Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

RWPG - Relacja Wiosłem Pisana Gdzieniegdzie :D

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
mkm
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5455
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) mkm » 22.09.2010 18:47

maslinka napisał(a):
Raul73 napisał(a):Godanie mi jakoś nie wychodzi, ale przyznam się, że już coraz więcej rozumiem ze śląskiej gwary.

A ja godać nie umiem i jakoś na Śląsku żyję :D
Ale Gliwice to już prawie nie Śląsk, rzadko słyszy się tu gwarę. Jest dużo ludności napływowej, potomków emigrantów ze Lwowa. Ja też zresztą do nich należę :D


Gliwice nie Śląsk 8O . Maslinko przeczytaj jeszcze raz historię swojego miasta .
W Żorach też jest dużo ludności napływowej ... na osiedlu niech sobie mówią jak chcą , ale na grubie nima litości :wink:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15081
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 22.09.2010 19:07

mkm napisał(a):
maslinka napisał(a):
Raul73 napisał(a):Godanie mi jakoś nie wychodzi, ale przyznam się, że już coraz więcej rozumiem ze śląskiej gwary.

A ja godać nie umiem i jakoś na Śląsku żyję :D
Ale Gliwice to już prawie nie Śląsk, rzadko słyszy się tu gwarę. Jest dużo ludności napływowej, potomków emigrantów ze Lwowa. Ja też zresztą do nich należę :D


Gliwice nie Śląsk 8O . Maslinko przeczytaj jeszcze raz historię swojego miasta .
W Żorach też jest dużo ludności napływowej ... na osiedlu niech sobie mówią jak chcą , ale na grubie nima litości :wink:

Ale ja doskonale znam historię swojego miasta. Z tym, że mówię o współczesności, nie o historii...

Nie napisałam, że Gliwice to nie Śląsk, tylko, że prawie nie Śląsk (w sensie używania gwary), bo administracyjnie oczywiście na Śląsku leżą.
Jednak na gliwickich ulicach, w sklepach, w urzędach, gwary nie słychać prawie wcale. Mam porównanie z Zabrzem, w którym spędziłam sporo czasu i z Katowicami, gdzie studiowałam.

No i wiem jak to jest w szkołach :) W mojej szkole dzieci w ogóle nie potrafią mówić po śląsku, no może znajdzie się parę sztuk, serio: na palcach jednej ręki można te dzieci policzyć, a pozostałe 500 dzieciaków godać nie potrafi.

W Zabrzu czy w Rudzie Śląskiej jest zupełnie inaczej, zwłaszcza w Rudzie (wiadomości z dobrze poinformowanego źródła). Tam dzieciaki godają na przerwach, u nas się to nie zdarza. Kiedy spotkaliśmy się ze znajomymi nauczycielami z Rudy na imprezie i oni byli w towarzystwie swoich znajomych z pracy (ze szkoły), niemal ich nie rozumieliśmy :wink: Bo oni zapomnieli się i cały czas mówili gwarą (oczywiście z wyboru, bo do nas mówią "normalnie" :)) Dla mnie to było dziwne doświadczenie, że młodzi ludzie, w naszym wieku, "zza miedzy", godają i to tak, że nie wszystko łapię :wink: W Gliwicach chyba nie znam żadnej osoby, która potrafi mówić po śląsku, a znajomych mam wielu :)

Przez to, że mieszkam w Gliwicach mówiących literacką polszczyzną :wink: nie czuję się ani trochę "lepsza", bo jeszcze ktoś mógłby takie wnioski wyciągnąć :wink:... Uważam, że jak ktoś ma w domu śląskie tradycje i je kultywuje, to świetnie, powinien. Ja takowych nie mam.

Tylko mi nie mów Mkm, że nie znam historii Gliwic, bo się troszeczkę, czytając to, zdenerwowałam :wink: Po prostu zupełnie nie o to mi chodziło, gdy pisałam, że Gliwice są mało śląskie. Bo w takim znaczeniu jak napisałam, są mało śląskie! Leżą na obrzeżu aglomeracji i charakterem nie przypominają innych przemysłowych śląskich miast - Zabrza, Rudy Śląskiej, Chorzowa. Różnice rzucają się w oczy, zwłaszcza dla kogoś, kto przyjechał na Śląsk pierwszy raz; znajomi nam mówili, że da się to wychwycić :wink: My oboje nie będziemy obiektywni :)

Pozdrawiam.
mkm
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5455
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) mkm » 22.09.2010 19:35

Maslinko , no i pogodane :wink:
To że w Rudzie czy Zabrzu więcej się godo niż w Gliwicach , czy Bytomiu , wynika z tego , że w tych dwóch ostatnich miastach, do 1945r. wiekszość stanowili Niemcy . Zresztą Gliwice były głównym ośrodkiem niemieckiego Śląska w okresie miedzywojennym ... ważniejszym nawet od stolicy rejencji śląskiej , czyli Opola . Zresztą co ja Ci tam będę wykładał historię ... jesteś przecież Gliwiczanką i dokładnie wiesz jak to wszystko po wojnie się poukładało .
Gdybyś chciała usłyszeć godanie w Gliwicach , to wybierz się kiedyś na Politechnikę , do Wydz, Górniczego oczywiście ... bydom tam chopcy z Rybnika :wink:
Pozdrav.

Ps. Kołocz na droga ...
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15081
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 23.09.2010 14:20

Ostatnie metry... Zaraz dowiosłujemy do mety :wink:

24 lipca - sobota: Tata, Komarno raz jeszcze i powrót do domu

W nocy była straszliwa ulewa. Wiatr targał namiotem na wszystkie strony. Nasz mały domek wiele już przeżył, ale ta nawałnica dała mu popalić, to już chyba jego ostatni sezon.

Zmęczeni nocną ulewą (co chwilę budziły nas podmuchy wiatru) śpimy gdzieś do 11:00. Potem idę do pobliskiej cukierni, dziś na śniadanie będą ciastka :D

Niestety pogoda się nam zepsuła. Całe niebo zasnute chmurami i jest hmm... powiedzmy, że rześko :wink: Raczej nie mamy ochoty moczyć się w chłodnych basenach. Postanawiamy na razie pojechać na wycieczkę, a popływać sobie po południu ewentualnie. Wyruszamy do miejscowości Tata, położonej kilkanaście kilometrów od naszego Komarna. Jest tam jeziorko, camping i kąpielisko termalne. Zrobimy mały rekonesans i może kiedyś tam wrócimy.

Dojeżdżamy do Taty :wink: Przejeżdżamy centrum i zatrzymujemy się na parkingu niedaleko jeziora. Jest tu kilka restauracji i fast foodów:

Obrazek

Pachnie cudnie (Ach, to węgierskie żarcie!), ale my dopiero co najedliśmy się ciastkami na śniadanie :wink: (Zatrzymamy się tu miesiąc później, pod koniec sierpnia, jak będziemy wracać z Budapesztu, ale o tym napiszę w zupełnie innym miejscu :wink:)

Rzucamy okiem na jezioro:

Obrazek

Statek wycieczkowy stoi przycumowany do pomostu. Nie ma chętnych na wycieczkę przy takie aurze. Po drugiej stronie jeziora jest chyba jakaś starówka. Pojedziemy ją zobaczyć.

