weldon napisał(a):... bo są miejsca, gdzie czas się zatrzymał...
"To ma być Warszawa?
Stolica i w ogóle moja ziemia obiecana? Ja to kręcę.
Tu jest okropnie.
Spojrzałam na nazwę ulicy - Targowa. Chyba tu jakieś targi się odbywają albo co.
Skręciłam i szłam dalej, gapiąc się na rozsypujące się domy i cuchnące bramy.(...)
Weszłam na jakieś podwórko. Na środku stała odrapana Matka Boska i kontener ze śmieciami.
To ma być Warszawa?"
Manula Kalicka, Szczęście za progiem
Są dwa miejsca w Warszawie, gdzie możemy jeszcze spotkać się z prawdziwą Warszawą.
Obydwa, historycznie, położone są poza nią, z czego jedno jest w ogóle, albo tylko trudno dostępne.
A drugie, to Praga ...
Praga, czyli tereny
prażone, a więc wypalane, szykowane pod zasiewy, co już pokazuje podstawową różnicę pomiędzy lewo-, a prawobrzeżnym miastem.
O ile Warszawa położona była na skarpie nad Wisłą, o tyle praska strona była płaska, pełna łąk i przystosowaną do produkcji rolnej, ale również, o czym mało kto pamięta,
wiążąc tak ważne w naszej historii chwile z Wolą - była również miejscem elekcji naszych królów.
Szybko docenili to magnaci i biskupi oraz szlachta, dzieląc się włościami, położonymi na prawym brzegu rzeki.
Niestety, ale pomimo, że miejscowość szybko się rozwijała i nabierała coraz większego znaczenia,
piętno nazwy przeważyło nad jej dziejami.
Potop szwedzki, a zwłaszcza trzydniowa bitwa, rozgrywająca się na przedpolu Pragi, kiedy spaleniu uległa i Białołęka i Żerań i prastare Bródno, a w kolejnych dniach Praga, Skaryszew, Kamion, zapoczątkowały pasmo nieszczęść, dotykających te dzisiejsza dzielnicę.
Nękające Warszawę i Mazowsze w 2 połowie XVII stulecia epidemie i nieurodzaje
oraz nieustanne przemarsze wojsk swoich i obcych, w przetaczającej się później przez ziemie polskie
wojnie północnej, nie sprzyjały odbudowie.
Okres dłuższego spokoju dla
Pragi i okolic przyniosły dopiero lata 20. XVIII wieku.
W 1770 roku, szalejąca dżuma, zaowocowała usypaniem wokół miasta wałów, zwanych okopami marszałka Lubomirskiego, które na wiele lat wyznaczyły granice rozwoju Warszawy. W obrębie tychże wałów znalazła się Praga, co było już ostatnim krokiem do scalenia Pragi z Warszawą.
W 1791 roku, Sejm Czteroletni, włączył administracyjnie do Warszawy, cały teren wyznaczony przez okopy Lubomirskiego, tworząc VII cyrkuł praski.
Włączenie do Warszawy nie pomogło Pradze w odzyskaniu dawnej świetności.
Najpierw na jej losach zaważyły wydarzenia insurekcji kościuszkowskiej, kiedy to spalono znaczną część dzielnicy, celem oczyszczenia pola dla artylerii, a potem została poddana ciężkiej próbie w czasie szturmu armii Suworowa, do czego jeszcze wrócę.
Wydarzenia z końca XVIII wieku położyły się takim cieniem na tym terenie, że przez ponad półwieku wszelkie próby zagospodarowania i zasiedlenia ich kończyły się fiaskiem.
W zasadzie dopiero wybudowanie pierwszego, stałego mostu przez Wisłę, mostu Kierbedzia (dziś nieistniejący, ale, jeżeli ktoś chciałby wyobrazić sobie, jak wyglądał, to zapraszam do Torunia, gdzie stalowy, kratownicowy most, odegrał rolę warszawskiego zarówno w
czterech Pancernych - 6 odc., jak również w
Zamachu) oraz powstanie węzła kolejowego, co przyczyniło się do powstania na Pradze zespołu placówek handlowych (stąd, wspomniana, Targowa) oraz powstanie wielu zakładów przemysłowych, ze sztandarową stalownią Lilpop, Loewenstein i Rau.
