Dzień trzeci (i ostatni) - 27 sierpnia (sobota): Po prostu Obšivanka
Przyszła pora na wychwalaną już w tym wątku przez Franza i Fatamorganę dolinę, czyli Obšivankę. Chociaż doliną to ja bym jej nie nazwała Szlak wspina się stromo na skały otaczające dolinę, trzeba najpierw wejść wysoko na skalne iglice, a potem oczywiście z nich zejść.
To miała być lajtowa wycieczka, bo moje nogi, strasznie już obolałe, domagały się odpoczynku i spacerowej trasy A było.. no właśnie, jak było, zaraz pokażę
Opuszczamy Terchovą:
i żółtym szlakiem przez pola idziemy w stronę Obšivanki:
Terchova zostaje za nami:
a przed nami "wyrasta" zachęcająco wyglądająca skalna brama doliny:
Wchodzimy w gąszcz zieleni:
Bardzo krótko idziemy wzdłuż potoku. Po krótkiej chwili szlak zaczyna się wspinać na skały i tak jest do połowy wycieczki (potem już schodzimy, a nie wspinamy się )
Jest na co popatrzeć! Dolinę otaczają wysokie skały o najrozmaitszych kształtach. Zadzieramy głowy do góry (jeszcze jesteśmy dosyć nisko ) i podziwiamy:
Skalna iglica:
Chwila odpoczynku:
Widok na wrota Obšivanki:
A potem znowu pod górę, chwilami bardzo stromo:
albo wąsko:
Jest pięknie i bardzo ciekawie, ale spacerek to to nie jest Chyba miałam trochę inne wyobrażenie Obšivanki Oczywiście niezmiernie mi się tu podoba Jest bajecznie!
c.d.n.
P.S. Mariuszu, jak się Wam udała dzisiejsza wycieczka na Rozsutca?