Okazuje się, że starówka to za dużo powiedziane. Jest tu kościół, ulica z ładnymi kamieniczkami, a kawałek dalej park z pałacem, dość nieszczególnym:

Obrazek

Jednak idąc kawałek dalej:

Obrazek

docieramy do ładnego gotyckiego zamku z XV wieku (oczywiście odrestaurowanego):

Obrazek

Nie wchodzimy do środka, tylko kręcimy się po dziedzińcu. Jest sobota, więc "załapujemy się" na ślubną sesję :wink::

Obrazek

Robi się coraz cieplej, słońce wychodzi zza chmur. Postanawiamy więc już niczego nie zwiedzać, tylko wracać na camping i na baseny :)
Niestety jak dojeżdżamy do naszej komarzej miejscowości :wink: pogoda znów się psuje :( Mimo chmur i chłodu wskakujemy w stroje kąpielowe i dzielnie idziemy na kąpielisko. Woda ma jakieś 25 - 27 stopni, więc nie jest źle, jak się siedzi w basenie. Gorzej z wychodzeniem :wink: Mimo niedzieli baseny są puste... Ciekawe, dlaczego? :wink:

Niestety ze względu na małą liczbę ludzi na kąpielisku, zamknięta jest knajpka, w której wczoraj jedliśmy pyszną sałatkę Cezar. Musimy się zadowolić hamburgerami :roll: Niezłe są jak na hamburgery :wink: Węgrzy to nawet smaczny fast food robią :D

Marzniemy strasznie, więc postanawiamy skorzystać z krytego basenu. Tutaj jest ciepło, ale też dosyć tłoczno. Na szczęście głównie w jaccuzzi, a my wolimy się zmęczyć w basenie pływackim :)

I nie wiadomo kiedy dochodzi godzina 18:00. Najwyższa pora, żeby szykować się na ostatni wakacyjny wieczór. Spędzimy go znowu po słowackiej stronie Dunaju.

Niestety nasze pożegnanie z wakacjami jest dosyć chłodne. Węgry miały być dla nas "łagodnym przejściem" z gorącego chorwackiego klimatu w nasz polski, umiarkowany. Tymczasem nocna nawałnica i dzisiejsza pogoda sprawiły, że z "łagodnego przejścia" zrobił się zimny prysznic :wink:

Trudno! Cieszymy się tym, co mamy, czyli ostatnim wieczorem w Komarnie.
Zanim usiądziemy w knajpce i napijemy się piwka, idziemy zobaczyć to, czego wczoraj nam się nie udało. Kawałek za starówką, nad brzegiem Dunaju, znajduje się twierdza Komarno, czyli austriackie fortyfikacje (podobne są również po węgierskiej stronie):

Obrazek

Obrazek

Gdyby ktoś miał ochotę, można o nich poczytać np. tutaj.

Niedaleko twierdzy jest też uniwersytet :wink: Niezbyt duży budynek (i tylko jeden), ale zawsze to uniwersytet :wink::

Obrazek

Czyżby i w ten sposób władze miasta chciały zachęcić ludzi do przyjazdu (pozostania) w Komarnie?
Póki co jednak rzeczywistość pokazuje, że kierunek jest przeciwny - ludzie stąd wyjeżdżają...

Ciekawe, czy w tym bloku kiedykolwiek ktoś mieszkał?:

Obrazek

Chyba nie...

Jakoś smutno wyglądają okolice twierdzy Komarno. Fortyfikacje, które można zwiedzać tylko w wyznaczonej godzinie (wyłącznie o jednej porze!), pustka dookoła i jeszcze ten "straszący" blok.

Tylko kartonowy policjant (a właściwie strażnik miejski), który nie ma w tym mieście zbyt wiele do roboty, przypomina swoją kartonową postacią, że są tu jakieś władze, urzędy, a więc muszą być i ludzie...

Obrazek

Jakoś się przygnębiająco zrobiło w ten ostatni wieczór naszych wakacji. Idziemy więc poprawić sobie humor. Z głównej ulicy skręcamy w bramę do restauracji "Palatin". I tu też pustki... Ale przynajmniej leją Zlatego Bażanta (a nie Heinekena :wink:) :D
Zamawiamy sałatkę Cezar, która jednak nie smakuje tak dobrze jak po węgierskiej stronie. Na Słowację w końcu chodzi się na piwo, na Węgry - na jedzenie :D Ciekawe, czy tak postępują (nieliczni już) tubylcy :wink:

Piszę o Komarnie jak o wymarłym mieście, ale właśnie takie wrażenie na nas zrobiło.

