1 listopada 2011 (wtorek) - Beskid Mały: Groń Jana Pawła II (890 m) i Leskowiec (922 m)
Wreszcie się udało! Bo mimo pięknej jesieni, nie mieliśmy ostatnio czasu na górskie spacery, bo jak nie impreza, to praca, a jak nie praca, to przeziębienie...
Wreszcie się udało! Pogodziliśmy dzisiaj odwiedziny na grobach bliskich z wycieczką
Za cel tym razem obraliśmy sobie Beskid Mały, bo w Śląskim przeszliśmy już wszystkie ciekawsze trasy, no może prawie wszystkie
Trasa nie była jakaś ambitna, bo trzeba było wrócić do Gliwic o przyzwoitej porze i odwiedzić cmentarz (a nawet dwa). Jechało się w miarę dobrze, pomijając półgodzinny przestój w okolicach cmentarza w Tychach. W zasadzie spodziewaliśmy się tego...
Do Rzyków dojechaliśmy przed 12:00 (bo my śpiochy jesteśmy, ale to już chyba nie jest tajemnicą
) i ruszyliśmy czarnym szlakiem na Groń Jana Pawła II (kiedyś Jaworzynę).
Jesień w pełni! Jest przepięknie
Właśnie o to nam chodziło.
Kapliczki przy szlaku i płonące znicze przypominają o dzisiejszym święcie:
Zawzięcie focimy Złotą Polską
:
Widoki wspaniałe:
Po jakiejś godzinie (no może godzinie z kawałkiem, bo przecież ciągle zatrzymywaliśmy się na focenie
) wychodzimy na grań, a raczej na Groń... Jana Pawła II
Odbijamy ze szlaku w lewo, żeby zobaczyć sanktuarium. Jest ono położone w pięknym miejscu i panuje tu cudowny spokój. Można posiedzieć, pomyśleć, zwłaszcza w taki dzień jak dziś...
Moim zdaniem to miejsce służy refleksji "okołozaduszkowej" dużo lepiej niż dzisiejsze zatłoczone cmentarze...
Niestety kaplica jest zamknięta i nie zobaczymy fotela "naszego" Papieża. Ale, jak już wspomniałam, teren wokół bardzo ładny. Mam tylko takie zdjęcie:
bo jakoś niezręcznie było mi tam focić, zwłaszcza, że odpoczywał w tym miejscu pewien pan i... no dobra, powiem to, wchodził mi w kadr
Tuż obok sanktuarium jest polana, z której roztacza się piękny widok:
Było coś dla ducha, teraz pora na coś dla ciała - idziemy do schroniska na Leskowcu, które w zasadzie znajduje się na Groniu Jana Pawła II:
Przysiadamy przed schroniskiem z małym co nieco
:
Jest już listopad, a my grzejemy się w promieniach słońca
Pewnie to ostatnie takie ciepłe dni, trzeba się nimi nacieszyć. Cieszymy się tak długo, że zostajemy sami; inni turyści już się zwinęli, zwijamy się i my.
Chcemy jeszcze podejść na Leskowiec. Zaledwie piętnastominutowy spacerek i jesteśmy:
Ze szczytu Leskowca ponoć widać Tatry:
a już na pewno Babią Górę:
(ale chyba nie załapała się na tym zdjęciu
)
Zaraz, zaraz, Tatry też jakby widać, troszeczkę
:
Widzicie zarysy?
Ja widzę
Przysiadam na chwilę i chłonę te widoki:
A potem już tylko w dół... To oznacza koniec dzisiejszego spaceru. To była krótka, ale bardzo przyjemna wycieczka. A Beskid Mały mamy zdecydowanie do powtórki i na pewno wrócimy w tamte strony, bo słabo znamy te góry. Być może następnym razem wybierzemy się w okolice Madohory... Mam nadzieję, że pogoda tej jesieni będzie jeszcze sprzyjająca.
Pozdrawiam Łazików