napisał(a) Franz » 16.09.2011 12:03
Dochodzimy na Plaza Mayor - Wileki Plac. Tak często nazywany jest główny plac w hiszpańskich miastach. Po obu stronach podparte kamiennymi kolumnami arkady. Jeszcze kawałek uliczką wychodzącą z Plaza Mayor i jesteśmy na dnie wąwozu.
Robią wrażenie potężne nisze wyżłobione w wielobarwnej skale.
Teraz czeka nas podejście pod sam alkazar. Nazwa ta - podobnie jak wiele innych tego typu w Hiszpanii - jest pochodzenia arabskiego. W oryginale brzmiała Al-Qasr. Pierwszy zamek na skale wznieśli muzułmanie. W czasie rekonkwisty, gdy dotarły tu już wojska aragońskie, zamek przeszedł w ręce chrześcijan, którzy go przebudowali a niewielki meczet zastąpili potężną kolegiatą.
Zatrzymujemy się na murach, przed zamkniętym wejściem. Jest parę osób, ale żadnej informacji. Pytam ludzi. Okazuje się, że wpuszczają grupami z przewodnikiem. O której następne wejście? Nikt nie wie.
Patrzymy po sobie - co robić? Nie przepadamy za oprowadzaniem. Zdecydowanie wolimy sobie doczytać, a mieć pełną swobodę ruchów. Ale wracać?.. OK, poczekamy jednak.
Mija kwadrans, dwie osoby rezygnują z dalszego czekania i odchodzą. Mija kolejne dziesięć minut i nic się nie dzieje. Moja cierpliwość w zasadzie się skończyła. Stukam w masywne wrota, ale odpowiada mi tylko głucha cisza. Nie wiem, jak długo mielibyśmy tu jeszcze czekać. Nie! Wracamy. Trzy inne sztuki również rezygnują. Dziwna ta organizacja. Cóż, nie chcą - nie będą mieli kasy za zwiedzanie.
Wracamy do samochodu trasą zbliżoną do poprzedniej, z małymi wariantami.