ziomek napisał(a):Sycylia super też się tam wybieram ,wybieram i wybrać się nie mogę
cóż finanse
Może będziesz pierwsza czego tobie i sobie życzę
pozdrawiam
Dzięki Kiedyś na pewno...
19 lipca - poniedziałek: Rekonesansu Pelješca ciąg dalszy
Zanim zaczniemy kolejną "objazdówkę", musimy zatankować. Nasz Fabiak-rumak niestety nie jeździ na wodę...
Stacja benzynowa w Trpanju jest malutka i otwarta w określonych godzinach, po południu od 16:00. Dojeżdżamy punktualnie i oczywiście musimy poczekać jakieś 5 minut, zanim zjawi się pan, niespiesznie otworzy swój kantorek i zacznie obsługiwać klientów. Wcale mu się nie spieszy. Zupełnie tak, jakby to on był na wakacjach, a nie my
Czekając na otwarcie stacji, robię kilka dziennych zdjęć Trpanja (bo nie mam okazji podziwiać miasteczka inaczej jak tylko w wieczornym świetle).
A jest co podziwiać - choćby Vladimira z dumnie uniesionym "dziobem" :
I dosyć wymarłe, o tej porze, miasteczko:
W końcu zostajemy obsłużeni i możemy jechać. Plan na dzisiaj zakłada odwiedzenie Janjiny i Sresera, a dalej to się zobaczy
Po drodze zatrzymujemy się zaraz za miejscowością Pijavičino, przy pomniku ruchu oporu przedstawiającym sceny z II wojny światowej - brutalny ucisk, walczące oddziały, opór mieszkańców i wreszcie radość z odzyskanej wolności:
Za pomnikiem roztacza się piękny widok na zatokę, w której położony jest Trstenik i na Mljet:
Kolejny przystanek na focenie to punt widokowy za Trstenikiem, z którego podziwiamy plażę Zaglavak:
(Niestety zdjęcie trochę zamglone, bo słońce było nie z tej strony, z której powinno )
I inne urokliwe zatoczki:
Nie zjeżdżamy do Zaglavaka... Pewnie szkoda. Ale myślę, że i tak najładniej wygląda z góry I mamy podobny kadr, co na zdjęciu w naszym atlasie :
Dojeżdżamy do Janjiny. Czytałam, że to bardzo urokliwa mieścina. Chcę się trochę poszwendać jej uliczkami. Parkujemy przy kościele:
I ruszamy "na łowy"!
Upolowałam niezłego byczka :
Aż się chce go chwycić za rogi
W Janjinie jest sporo wąskich uliczek:
ładnych domów:
No i kościół też niczego sobie:
Jest bardzo gorąco (standard!), więc dobrze nam w cieniu tych urokliwych zakamarków
Po jakimś czasie ruszamy dalej. Kierunek: Sreser. Miejscowość wybrana trochę na chybił - trafił, jako potencjalne miejsce do plażowania i snurkowania.
Niestety mieścina rozczarowuje. Jest "płaska", z wybetonowanymi plażami i sporą ilością turystów:
Nie chce nam się iść dalej i próbować znaleźć ładniejszy kawałek wybrzeża, bo na rewelacyjne widoki nie ma tu co liczyć.
Trzeba wybrać inne miejsce na popołudniowe plażowanie. Może lepiej małą zatoczkę z dwoma, trzema domami... I tak wybór pada na Uvalę Osobljava. Zjeżdżamy do małej nawet nie miejscowości, tylko przysiółka jakiegoś o wdzięcznej nazwie Sv. Ivan:
Może nie oszałamiająco, ale całkiem ładnie tutaj. Okrążamy zatokę, rozkładamy się na skałkach, snurkujemy, czytamy książki... Po prostu spędzamy miłe chorwackie plażowe popołudnie
Wieczorem oczywiście obowiązkowa wyprawa do Trpanja
I pizza, z pršutem oczywiście:
To była nasza siódma pizza w Chorwacji w tym roku i na tym zakończyliśmy jedzenie tegoż przysmaku. Powoli nie mogłam już patrzeć na pizzę... Ale ta jeszcze mi smakowała
Robi się późno, więc wracamy na camping. A że wcale nie chce nam się jeszcze spać, idziemy na plażę, popatrzeć na spadające gwiazdy