7 dzień - Alanya
Część 1 - Delfinarium
Szybkie śniadanko i wsiadamy do busika.
Jedziemy w stronę Konakli. To tylko jakieś 20 km od Alanya ale jak zawsze następuje objazd pobliskich noclegowni
żeby zgromadzić komplet pasażerów.
Jest. Naszym oczom objawia się arena.
Bramka, kasa, bilet i wchodzimy.
I co teraz?
Po pierwsze - wcześniej mówiono, że pokaz jest jeden a tu okazuje się, że nie.
A po drugie - mamy strasznie dużo czasu (jakieś 1,5 godziny do rozpoczęcia) i co teraz?
Po trzecie - robi się ciepło, coraz cieplej, gorąco...
O ile nad pierwszym możemy przejść do porządku dziennego to drugie i trzecie napawa nas po mału trwogą.
Każdy kto ma małe pisklę "na stanie" dobrze wie czym to grozi.
Widownia jest zamknięta więc wysypujący się z kolejnych busków gęsty tłum zaczyna się kotłować na dość małej przestrzeni.
Nuda powoduje, że następuje szturm na bar i wzięcie mają inne atrakcje.
Parafrazując można by rzec: "cwana bestia" czyli jak wyciągnąć jeszcze parę groszy z turysty.
Rozglądamy się za cieniem i podpatrujemy przez kraty co tam na basenach.
Prawie jak w filmie Szczęki II.
Ale nie bój nic...
Trochę anatomii.
Jak rozróżnić czy delfin to on czy ona?
Wystarczy rzucić szprotkę.
Jak wziął to on a jak wzieła to ona.
W ramach atrakcji można sobie popływać z takim przyjemniaczkiem.
Inne zabiegi obsługi na wyciągnięcie drobniaków.
Był jeszcze gekon ale jakoś nie chciał się uśmiechnąć...
c.d.n.