Ponieważ tegoroczną wyprawę wakacyjną piszę w tej chwili w czasie realnym proszę nie mieć mi za złe gorsze dopracowanie zdjęć oraz przerwy w relacji ( jeśli ktoś będzie chciał czytać oczywiście).
Wyprawa tak naprawdę była postanowiona dopiero 1 sierpnia przy otwarciu skarbonki.
Tak nieprzygotowanego wyjazdu pod względem planu i miejsca pobytu wakacyjnego jeszcze nigdy nie mieliśmy.
Mam dziesięcino letnią skodę z przebiegiem 200 000 tys. km. Przed wyjazdem ( oczywiście nie z powodu wyjazdu) musiałem z różnych przyczyn wymienić skrzynię biegów (dzięki wydatniej pomocy miejscowego mechanika i za jego przyczyną ), poza tym dla świętego spokoju zmieniłem tak zwane szklanki.
Auto sprawne, przyczepa podczepiona i wyruszamy.
Na pierwszej krzyżówce przed domem rzucamy monetą, jedziemy przez Czechy, Słowację, Węgry,
Bośnię czy Słowację, Węgry i Bośnię? Orzeł wariant pierwszy, reszka drugi. Żona rzuca, pada na reszkę.
Polska całkiem sprawnie, noc mały ruch. Przekraczamy granicę w Chyżnym i tu.......
Przepraszam, mała przerwa druga połowa wyciąga mnie nad morze.
Pozdrawiam.
smoki3