I znów rozwój dzielnicy została gwałtownie przerwany przez wybuch I wojny Swiatowej. Oddziały rosyjskie, opuszczające Warszawę w sierpniu 1915 roku, wysadziły mosty na Wiśle, spaliły dworce Petersburski
i Brzeski (Terespolski), warsztaty kolei nadwiślańskiej oraz koszary i magazyny wojskowe.
Niewiele lepiej obeszły się z Praga wojska niemieckiego okupanta, grabiące i głodzące dzielnicę.
Odzyskanie niepodległości również nie przyniosło spodziewanego oddechu.
Soviecka napaść przekształciła Pragę w jeden, wielki obóz warowny, zapełniony wojskiem, szpitalami, magazynami. Wszak to tuż, za progiem, w Radzyminie, rozegrała się najważniejsza walka o nasze istnienie.
Dwudziestolecie międzywojenne pozwoliło odetchnąć. Powstały parki, ogród zoologiczny, budowano nowe kamienice, plaże, lunapark, Saska Kępa zyskała miano ekskluzywnej dzielnicy willowej ...
Z II wojny Światowej, Praga, wyszła obronną ręką. Zniszczeniu uległo zaledwie 25 % dzielnicy, co stało się również, w pewnym sensie, jej zmorą. Odbudowa Warszawy lewobrzeżnej zaowocowała tym, że zapomniano o wielu miejscach na Pradze, pozostawiając je w takim stanie, w jakim wyszły z wojny. Stąd, spacerując dziś po tych okolicach, zniszczone, bo zniszczone, ale znajdujemy zarówno ślady dawnej świetności, jak i liczne ślady tego, że coś, na reszcie, nie tylko zaczyna się zmieniać, ale również, że warto zachować - odtworzyć, wiele z tego, co zostało po naszych poprzednikach.
Bardzo podoba mi się to, że, nawet, jeżeli odbudowa starych kamieniczek nie jest możliwa, to często dba się o drobne szczegóły, pozwalające poznać dawnych mieszkańców i ich charakter i nie zapomnieć o przeszłości.
Są takie miejsca, których przewodniki nie wspominają, miejsca wyznaczone takimi tabliczkami:
Wchodzić strach, ale wiedzieć warto.
Miałem jeszcze wrócić do pewnych wydarzeń z 4 listopada 1794 roku.
Armia Suworowa przypuściła wówczas szturm na Warszawę, opanowując jej praskie przedpole. Gwałtowność ataku była tak wielka, że w ciągu kilku godzin nieprzyjaciel zawładnął całą praską częścią miasta, gotując jej mieszkańcom straszliwą rzeź.
Przedstawiciele magistratu wydelegowani dla omówienia warunków
kapitulacji,
przejeżdżając przez Pragę - jak notował naoczny świadek -
widzieli okropny widok, wszędzie ziemię tak po ulicach, jako i we dworkach
trupami obnażonymi zasłaną, między którymi nie tylko żołnierze,
obywatele, ale też kobiety, dzieci, Żydzi nawet, widzieć się dali.
Krzyż poświęcony ofiarom rzezi. W tle - praska cerkiew św. Marii Magdaleny
A jednym z obrońców, biorących wówczas udział w walkach, toczących się w obronie Saskiej Kępy, był urodzony co prawda w Gdańsku, a zmarły na San Domingo, ale odznaczony za walki o Stolice, generał brygady, podobno przyjaciel samego Napoleona, Władysław Jabłonowski, zwany
Murzynkiem lub
Czarnym, co wielce daje do myślenia i skłania do pomyślenia o opisaniu losów afrowarszawiaków, których nie brakowało w naszej historii, a, jak widać, również udało im się zająć wielce poczytne w niej miejsca.
Skoro tak, to, w oczekiwaniu na ...
Warszawa jest smutna bez Ciebie w wykonaniu Karolinej Cicha i Mamadou Diouf'a.
Pozdrawiam