napisał(a) Franz » 27.07.2011 17:13
Opuszczamy Filitosę i kierujemy się na południe. Mijamy zatokę Valinco i zatrzymujemy się tylko na moment w Sartene.
Ponad dachami miasta widoczne w dali Igły Bavelli.
Sartene - miasto zasiedlone przez ludzi-demonów. Tak napisał Gregorovius, niemiecki kronikarz z XIX wieku.
Sartene - la plus corse des villes corses. Najbardziej korsykańskie ze wszystkich miast Korsyki - tak napisał Prosper Merimee, francuski historyk, archeolog, pisarz, który akcję niejednego ze swoich opowiadań umieścił na Korsyce.
Sartene jest stolicą słabo zaludnionego, południowo-zachodniego regionu Sartenais. Tradycyjna, krwawa wendetta w połączeniu z walką o władzę w mieście doprowadziła do ostrej polaryzacji Sartene - nastapiła faktyczna wojna pomiędzy dwoma dzielnicami: Ste Anne oraz Borgo. Dopiero w roku 1834 udało się Francuzom nakłonić obie strony do podpisania traktatu pokojowego, potwierdzonego złożeniem uroczystej przysięgi, co dla kierujących się przerośniętym pojęciem honoru klanów rodowych miało większe znaczenie od podpisanego świstka papieru.
Obecnie Sartene słynie z wielkanocnej procesji Catenacciu - "skuty łańcuchem". Ubrany w czerwony kaptur Wielki Pokutnik ciągnie przykuty do nogi, ważący 14kg łańcuch oraz dźwiga krzyż o wadze 32kg. Kiedy upada, ma prawo mu pomóc w podniesieniu się z ziemi odziany w biały kaptur Mały Pokutnik. Za nimi postępuje ośmiu mężczyzn ubranych na czarno - Penitents Noirs.
Tożsamość Wielkiego Penitenta pozostaje dla prawie wszystkich tajemnicą - zna ją tylko proboszcz kościoła Ste Marie oraz mnisi wznoszącego się nad miastem klasztoru.
Zostawiamy Sartene i udajemy się na wybrzeże, mijając po drodze stanowiska archeologiczne ze świadkami kultur megalitycznych. Powrócimy do nich następnego dnia - dzisiejszy mamy zamiar zakończyć nad morzem.