszę że jest już na dolnym stanie, robię to samo co on.

Na stanie do następnego zjazdu zostaje jeden zakręcany karabol i dwa zwykłe, długa pętla Seby i jedna moja krótka. Oba haki chyba siedzą dobrze, ale i tak mamy cykora. W końcu ten wczorajszy też niby dobrze siedział, a wyleciał jak tylko go obciążyłem. Seba jedzie pierwszy z duszą na ramieniu. Po długim czasie w końcu krzyczy że lina wolna.

Obrazek

- Kurwa jebana, kamień jak telewizor, zaraz się spierdoli!
Wiszę na zjeździe, prosto pode mną trzydzieści metrów niżej stoi Seba. Przytrzymuję obruszonego bajbora ręką. Długo go nie potrzymam, jest ciężki. Za ciężki żebym go odrzucił na bok w sposób kontrolowany, waży dobre kilkadziesiąt kilo. Jak się Seba przytuli do skały to może nic mu się nie stanie, ale może skaleczyć liny.

Puszczam, bo ile mogę tu kwitnąć i skurwiela trzymać. Powoli się obsuwa kilkanaście centymetrów i... zatrzymuje się na skalnym występie. Nasze imiona nie są na nim wypisane.

* * * * *

Zjeżdżam do Seby na stan. Tym zjazdem pokonujemy całe dwa wczorajsze wyciągi, równo pięćdziesiąt metrów. Do pozostawionego wczoraj haka dobijam jeszcze jednego. Modlimy się żeby lina zeszła. Oczywiście nie schodzi mimo ciągnięcia za oba końce, robienia fali i nie wiem czego jeszcze. Jeden zjazd pod nami widać już półki nad pierwszym wyciągiem. Tak blisko i tak daleko. Góra nas tak łatwo nie wypuści.

Kto idzie? Zagramy w marynarza? - rzucam z cieniem nadziei w głosie. Ale do tej nadziei mogę mówić mamusiu. Iść musi prowodyr całej akcji i ten bardziej doświadczony, w końcu sam tego chciał.
- Dobra, jak zejdziemy to topisz śnieg i robisz żarcie.
- Nie ma sprawy, stary.

Skała jest gładka, nie da się tak normalnie szybko wspiąć. Zakładam dwa prusy, jeden do uprzęży a drugi na nogę, i zaczynam mozolne małpowanie. Nad nami wiszą tony luźnego rzęchu, czekającego na sygnał do zamiany energii potencjalnej na kinetyczną.

Dochodzę do mniej stromego miejsca. Odblokowuję węzła ze szczeliny, przeciągam go trochę w dół, upewniam się że tym razem zejdzie, przerzucam liny w lewo na solidniejszą skałę i zjeżdżam. Ściągnięcie liny idzie już bez pudła. Rzucamy zjazd na półki.

Obrazek

Ostatni zjazd z półek do gleby robimy już z jednego wbitego wcześniej haka. Siedzi jak dzika świnia, tyle razy wytrzymał to i teraz da radę. Oprócz niego został nam tylko jeden, którego i tak nie ma za bardzo gdzie wbić. Zjeżdżamy obaj do podstawy ściany. Dopiero teraz możemy przybić piątkę. Lina się oczywiście blokuje. Tym razem już Seba wchodzi żeby ją ściągnąć. Zrzucam szpej i wreszcie zmieniam ciasne mythosy na wciąż mokre scarpy zostawione pod ścianą. Odlewam się pierwszy raz od ponad 24 godzin i idę żreć śnieg.

Obrazek

* * * * *

Budzimy się w namiocie po jakichś trzech godzinach. Robimy szybkie żarcie, pijemy gliździankę z szumakami, nalewamy ile zostało do peta i camelbaga, zwijamy bazę i zaczynamy długi powrót.

Woda w źródełku prawie wyschła, ale da się jeszcze napić. Przed zmrokiem dochodzimy do granicy lasu. Idzie sprawnie, ale w końcu się ściemnia. Czołówka mi padła, więc trudniejsze odcinki najpierw przechodzi Seba, potem się odwraca i mi świeci. Najgorzej jest na stromym kawałku ponad rozwidleniem. Góra do końca nie daje za wygraną.

