Niedziela 4 lipca
Rano, jak co dzień, obudziły nas sójki.
Skrzeczą jak sroki a dużo ich było.
trzeba wyjść z namiotu
Cykady zaczynały później. Śniadanko i nad wodę.
Jak mieliśmy dość wody i słońca odpoczywaliśmy pod oliwkami.
Pod wodą nadal mnóstwo ryb, ukwiałów, krabów i gąszcz roślin. Jedyny problem, nazwać to wszystko.
to w każdym razie jest krabik i ukwiał
a to sam krabik (5cm może miał)
dla odmiany ukwiały bez kraba
i ukwiał jeden
tych zawsze było najwięcej, są dość spore (do 30cm), pływają w ławicach po kilkaset sztuk
a najładniejszą rybkę upolowałem drugiego dnia pobytu (max 10cm miała)
Po południu mieliśmy jechać do Rijeki na głosowanie. Ale zbuntowałem się, 150 km w jedną stronę, gorąco, przedwczoraj było 1400km. Szczęśliwie wszystko dobrze się skończyło.
Poszliśmy pieszo do Vsaru, bliziutko było.
[
O Vrsarze możecie przeczytać m. in. tu
http://cro.pl/forum/viewtopic.php?t=20975&postdays=0&postorder=asc&start=176 w relacji istryjskiego "prawie rezydenta"
Janusz Bajcera
Nad miasteczkiem góruje kościół św. Marcina:
z oleandrem
z cyprysem
z palmą
zgadnijcie co było na późny obiad
oczywiście też
nie jestem pewien, czy biały mi odpowiada. Może kupię czarny
wspinamy się na kościelne wzgórze i pstrykamy sobie zdjęcia.
wcale nie jesteśmy zmęczeni, zdjęcia tylko robimy
w końcu dotarliśmy
w dół idzie się dużo lepiej
najważniejsze, to skręcić gdzie trzeba
a to kościółek św. Antoniego. Obok rośnie mimoza, właśnie kwitła. Ale ja kwitnącą mimozę pokażę wam później, w Rovinju.
za chwilę będziemy przy nabrzeżu
pora wracać na camping
cdn.