Rano budzi nas piękna pogoda. Po wczorajszym deszczu i zachmurzeniu - ani śladu. Zwijamy szybko majdan i opuszczamy kemping. Ruszamy na południe.
Szosa prowadzi doliną Ossau [oso] a potem wspina się kilkoma serpentynami na graniczną przełęcz Portalet. Bienvenidos en Espania!
Wprawdzie dwa dni wcześniej nasza trasa prowadziła po obu stronach granicy, ale teraz wjeżdżamy na dłużej do Hiszpanii. Wita nas prowincja Huesca [łeska] w Aragonii.
Jesteśmy przygotowani na różne warianty pogodowe. Gdyby dzień był niezbyt piękny, zjechalibyśmy aż do Jaki i zwiedzili miasto i jego okolice. Ale przy tej pogodzie Jaca [haka] musi poczekać, aż skończymy nasz pierwszy program górski. Pojedziemy do niej po zwiedzeniu Ordesy. Jednak dziś jest już zbyt późno, by ruszyć w Ordesę, realizujemy więc wariant przygotowany poprzedniego wieczoru.
Zatrzymujemy się niedaleko przełęczy, tuż nad miejscowścią Escarrilla [eskarrilja]. Stąd możemy zrobić krótką pętelkę z wodospadem, jeziorem i niezbyt wysokim szczytem Punta Cochata [kocziata].
Samochód zostaje na przydrożnym parkingu, obok kilku innych wozów, a my zakładamy plecaki i wyruszamy szlakiem PRHU-91.
Hiszpańskie szlaki - analogicznie do francuskich - podpadają pod trzy kategorie. Główne szlaki oznaczane są GR - grande recorrido, pomniejsze PR - pequeno recorrido, oraz zupełne
noname'y. Te pierwsze są na ogół dobrze znakowane czerwono-białymi paskami, te ostatnie zwykle wyłącznie kopczykami. Pequenos recorridos - jak Bóg da.
A co oznaczają te litery "HU" w naszym szlaku? No cóż, znajdujemy się w prowincji Huesca.
Po około godzinie docieramy do rozstajów. Właściwy szlak podąża nadal w górę, a my kierujemy się ścieżką, oznaczoną strzałką "El Saldo". Konkretnie, chodzi tu o Salto del rio Escarra - wodospad na rzece Escarra.
Ścieżka najpierw wznosi się lekko, potem trawersuje dwa potoki, by pod stromymi skałami zacząć się obniżać w kierunku bliskiego już wodospadu.