Przed nami w lesie widzimy dziwną mgłę. Z mgły ktoś wychodzi...

Nie, to nie ten film. Jesteśmy tu sami. Drzewa się rozrzedzają i jest zupełnie płasko. To już treća livada.

Do Eko-katunu dochodzimy o dziewiątej, kiedy gazda z rodziną właśnie zamykają interes. Mówi że jutro rano mieli już wzywać policję jakbyśmy nie wrócili. Płacimy za nocleg i bierzemy po trzy Niki Goldy na twarz. Knajpa już jest zamknięta, ale gazda chyba z litości specjalnie ją otwiera żeby dać nam piwa, tak nędznie musimy wyglądać. Gotujemy sobie ostatnie jumjumy. Wznosimy toast piwem i rakiją. Nawet nie za zwycięstwo, tylko za powrót. Bo dopiero powrót jest zwycięstwem.

* * * * *

- Straciłem parę kilo, ale o to mi w końcu chodziło.
- Uważaj żebyś Madziarom cła nie płacił, styknie że tyle rakiji mamy skitrane. Każdy kilogram obywatela z wyższym wykształceniem szczególnym dobrem Unii.

* * * * *

- Na czym skończyliśmy?
- Wróciłeś przed świtem do domu. Masz jeszcze paczkę do dostarczenia i zlecenie na Brzytwę.
- Może dokończymy jak znowu gdzieś złapiemy kibel w ścianie.


What once was I now is dead
Embered bonfires forever shine
What once was I shall be again
There, at the summit of Prokletije

[May Result - At The Cursed Heights of Prokletije (Slava Smrti)]


Fot. Seba

Słowniczek terminów wspinaczkowych
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 18.02.2010 19:18

Jakoś tak dziwnie, ulubiony ciąg dalszy nie w środku nocy... :wink: No taaaak. Dłuuuuga noc właśnie się skończyła. :lol:

Racibor napisał(a):Czy to jej wystarczy?

Jednak puściła. Aczkolwiek niechętnie. :wink:

zawodowiec napisał(a):Wznosimy toast piwem i rakiją. Nawet nie za zwycięstwo, tylko za powrót. Bo dopiero powrót jest zwycięstwem.

Czyli jednak za zwycięstwo. :D

Dzięki za oszałamiające poranne widoki. Morze chmur, a wokół górzyste wysepki. Coś pięknego!!! :hearts:
Zachód i wschód słońca za jednym zamachem. Jakieś plusy jednak to Wasze kiblowanie miało. :lol: Zwłaszcza gdy już po wszystkim. :D

Kamilu! Miłych spotkań z kolejnymi Dziewicami Ci życzę. I zawsze zwycięskich powrotów. :)

Pozdrawiam serdecznie
Jola
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 18.02.2010 19:36

Jola napisała wszystko, a my za zwycięstwo wzniesiemy toast przy najbliższej okazji (może jutro jak pierwsza kobieta zdobędzie złoto dla Polski na olimpiadzie w Vancouver), druga lampka będzie za tę górę pierwszy raz zdobytą i szczęśliwy choć długi powrót.

Pozdrawiamy
Kulki

PS. Cudowne zdjęcia. Zębami robione?
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18317
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 18.02.2010 20:49

Kamilu , wielkie , albo jeszcze większe GRATULACJE ! ! ! !
i równie wielki SZACUNEK dla Ciebie i Seby :D

Doczytałem , tylko . . . dlaczego tak jakoś dziwnie boli pomiędzy łopatkami . . .
:wink: :lol:

Pozdrawiam serdecznie
Piotr
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 18.02.2010 22:35

Nie do zagubienia w pamięci, cokolwiek się Wam jeszcze w życiu zdarzy.

Pięknie ...

Pozdrawiam 8)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
Przeklęta Góra Przeznaczenia - strona 6
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone