napisał(a) Franz » 19.10.2010 15:40
Rano wstajemy tradycyjnie - o świcie. Pakując się do drogi i wertując dokładnie wszelkie informacje na temat dotarcia do ruin kościółka, mamy okazję podziwiać kolejny wschód słońca.
My jeszcze w cieniu, ale szczyty gór już zaczynają się opalać.
Wygląda na to, że poprzedniego dnia w niewłaściwym miejscu szukałem tego kościółka. Mapa wskazuje na bliskie jego usytuowanie względem szosy biegnącej z Corte na południe, ale z niej nie ma do niego dojazdu. Natomiast powinno się udać dotrzeć do niego z szosy, w pobliżu której teraz jesteśmy.
Zjeżdżamy jeszcze kawałek w kierunku południowo-wschodnim i skręcamy w boczną, wąską i krętą szosę. Azymut wskazuje, że zbliżamy się do poszukiwanego obiektu. Przejeżdżamy przez tory kolejowe, za którymi asfalt się kończy i wkrótce polna droga doprowadza do rozległej łąki. A przed nami - San Giovanni Battista.
Ruiny pochodzącego z IXw. kościoła oraz przylegającego do niego baptysterium stoją najprawdopodobniej na miejscu rzymskiej osady.
Przechadzamy się, oglądając świątynię z każdej strony, po czym - zadowoleni, że udało nam się ją odszukać - wracamy do wozu i ruszamy w trasę.
Najpierw szybki powrót do Corte i kierujemy się główną szosą w stronę Ajaccio. Nie ono jednak jest naszym celem. Tuż przed przełęczą Vizzavona znajdują się kaskady Anglików. Są łatwo i szybko osiągalne z szosy - weźmiemy je więc na śniadanie.
Po drodze zatrzymujemy się na chwilę, by rzucić okiem na ruiny wieży strażniczej.