Tymona napisał(a):Maslinko - czytałam o Waszym życiu kempingowym i mam pytanie związane z materacem. Pisałaś, że macie taki duży, wygodny. A jaki macie konkretnie? I czy się Wam sprawdza?
Materac mamy właśnie ten granatowy, standardowy, z Intexu. Chyba trafił nam się wyjątkowy egzemplarz, bo od 4 lat chcemy go przebić i nam się nie udaje, jest niezawodny
A chcemy go zepsuć, bo licząc, że się przedziurawi, kupiliśmy od razu drugi i wozimy oba ze sobą, co oczywiście zabiera dużo miejsca w samochodzie
Więc niestety chyba nie pomogę, bo wygląda na to, że z naszym materacem mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu
To było prawdziwe spotkanie na szczycie
Dawno nie pisałam
, więc dzisiaj bonus - dłuższy odcinek i więcej zdjęć
9 lipca (sobota) - Leniwy dzień na plaży i wieczór w Cresie
Dzisiaj od rana ogarnia nas leń. Nawet śniadania porządnego nie chce nam się robić
Zjadamy gofry z dżemem, bierzemy karimaty, ręczniki, książki i zbieramy się na plażę, bo, poza pierwszym dniem, nie plażowaliśmy jeszcze "u siebie", czyli na campingowej plaży.
Mamy do wyboru: plażę z otoczaków koło ruin klasztoru, betonowe bloki "rozrzucone" z całej zatoce (jest ich kilka i są najwygodniejsze do leżenia, ale najmniej "plażowate", pewnie wiecie, o co mi chodzi
), płaskie, wygodne skałki bliżej (sporo ludzi) i niewygodne skałki dalej (zero ludzi). I zgadnijcie, co wybraliśmy? Oczywiście te ostatnie
Gdzieś już pisałam, że nie chcę być masochistką, ale jeśli chodzi o wybór plaż, jestem fakirem
Zdjęć z tego plażowania nie mamy, bo skoro odcięliśmy się od świata, to od również od wszelkiej cywilizacji i jej wynalazków
- wreszcie przerwa od pstrykania!
Palec wskazujący może odpocząć
(Za to Wam serwuję, chwilowo, tekst bez zdjęć, ale mam nadzieję, że jakoś to zniesiecie
)
Dwa słowa o naszych lekturach. Mój mąż na wakacje wybiera fantastykę (ostatnio seria "Świat dysku" Pratchetta), ja natomiast na plaży lubię kombinować i wysilać intelekt, zgadując, kto zabił,a wszystko to przy kryminałach Agaty Christie, czyli klasyka gatunku
Mam tak już od 3 lat i od jakiegoś czasu panie w bibliotece dziwnie na mnie patrzą... Być może zastanawiają się, czy planuję popełnienie jakiejś zbrodni
Ale już niedługo przestaną tak na mnie patrzeć, bo przedwczoraj wypożyczyłam dwie ostatnie książki tejże autorki i przenoszę się do innej biblioteki
W każdym razie w czasie tych wakacji było zdecydowanie więcej plażowania niż w innych latach. A wiem to na pewno, bo udało mi się przeczytać aż 4 kryminały
Mojemu mężowi też skończyły się jego lektury i kupił sobie w Makarskiej powieść o piratach... po chorwacku
Twierdził, że wie, o czym czyta
Ostatnio było o jedzeniu, teraz o "strawie duchowej" (o ile tak można nazwać czytanie kryminałów
)
Pora wracać na plażę.
Bo była i sesja popołudniowa (poobiednia) plażowania, z której akurat zdjęcia są
(Spalimy się dzisiaj!
) Tym razem wybraliśmy bliższe skałki (te wygodniejsze, z ludźmi
) Jak widać nawet plażowanie na campingu Bijar może być urozmaicone, skoro ma się tyle plaż do wyboru
Ale się rozpisałam
Teraz zdjęcia! Skałki, jak widać, wygodne:
Można było wybrać miejsce w słońcu, w cieniu lub w półcieniu
Trochę też poopalaliśmy się na materacach (w tle oczywiście Osor):
Artistiko
:
Późnym popołudniem pakujemy się do Fabiaka i wyruszamy w stronę miasta Cres. Wypadałoby w końcu zobaczyć "stolycę"... wyspy
Ale po drodze chcemy jeszcze rzucić okiem na Vransko Jezero. Możemy jedynie rzucić na nie okiem, bo nie ma dojazdu do jeziora (stanowi ono zbiornik wody pitnej dla wysp Cres i Lošinj). No to rzucamy, niestety pod słońce:
I jeszcze raz:
Jedyny raz, kiedy miałam na głowie czarny kapelusz. Potem jakoś bardziej się polubiłam z pomarańczowym. Mój mąż tradycyjnie marudził, że nakrycia głowy są zbyt rzadko używane, a zajmują miejsce w Fabiaku
Trudno powiedzieć, czy jezioro mi się podobało... Zbyt niedostępne chyba, żeby się mogło podobać
Jedziemy do Cresu! Parkujemy niedaleko starówki i wchodzimy przez bramę z lwem weneckim:
I już niedługo jesteśmy na głównym placu, na którym dumnie prezentuje się brama miejska z wieżą zegarową z XVI wieku:
Przechodzimy przez bramę i stajemy przed XV-wiecznym kościołem Matki Boskiej Śnieżnej:
A potem zagłębiamy się w wąskie uliczki i zaułki:
Wpływy włoskie zauważalne w całej architekturze... Trudno, już nie marudzę o Dalmacji
Trzeba się cieszyć tym, co się widzi
Pora na lody. Spacerujemy trochę w porcie, zauważając, że powiesili tam chyba wszystkie flagi państw, z których turyści odwiedzają Chorwację, oprócz polskiej oczywiście
:
Widocznie jeszcze za mało Polaków w Cro, no cóż...
Przez chwilę myślę, że nas nie lubią, ale mi taki stan przechodzi
Wracamy pod zegar. I pod fontannę-kulę oczywiście
:
Prawie jak we Włoszech
:
Lody zjedzone, idziemy na dalszy spacer. Nogi niosą nas w górę, w stronę baszty, która sama w sobie jest taka sobie
:
ale za to roztacza się sprzed niej całkiem ładny widok:
I z powrotem na nabrzeżu. Kręcimy się w kółko, ale takiego ujęcia wieży zegarowej jeszcze nie było
:
Już chyba wiem, skąd Rysio(:papa:) brał inspirację na tytuł swojej creskiej relacji
:
Idziemy dalej wzdłuż nabrzeża w stronę campingu Kovačine. Do samego campu nie dochodzimy, ale po drodze focimy np. taki ładny kościółek:
Po jakimś czasie głodniejemy i wracamy do "centrum", żeby się nieco posilić. Zasiadamy w pizzerii Luna Rossa, naprzeciw wieży zegarowej, coby mieć dobry widok na nią i na koncert rockowy, który się pod nią rozpoczyna. (Na koncert wystarczyłoby "mieć słuch", ale zawsze fajnie sobie zerknąć
)
Koncert jednak nie może się rozpocząć, 10 razy próbują tę samą piosenkę, może czekają aż się ściemni...
Natomiast zanim się ściemni... "Pan. Osvježi dan!"
:
Pizza pyszna, włoska
Na koniec kilka nocnych ujęć. Muzycy zrobili sobie przerwę na papieroska
:
(Zespół nazywał się Adastra i grał naprawdę niezłego rocka.)
Kula i ja:
W nocy Cres ożywa:
Ta sama brama co na początku, w "nocnej szacie":
Podsumowując, miasto Cres ładne, ale nie zrobiło na nas takiego dobrego wrażenia jak Mali, a zwłaszcza Veli Lošinj. Lošinje dużo ładniejsze
Na camping trafiamy koło 22:30. Gdybyśmy przyjechali po 23:00, musielibyśmy zostawić samochód przed bramą campu. Takie zasady, ale dzięki temu nie ma hałasów w nocy
Pozdrawiam