Powoli dobiega końca nasz ostatni wakacyjny dzień. Tak jak i kończy się moja opowieść wiosłem pisana gdzieniegdzie :wink:

Nie będę relacjonować jutrzejszego powrotu do domu, bo nic ciekawego się nie działo. Przejazd przez Słowację odbywał się w strugach deszczu. Przyjechaliśmy do domu strasznie zmarznięci. I trudno było nam uwierzyć, że jeszcze trzy dni temu narzekaliśmy na chorwackie upały... :wink:

KONIEC

Tę relację pisałam aż dwa miesiące. Mimo że starałam się być systematyczna i opisać wrażenia na świeżo, trochę się to przeciągnęło. Ale też miejsc, które odwiedziliśmy, było mnóstwo. W końcu urlopowaliśmy przez 3 tygodnie :D
Dziękuję wszystkim czytającym, tym aktywnym, komentującym i tym utajonym :wink: za zainteresowanie.

Te wakacje uważamy za najbardziej udane do tej pory :D A to chyba dobry kierunek, jeśli każdy urlop jest lepszy od poprzedniego :D Świetnie się bawiliśmy, pływając Challengerem (to był strzał w dziesiątkę! :D) i odkrywając odludne miejsca i cudne zatoczki. Ale cieszyły nas również te bardziej znane miejsca, w których można było spotkać wielu turystów, np. przepiękny Szybenik czy urokliwy Trpanj. Hitem tego wyjazdu okazała się wyspa Mljet - cudownie dziewicza i mało odkryta. Oby pozostała taka jak najdłużej :wink:
No i jeszcze spotkania z Cromaniakami, które dopełniły całości świetnych wakacji. Fajnie było się z Wami spotkać, Roxi i Aldonko i poimprezować :D Trochę towarzystwa na wakacjach też się przydaje :D

Mam nadzieję, że moja relacja się podobała i przyda się Forumowiczom w planowaniu urlopu w pięknej Chorwacji.

Pozdrav,
Maslinka :D
Ostatnio edytowano 25.02.2012 20:52 przez maslinka, łącznie edytowano 2 razy
Bocian
zbanowany
Posty: 24103
Dołączył(a): 21.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bocian » 23.09.2010 14:33

Pojechałaś do cro z zamiarem napisania relacji czy po powrocie powzięłaś takie postanowienie? Pytam bo przez moment miałem chęć napisania relacji ze swoich wakacji ale to trzeba by na bieżąco pisać szkic tego co potem miałoby być w relacji, a tego to już nie byłem w stanie robić :):)
Obrazek
Najciekawsza część podróży... :) Mljetu niestety nie widać za bardzo...
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 23.09.2010 14:36

Również przyjmij podziękowania, od wiernego czytacza ...

Przyznać się muszę, że się jednak nie skuszę
w twoje ślady tym razem ...

... powiosłować ... :lol:


:papa:
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 23.09.2010 14:44

I jesteśmy w domu :)
Czytało się (jak zwykle ;) ) bardzo przyjemnie. Bardzo dziękuję za miłe chwile spędzone przy stronach relacji wiosłem pisanej ;)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15081
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 23.09.2010 14:47

Bocian napisał(a):Pojechałaś do cro z zamiarem napisania relacji czy po powrocie powzięłaś takie postanowienie? Pytam bo przez moment miałem chęć napisania relacji ze swoich wakacji ale to trzeba by na bieżąco pisać szkic tego co potem miałoby być w relacji, a tego to już nie byłem w stanie robić :):)

To nie jest moja pierwsza relacja z Cro :wink: więc podejrzewałam, że i w tym roku zachce mi się opisać nasze wakacje :D
Tak czy inaczej, zawsze prowadzę kronikę (a właściwie Cro-nikę :wink:) i robiłam tak również wiele lat przed zakochaniem się w Chorwacji, na studiach, a nawet w liceum. Może to takie zboczenie zawodowe, że lubię pisać :wink:
Chociaż tegoroczna Cro-nika nie miała już formy opisowej (tak jak wcześniejsze). Zapisywałam tylko (w punktach) odwiedzane miejsca czy nazwy restauracji, które mogą ulecieć z pamięci. (Lenistwo wygrało z zamiłowaniem do pisania dziennika :wink:) Chociaż pamięć, póki co, mam niezłą :D

weldon napisał(a):Przyznać się muszę, że się jednak nie skuszę
w twoje ślady tym razem ...

... powiosłować ... :lol:

Szkoda, że się nie skusisz :wink:

Ale kawałek poezji ładny :D Dziękuję :D

Roxi napisał(a):I jesteśmy w domu :)
Czytało się (jak zwykle ;) ) bardzo przyjemnie. Bardzo dziękuję za miłe chwile spędzone przy stronach relacji wiosłem pisanej ;)

Dzięki, Roxi :D
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12188
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 23.09.2010 14:48

maslinka napisał(a):Dziękuję wszystkim czytającym, tym aktywnym, komentującym i tym utajonym :wink: za zainteresowanie...

Pozdrav,
Maslinka :D


"Aktywnie" i w sposób "nieutajony" dziękuję za opowieść.
Czas zacząć plany na rok 2011.
:wink: :wink: :wink:
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 23.09.2010 14:57

I ja dojechałam z Wami :D a że jechałam cichaczem, to teraz głośno: PODZIEKUJĘ :D
A słowackie puste widoki - faktycznie smutno zastanawiające...

pozdrawiam
:D
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 23.09.2010 15:26

Ot i pierwsze morskie opowieści dobiegły do końca.
Szczęśliwie i sucho dopłynąłem do portu.
Co dalej?
Pewnie głowa pełna pomysłów...

Pozdrawiam Was.
viggen_wawa
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 252
Dołączył(a): 16.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) viggen_wawa » 23.09.2010 15:28

Buu... szkoda, że już koniec :cry:
A temat na jedne z następnych wakacji jest zdecydowanie.
Temat relacji "Tropami Maslinki w Cro"
Pozdrawiam
ines
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2304
Dołączył(a): 20.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) ines » 23.09.2010 17:07

Maslinko wreszcie doczytałam do końca, szkoda, że koniec...ale za rok pewnie następna relacja :) My chyba robimy sobie przerwę od Cro, 7razy to już dużo...mam powoli przesyt..Pozdrawiam Serdecznie :)
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 23.09.2010 18:59

maslinka napisał(a):
Dziękuję wszystkim czytającym, tym aktywnym, komentującym i tym utajonym :wink: za zainteresowanie.


Ja także dziękuję za Twój czas poświęcony przy tworzeniu tej relacji.

maslinka napisał(a):Te wakacje uważamy za najbardziej udane do tej pory :D A to chyba dobry kierunek, jeśli każdy urlop jest lepszy od poprzedniego :D


Bardzo dobry kierunek. Niestety ja w tym roku chyba przekroczyłem wierzchołek i podzielam zdanie z powyższego postu Twojej imienniczki. Chyba czas na croprzerwę :)

maslinka napisał(a):Świetnie się bawiliśmy, pływając Challengerem (to był strzał w dziesiątkę! :D)


Gdyby nie Twój Challenger, to mój Hudson nie byłby teraz mój :wink:

maslinka napisał(a):Mam nadzieję, że moja relacja się podobała i przyda się Forumowiczom w planowaniu urlopu w pięknej Chorwacji.


Oj tak!

... jak ja nie lubię wszelkich podsumowań i zakończeń... :(

Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam.
Mariusz
janusz07
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 260
Dołączył(a): 20.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz07 » 23.09.2010 19:24

Dziękuje za relacje, fajna była szkoda ze się skończyła. Milo sie wspomina. szkoda ze dopiero za rok znowu wakacje. pozdrawiam.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
RWPG - Relacja Wiosłem Pisana Gdzieniegdzie :D - strona 44
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone