C.D.
Opuszczamy piękne , średniowieczne miasto i kierujemy Kangoora na drogę do Braszowa , gdzie planujemy spędzić noc w wygodnym pokoju hotelowym
( trochę luksusu należy się każdemu wędrowcowi )
Dojeżdżamy do sporej wioski , w jej centralnym punkcie za potężnym murem zobaczyłem
Taka budowla była chyba nie do zdobycia , biorąc pod uwagą to , że była ogrodzona fosą , której pozostałości można zauważyć od strony zabudowań przypominających nasze PGR w upadku
Za pierwszym betonowym ogrodzeniem jest pięknie wykoszone boisko do koszykówki , przez które docieramy do bramy .
Nie tylko naszą uwagę przyciągnęła ta budowla , na placu przed bramą spotykamy dwa samochody z turystami z Czech .
Nie udaje nam się niestety wejść do środka , dlatego robię kilka fotek obchodząc prawą , oświetloną słońcem stronę i wracamy na drogę do Braszowa .
Jedziemy dalej , po drodze mijamy malownicze oklice , nad którymi góruje widoczna z daleka twierdza
Taka okazja dla miłośnika wszelkiego rodzaju fortyfikacji , zamków , dworów itp. budowli może się już nie powtórzyć , więc zbaczamy z drogi i kierujemy się do miasta , potem w kierunku zamku .
Mamy pecha - na nowo budowanej drodze dojazdowej stoją dwa buldożery skutecznie uniemożliwiając wjazd na wzgórze zamkowe
No ale "Polak potrafi" - wjeżdżamy do miasta i pytamy pierwszego napotkanego mieszkańca o drogę
Jest , i owszem ale wymaga wspinania się po bardzo stromej skarpie za cmentarzem
Do cmentarza dojazd też jest problematyczny - początkowo jest to uliczka pomiędzy domami ostro wspinająca się , ale po
pewnym czasie kończąca rozjazdem - wybieramy drogę w prawo ( za autokarem wycieczkowym ) i to się okazuje błędem , bo
sprowadza nas ponownie na plac przy głównej ulicy , kierowca autokaru rozmawia z ludźmi na przystanku autobusowym , po czym rusza ostro wjeżdżając pomiędzy domy , więc ruszamy za nim
Początkowo wspinamy się potem zjeżdżamy z zamkowego wzgórza , gdy dostrzegam tablicę ze strzałką wskazującą chyba cmentarz
Jazda za autokarem po tych drogach do przyjemnych nie należy - wzbijany przezeń kurz naszego żółtka pokrył już dokładnie więc skręcam i trafiamy pod nekropolię przyklejoną do sporej skarpy pod miejską bramą zamku . Pozostaje wspiąć się jakieś 150 - 200 m - drobiażdżek
Sapiemy troszkę ale po pewnym czasie jesteśmy pod miejską bramą - a tu znowu ZONK - zamknięta
Zaglądam przez sporą szparę w bramie - na pierwszym planie wykopy , na drugim planie resztki potężnych murów , na trzecim planie posilający się budowlańcy , jak żywy pomnik stoickiego spokoju . . .
Ścieżka prowadzi w prawo , obchodzimy basztę narożną , mijamy stojące przy ścieżce Toy Toy'e i jesteśmy pod główną bramą , gdzie spotykamy
uczestników wycieczki autokarowej
Pani przewodnik z którą zamieniamy kilka zdań nie rozumie dlaczego brama jest zamknięta , po rozmowie z którymś z panów za bramą rozkłada bezradnie ręce i ze zrezygnowaną miną stwierdza -" To cała Rumunia "
Nie zrozumiałem rozmowy więc nie do końca wiem co ma na myśli . . .
Kolejne pudło . Szkoda .
Z placu przed bramą robimy kilka fotek murów ( jeszcze tu wrócimy
) , po czym żegnamy wycieczkę życząc im powodzenia i tą samą drogą wracamy do samochodu - kierunek Braszów
Nieco po siedemnastej osiągamy cel
Miasto jest niesamowicie zatłoczone , wszystkie parkingi pękają w szwach , służby porządkowe dwoją się i troją żeby poupychać samochody w wąskich , bocznych ulicach .
Na rynku i w kilku innych miejscach zamontowane estrady , na których występują różne zespoły ( na rynku jakiś spory , folklorystyczny - śpiewają i tańczą ) , szkoda , ze nie ma gdzie zostawić naszego pojazdu
Nasze próby znalezienia miejsca nie przynoszą efektów , więc wyjeżdżamy z miasta i kierujemy się drogą nr 1 w stronę Fagaras , aby po kilku ( 3 , może 4 ) kilometrach zameldować się w hoteliku , gdzie za 40 EUR spędzimy noc w wygodnym , pokoju z
łazienką , a rano zjemy wspaniałe , obfite ( wiem co piszę
) , rumuńskie śniadanie
C.D.N.