Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

RWPG - Relacja Wiosłem Pisana Gdzieniegdzie :D

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14797
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 11.08.2010 22:25

Witaj, Franz, po wojażach :D

Absolutnie nie uogólniam :) To, że od "spotkania" w zatoczce nie lubię Rumunów, to żart był, oczywiście :wink: Tym bardziej, że ich narodowość była tylko naszym domysłem...

Pozdrawiam :papa:
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 11.08.2010 22:34

maslinka napisał(a):Witaj, Franz, po wojażach :D

Ano, najdłuższy wypad już za mną. Nawarstwia mi się robota z selekcją i obróbką fotek. ;)
A tu jeszcze takie ciekawe relacje do przeczytania. Na razie udało mi się przeczytać Twoją do tego miejsca i jestem już na bieżąco. :)

maslinka napisał(a):Absolutnie nie uogólniam :) To, że od "spotkania" w zatoczce nie lubię Rumunów, to żart był, oczywiście :wink: Tym bardziej, że ich narodowość była tylko naszym domysłem...

Cieszę się, że to tylko taki żart. Zwłaszcza, że później nawiązanie do tego fragmentu nastąpiło.

Pozdrawiam i czekam na kolejne odsłony relacji. :)
Wojtek
grinderss
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 46
Dołączył(a): 20.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) grinderss » 12.08.2010 00:47

Bocian napisał(a):Nema problema :)
Jestem ciekaw czy spotkałaś tam jakiś moich znajomych, C4 Picasso albo Mondeo nowy...

Raczej nie, choć przyznam, że markom aut się nie przyglądałem. Ze stałych bywalców polska blacha KR i niemiecka KL ;) Wymienialiśmy się podobno z dwoma autami, być może to te.
Bocian napisał(a):Dziś powstał projekt wyjazdu na męską wyprawę na berbę na koniec września do Borka... Może być ciekawie... 8)

Mniam, mniam... zapasy przywiezione, ale na długo nie starczą:(
Zaciekawiłeś mnie tą "berbą"... to cudo szybkiego procesu fermentacji, czy tylko winogrona zalane "spiritualiami"? ;)


Maslinko, ciekaw jestem relacji z Mljetu... odpuściliśmy wycieczkę, po relacji zielonych od choroby morskiej Słoweńców... i coś czuję, że to był błąd :?
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14797
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 12.08.2010 11:10

Wiem, że niektórzy bardzo się już niecierpliwią i chcieliby jak najszybciej popłynąć na Mljet :wink: Ale zanim to nastąpi winna Wam jestem jeszcze jeden odcinek :D


12 lipca - poniedziałek: Podobuče i ostatni wieczór w Postupie

Zjeżdżamy z góry, gdzie podziwialiśmy piękne lazurowe widoczki. Przed wieczorem chcemy jeszcze zajrzeć do Podobuče. Po drodze kupujemy nasze ulubione slanace w Pekarze "Antonia" w Orebiciu i wstępujemy do Konzuma na zakupy. Co by tu kupić na dzisiejszy wieczór z Aldonką i jej rodziną? Wspominali, że nigdy nie jedli pljeskavicy... więc kupujemy! :D

Po drodze zostawiamy zakupy na campingu i jedziemy piękną, oczywiście krętą drogą do miejscowości Podobuče.

Parkujemy i ze zdziwieniem stwierdzamy (chyba po raz pierwszy w Cro) obecność Finów :D:

Obrazek

I to aż dwa auta!

Bierzemy slanace, coś do picia i ruszamy na spacer w dół miejscowości, w stronę plaży:

Obrazek

Podobuče jest pięknie położone na wzgórzu, co niestety oznacza, że z plaży trzeba stromo podchodzić. My na razie schodzimy, ale już sobie wyobrażam ten powrót... Właśnie ta wyobraźnia sprawia, że nie docieramy zbyt daleko. Jest koszmarny upał!

Siadamy więc na pobliskiej ławce, wcinamy slanace i focimy:

Obrazek

Widok w dół imponujący:

Obrazek

I w drugą stronę, na góry:

Obrazek

Pora zmykać. Jesteśmy przecież umówieni na wieczór :)
Aldonka, teraz będzie podobny do Twojego opis, tylko z innego punktu widzenia :wink:

Na campingu szybki prysznic i małe sprzątanie. No dobra, całkiem spore, bo muszę się przyznać, że mieliśmy straszny bałagan wokół namiotu. Niestety jestem bałaganiarą, a utrzymanie ładu na campingu przy tych wszystkich manelach, które posiadamy, jest sztuką zdecydowanie przewyższającą moje umiejętności.

