21 lipca - środa: Tralala, Stony dwa - dąg jeszcze cialszy
Jedziem, jedziem drogą, którą jeszcze nigdy na Pelješcu nie jechaliśmy; za solanami odbiliśmy w prawo na Hodilje. Mijamy tę miejscowość, nie zatrzymując się w niej (na razie). Zjeżdżamy natomiast do Luki. Może się tu wykąpiemy? Niestety już po paru minutach wiemy, że nie. Beton, beton, wszędzie beton... My to jesteśmy wybredni
Ale pofocimy troszeczkę, np. pana, który właśnie obrabia złowione rybki:
I palmom też się dostało
:
Jedziemy dalej, na poszukiwanie urokliwej zatoczki. Ale albo dzisiaj nie mamy szczęścia, albo tu takich nie ma
Uvala Bjejevica z daleka wygląda bardzo ładnie. Ale już z bliska widać syfy różnego pochodzenia
Jedna sprawa, to słaba przejrzystość wody (generalnie w Malostońskim Kanale woda jest trochę "mętna", interesująca biologicznie
, stąd doskonałe warunki do hodowli ostryg), a zupełnie inna to typowo "ludzkie" śmieci, niestety...
Ale na zdjęciach wygląda ładnie:
No cóż, orientujemy się, że odludnej zatoczki z krystaliczną wodą i dziewiczą przyrodą to my tu nie znajdziemy. Musimy się zadowolić kawałkiem trawiastego (!) wybrzeża znalezionym (w końcu!) w miejscowości Hodilje. Brak przejrzystej wody rekompensujemy sobie innymi atrakcjami, a mianowicie odkrywaniem "podwodnego miasta", jak nazwałam hodowle ostryg
Tylko mi nie mówcie, że nie wolno tam podpływać, bo się spalę ze wstydu
Teraz tak sobie myślę, że może nie powinniśmy byli... Bo ktoś mógłby nie wiedzieć, że jesteśmy uczciwi i ostryg sobie nie weźmiemy
Ale gdybyśmy tam nie popłynęli, nie mogłabym Wam pokazać takich fajnych zdjęć:
Wygląda to niesamowicie, prawda? Od razu miałam skojarzenie z podwodnym miastem. Pływając wzdłuż linek z hodowlą, ma się wrażenie, jakby się szło jakąś długą ulicą. Przynajmniej ja tak miałam...
Woda jest "mętna" z powodu dużej zawartości mikrostworków, którymi się żywią ostrygi. Dużo tego planktonu, więc mają doskonałe warunki
Po wynurzeniu widać całą konstrukcję i bojki:
Warto było zobaczyć z bliska, jak hoduje się ostrygi. Ciekawe doświadczenie!
Bliskie spotkanie z ostrygami wzmogło nasz apetyt
Wróciliśmy więc do Stonu:
Nie, nie na ostrygi
Tylko na rybkę, pysznego lubina (po polsku: labraksa):
Spośród wielu restauracji wybraliśmy Konobę Bakus. W kolacji cały czas towarzyszył nam mały koleżka. Oto jego portret
:
Przed daniem głównym dostaliśmy przystawkę - ciepły chlebek i pastę rybną. Pyszne! Cały posiłek był wyśmienity
W doskonałych nastrojach (zmąconych odrobinkę wysokością rachunku, ale co tam, jesteśmy na wakacjach!
) wsiedliśmy do Fabiaka i ruszyliśmy w drogę powrotną do Trpanja.
Na campingu tradycyjnie: szybki prysznic i wyjście do miasteczka. To nasz ostatni wieczór, więc musi być wyjątkowo!
Jeszcze raz zapuszczamy się w okolice Klubu Jabuka, w cudowne wąskie uliczki. Jest tu bardzo klimatycznie, żal mi rozstawać się z tym miasteczkiem... Że już o rozstaniu z Chorwacją nawet nie wspomnę
Pożegnalna sesja zdjęciowa
:
Piękne te drzwi, pięknie obdarte
Zasiadamy w jednej z knajpek na nabrzeżu i cieszymy się ostatnim wieczorem w Chorwacji...