Sprzątamy więc i przygotowujemy naczynia, które mamy... I tu następuje zonk: przecież my mamy tylko 2 talerze 8O Nigdy nie stanowiło to problemu, bo staraliśmy się zmywać na bieżąco, ale teraz zaczynam żałować, że nie wzięliśmy chociażby jakichś jednorazowych... (Używamy takiego campingowego zestawu z melaminy, bardzo wygodny i ładny, ale niestety dla dwóch osób.)
No i wysyłam kolejnego smsa do Aldonki (wcześniejszy był o krzesłach :lol:), żeby wzięli jeszcze talerze :lol:

Zaprosiliśmy gości i każemy im wszystko ze sobą przywozić :lol:

Mam nadzieję, że jeszcze nie wyjechali i zdążą zabrać.

Siadamy i czekamy. I czekamy, i czekamy... Nawet książkę sobie wzięłam i zaczęłam czytać, bo już wszystko posprzątałam :lol:

Jest! Wreszcie widzę Jacka, męża Aldonki, z trzema krzesłami na głowie :wink: Zaraz też pojawia się Aldonka z Julką i z M. :wink:

Jacek wypakowuje z plecaka talerze, sztućce i szklanki :lol: Pękamy ze śmiechu. Kubki i kufle do piwa to akurat mamy (w końcu z nas piwosze są :wink:). Ale sztućce faktycznie się przydają (zapomniałam!), dobrze, że i o tym pomyśleli :D

Jest gorąco. Trzeba się napić zimnego piwka, ewentualnie winka. Biegnę do campingowej lodówki po wodę mineralną i przynoszę podobno nie naszą, chociaż wygląda identycznie. Ale mój mąż twierdzi, że nasza jest na innej półce... Wielkiej różnicy nie ma, ale ok, idę podmienić. Taki klimacik campingu, że, jak już w swojej relacji napisała Aldonka, czasem się człowiek zastanawia czy aby na pewno pije swoją wodę :wink:

Dobrze, że pljeskavicy nikt nam nie zjadł, bo nie byłoby kolacji :lol:

Zostawiamy mojego męża przy grillu :wink: i idziemy nad morze. Jacek nurkuje, Julka foci :wink: a dziewczyny, czyli nasza trójka :wink: plotkuje :D

Kawałek naszej plaży o zachodzie słońca, w czasie tego spaceru:

Obrazek

Potem wracamy, zjadamy mięsko, które upichcił mój mężuś, pijemy winko. Jest bardzo przyjemnie :D Czas płynie szybko i nasi goście zaczynają się zbierać do odejścia. Odprowadzamy ich na górę, do głównej drogi. Okazuje się, że daleko zaparkowali samochód. Nic to, idziemy! Aldonka wciska nas do samochodu i podwozi pod samą bramę. Żegnamy się...

Bardzo to miłe były dwa wieczory. Jeszcze raz dzięki :D


Tak kończy się nasz ostatni dzień w Postupie, ale nie na Pelješcu. Jeszcze tu wrócimy, za parę dni :D

Idziemy spać, bo jutro: ahoj, Przygodo! Płyniemy na Mljet :D :D :D

:papa:
Ostatnio edytowano 25.02.2012 21:11 przez maslinka, łącznie edytowano 1 raz
kkra
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 790
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) kkra » 12.08.2010 12:48

ja dopiero dziś zasiadłam do czytania, całą zimę będę czytać relacje i pewnie nie skończę:)
jak zwykle fajnie się czyta, lubię oglądać Wasze zdjęcia i coraz więcej spotkać cromaniaków:)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14797
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 12.08.2010 14:26

Witaj, Kkra :D Cieszę się, że Ci się podoba.
ufokking
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 561
Dołączył(a): 21.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) ufokking » 12.08.2010 16:18

maslinka napisał(a):Wiem, że niektórzy bardzo się już niecierpliwią i chcieliby jak najszybciej popłynąć na Mljet :wink:

Idziemy spać, bo jutro: ahoj, Przygodo! Płyniemy na Mljet :D :D :D

:papa:



Tak, tak, tak, hip hip hurra nareszcie :wink: :P :lol:
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18316
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 12.08.2010 23:50

maslinka napisał(a):
Widok w dół imponujący:

Obrazek



. . . i ten biały delfin zadekował się przy brzegu :wink:

Płyniemy na Mljet :lol: :lol: :lol:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14797
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 13.08.2010 13:22

13 lipca - wtorek: Płyniemy na Mljet :D

Zbieramy się z campingu przed 11:00 (co dla nas oznacza wcześnie, zwłaszcza po wczorajszym wieczornym spotkaniu :wink:), bo jeszcze jedziemy do Konzuma na zakupy. Kupujemy m.in. rybki (orady) na tacce, którymi będziemy się raczyć już na Mljecie.

Na Mljet można płynąć albo z Trstenika, albo z Prapratno. My wybieramy tę drugą opcję, bo i szybsza (przeprawa trwa tylko 35 min. zamiast 1 h 15 min) i dopłyniemy do Sobry, co bardziej nam odpowiada, jeśli chodzi o miejsce docelowe.

Niby do Prapratno niedaleko, ale na Pelješcu zawsze mamy szczęście do klamotów. I tym razem wleczemy się za jednym z nich :(
Zaczynam się trochę denerwować, czy na pewno załapiemy się na prom. Bo nie wiemy, jak duże są to jednostki. Płynąc na Hvar, w Drveniku, trzeba odstać swoje. Z kolei na Korčulę pływa wielki Sv. Kriševan i nigdy nie ma problemu ze zmieszczeniem się.

Dojeżdżamy do zatoki Prapratno na pół godziny przed odpłynięciem promu, czyli o 12:30.
I już widzimy, że jest nieźle. Przed nami tylko 20 aut. Nawet jak prom będzie malutki, powinniśmy się zmieścić.

Ale przypływa całkiem spory, więc już jesteśmy zupełnie spokojni:

Obrazek

Nazywa się Lubenice. To po chorwacku: arbuzy, ale też nazwa miasteczka na Cresie :D
Może kiedyś pływał właśnie na Cres, a potem "zesłali" go tutaj. Widać, że ma już swoje lata. Nie jest w tak strasznym stanie jak Pelješčanka, ale dużo mu nie brakuje :wink:

Wyjeżdżają samochody, ale nowych nie wpuszczają. Zamykają łańcuch i czekają na planową godzinę odjazdu, czyli 13:00. Pierwszy raz spotykamy się z taką punktualnością, jeśli chodzi o przeprawy promowe w Chorwacji :wink:

Spokojnie idziemy do kasy. Bilety w jedną stronę kosztują równe 200 kun. W kolejce, poza nami, nie ma żadnego auta na polskich blachach. Dominują rejestracje niemieckie, francuskie i włoskie; jest też kilku Szwajcarów:

Obrazek

Zatoka Prapratno prezentuje się bardzo ładnie:

Obrazek

W oddali widać plażę, przy której ulokowany jest camping.

Wielu osobom nie podoba się umiejscowienie przeprawy promowej na Mljet właśnie w tej pięknej zatoce. Pewnie kiedyś było tu dziewiczo i spokojnie...

No cóż, nas akurat cieszy, że płyniemy tylko 35 minut, bo nie przepadam za przeprawami promowymi. Niby atrakcja, ale jednak dłuży się niemiłosiernie. I jeszcze strasznie gorąco! A w środku tak buja, że mimo wszystko wolę na zewnątrz, w upale.

W oczekiwaniu na odpłynięcie:

Obrazek

No to płyniemy! :D Zostawiamy Pelješac za sobą:

Obrazek

Na promie przeglądam zdjęcia najciekawszych miejsc na Mljecie i robię notatki, żeby czegoś przypadkiem nie przegapić.

Tak jak pisałam, w ciągu 35 minut przybijamy do wybrzeża wyspy, na której będziemy mieszkać przez najbliższe 4 dni. Prom zawija do zatoki w pobliżu miejscowości Sobra.
Mamy stąd jakieś pół godziny jazdy do Kozaricy, gdzie upatrzyłam sobie camping "Lovor".

A więc w drogę! Pierwsze wrażenia z trasy są średnie. Nie ma spektakularnych widoków, jak np. na Hvarze. Główna droga (akurat na tym odcinku) prowadzi wewnątrz wyspy, więc nie widać morza. Jest kręta, ale szeroka. Nawierzchnia niezła, dobrze się jedzie. Tylko tych widoków mi brakuje!
Ale do czasu... Skręcamy z głównej drogi na miejscowość Blato (bardzo ładnie położoną) i naszą Kozaricę.

No i zaczyna się jazda! :D:

Obrazek

Dróżka, jak widzicie, kręta i wąska. Na szczęście nie porusza się po niej zbyt wiele pojazdów. Co jakiś czas są zatoczki-mijanki, ale my na razie nie spotykamy nikogo. "Może tu nikt nie jeździ? Może tu nie ma nic atrakcyjnego" - myślimy sobie... Pusto, cicho, głucho! A my jak wariaci uparliśmy się na ten Mljet...

Zaczynają nas cieszyć piękne widoki. I takie inne niż w pozostałych miejscach w Cro. Po lewej tzw. Blatina, czyli jakieś bagniska, podmokłe tereny:

Obrazek

W końcu dojeżdżamy do miejscowości Kozarica. Mała wioska położona nad morzem, parę domów wzdłuż głównej drogi, kilka apartmani, jedna konoba... Pytamy starszego pana z kolczykiem w uchu (niezły luzak, będziemy go mijać codziennie :)) o camping "Lovor". Wskazuje nam drogę. Musimy jechać do końca miejscowości. Asfalt zamienia się w szuter, ale też zaraz kończy się podjazdem na duży parking. Z tablicy wynika, że camping "Lovor" to tutaj.

Hmmm... Jest budynek toalet. Ale gdzie te namioty? Rozglądamy się po parkingu:

Obrazek

Podbiega do nas młody chłopak. Pytamy, czy to camping. On mówi, że tak. Patrzymy ogłupiałym wzorkiem i jeszcze raz pytamy: "Tutaj?"
Załapuje i mówi, że nie na parkingu, tylko tam, w dole, trzeba zejść schodkami.

Tuż przy budynku toalet są schodki. Schodzimy i oglądamy. Tarasowo ułożone miejsca w cieniu laurowych drzewek:

Obrazek

Ładnie. Tylko dlaczego tak pusto? Czy na tą wyspę nikt nie jeździ? Na ostatnim tarasie na dole majaczą dwa namioty. Tylko tyle!

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że od razu mi się tam spodobało. A to głównie dlatego, że z campingu nie było widać morza. Chłopak co prawda tłumaczy, że na plażę niedaleko, 300 metrów. Ale mi się wydaje, że jesteśmy na totalnym odludziu. No i jeszcze do głowy przychodzą jakieś głupie myśli w stylu: "Skoro tu nie ma prawie nikogo, to znaczy, że z tym miejscem jest coś nie teges".

Mówimy, że się rozejrzymy po wyspie, bo zależy nam na campie nad samym morzem. Chłopak patrzy na nas ze zdziwieniem i mówi, że na Mljecie nie ma żadnego campingu nad morzem.
O rany, gdzie my przyjechaliśmy?! Przecież my chcemy pływać Challengerem!

Ale coś mi się przypomina, że oglądałam stronę nowego "oddziału" campingu Mungos. Macierzysty camping Mungos jest w Babino Polje, przy głównej drodze, daaaaleko od morza. Ale w pięknej zatoczce Sutmiholjska jest podobno jakiś nowo otwarty camping tylko dla namiotów. No to dla nas jak znalazł!

Dziękujemy pięknie i mówimy, że zobaczymy jeszcze inne campingi i najwyżej wrócimy.
Jedziemy w stronę zatoki Sumiholjska. Z głównej drogi trzeba odbić w lewo (jadąc w stronę Sobry), a potem jeszcze 3 kilometry taką drogą:

Obrazek

Obrazek

No cóż, przynajmniej jest szeroko - pocieszamy się. Barierek brak, a tam zaraz taaaaka przepaść!

Droga jest w remoncie, więc pewnie niedługo zrobią tu piękną autostradę :wink:

Za to widoki boskie! :D:

Obrazek

Dojeżdżamy do zatoczki, która pikna jest i to bardzo :D:

Obrazek

Obrazek

Tylko jest jeden problem: campingu brak! Nawet nie wiem, gdzie on mógłby być, bo droga nagle się kończy i zamienia w wąską ścieżkę. I chyba rozumiem... Może i jest camping: only for tents, jak czytałam w necie. Tylko, że pod warunkiem, że sobie ten namiot przyniesiesz na plecach. Samochodem na pewno nie wjedziemy w tę ścieżynkę, więc dajemy sobie spokój.

Myślę, żeby kogoś jeszcze zapytać. Ale mój mąż wymownie stuka się w czoło."Gdzie ty tu chcesz mieć camping?" No w sumie racja. Rezygnuję z pytania jedynego na plaży pana, leżącego w cieniu parasola.

Zamiast tego schodzimy na plażę i zanurzamy się w przejrzystych wodach Jadranu. Bo też kąpiel należy nam się po kilku godzinach spędzonych w aucie w strasznym upale.

W sumie w zatocze są aż dwa domy, pod którymi parkują tylko włoskie auta. Fajne miejsce, ale jeszcze bardziej odludne niż camp "Lovor". Chyba musimy się zacząć przyzwyczajać...

Marudzę na początku trochę, bo do Mljetu chyba musiałam się przekonać...

Powiem Wam jak to było u mnie z tym Mljetem. Nie zakochałam się w nim od razu, tak jak to było z Hvarem. Nie, nie, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Raczej smakowałam go powoli, przyzwyczajając się do jego dzikiego piękna.

Mljet na pewno nie jest dla każdego (podobnie jak Borak, o czym niedawno była mowa :)). Na wyspie nie ma żadnych większych miejscowości, promenad, miejskich plaż. Jest za to oszałamiająca dzika przyroda oraz małe kościółki i cmentarze pięknie wkomponowane w zieleń wzgórz. Bo też Mljet jest najbardziej zielony ze wszystkich miejsc, które widzieliśmy w Cro. I bije tu na głowę zarówno Pelješac, jak i Korčulę! :D

Ale to udowodnię Wam później. Bo teraz pora wrócić na camping "Lovor" i przyznać rację panu, który twierdzi, że na Mljecie nie ma campingów nad samym morzem :lol:
Ja to zawsze chcę być mądrzejsza, nawet od miejscowych :wink:

Od drugiego wejrzenia zdecydowanie bardziej podoba mi się i sama Kozarica, i camping "Lovor".

Zobaczcie go zresztą ze mną sami, po raz drugi :D:

Obrazek

Nasze miejsce:

Obrazek

Campingowy bar (i laptop gospodarzy , z którego "nadawałam" :D):

Obrazek

Miejsce do grillowania:

Obrazek

Slatina, czyli kolejne moczary, nad którymi był położony camping:

Obrazek

(Komarów nie było w związku z tym położeniem więcej niż w tym roku w innych miejscach w Cro.)

Mljet i camping "Lovor" to moja miłość od drugiego wejrzenia, która będzie się rozwijać. Jeszcze dużo napiszę, i o jednym i o drugim :D :D :D

:papa:
Ostatnio edytowano 25.02.2012 21:13 przez maslinka, łącznie edytowano 1 raz
Aguha
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 875
Dołączył(a): 27.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aguha » 13.08.2010 13:31

Mnie się już podoba.

W zeszłym roku prosiłam Towarzystwo: "Popłyńmy na Mljet, tam ładnie, ja widziałam". Nie chcieli...barany jedne, a ja, baran, nie naciskałam. (Z pełnym szacunkiem dla baranów :))
andrew_g
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 66
Dołączył(a): 14.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) andrew_g » 13.08.2010 13:40

hej Maslinko, przyłączam się do czekających na cd
pzdr
A
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12172
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 13.08.2010 13:43

maslinka napisał(a):(Komarów nie było w związku z tym położeniem więcej niż w tym roku w innych miejscach w Cro.)

:papa:


Na Istrii nawet raz wyjąłem Offa.

A pająki :?: Pod oliwkami to one lubią siedzieć.

Obrazek

A pod drzewkami laurowymi to nie mieszkałem :wink:
pzdr
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4237
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 13.08.2010 13:49

Aguha do kolekcji masz jeszcze dwóch baranów czyli mnie i mojego szanownego małżonka, jeśli mnie pamięć nie myli to 6 rok z rzędu na Mljet płyniemy....i długa ta przeprawa, oj długa :)
ufokking
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 561
Dołączył(a): 21.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) ufokking » 13.08.2010 14:07

Super teraz to mogę sie wziąć za planowanie :P

Maslinka jak będziesz opisywać camping(gi) to podaj

- ceny
- czy jest lodówka
- jakie warunki w sanitariatach

Z tego co piszesz to jednak w zatoczce Sutmiholjska nie ma campingu
8O w sumie to ja tam planowo chciałem wylądować :x zrobiliście rozeznanie czy tam w "krzakach" nie ma nic :roll: :?:


A w Babino Polje oglądaliście camping i inne na wyspie :?:
Aguha
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 875
Dołączył(a): 27.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aguha » 13.08.2010 14:07

Aldonka napisał(a):Aguha do kolekcji masz jeszcze dwóch baranów czyli mnie i mojego szanownego małżonka, jeśli mnie pamięć nie myli to 6 rok z rzędu na Mljet płyniemy....i długa ta przeprawa, oj długa :)


:lol:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
RWPG - Relacja Wiosłem Pisana Gdzieniegdzie :D - strona 23
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone