W poszukiwaniu Jožina z bažin

[Franz]

Franz, jak to się stało, że jeszcze się nie poznałeś na kobiecej kokieterii?

Wiesz - mężczyźni to słaba płeć. Kobiety robią z nami, co tylko chcą...

No i opić to by się przydało ...

I znów będę pił przez kobietę

Aaa... tu akurat każdy powód dobry.

Dobra, zamykam ten interent bo się muszę wreszcie zabrać za Ptujską Gorę.

Pozdrawiam,
Wojtek

[maslinka]

Się działo tutaj trochę dzisiaj, beze mnie Chciałam wpisów, to mam
Ale nic o nas bez nas, jak mówili starożytni górale więc jestem

Kochani Czytelnicy, czas kończyć opowieść z Jožinem w tytule i pakować się do Chorwacji (jeszcze trochę ponad 2 tygodnie )


6 czerwca - niedziela - ciąg dalszy

Koło 16:00 opuszczamy kąpielisko i wyjeżdżamy z Vyškova . Po drodze do Jedovnic mijamy jeszcze jeden ciekawy wiatrak, tym razem w miejscowości Ruprechtov:



Po powrocie idziemy jeszcze godzinkę popływać kajakiem. Zdjęć nie wklejam, bo podobne do tych poprzednich.

Wieczorkiem postanawiamy pójść na spacer brzegiem jeziora. Chcemy je całe okrążyć (i okrążamy!) Szkoda, że nie udało nam się wyruszyć pół godziny wcześniej, bo zdjęcia wyszły bardzo słabe. Ale pokażę trochę tego, co sfociliśmy.

Najpierw zachód słońca nad jeziorem:



I Maslinka nad jeziorem :



A właściwie nad stawem, który znajdował się za naszym jeziorkiem Olšovec (to był staw Budkovan).

Podobno sfocenie dmuchawca to test dla fotografa (dowiedziałam się tego oczywiście na cro.pli ), ale było ciemno, więc tak bardzo się nie martwię, że nie wyszło idealnie:



Niestety nie udało nam się znaleźć pomnika Franza Josepha, który jest podobno gdzieś nad jeziorem

Ale za to mieliśmy okazję wysłuchać koncertu słowika i nawet wypatrzyliśmy go między gałęziami :



Po koncercie wspaniały śpiewak ukłonił się nam :



To było piękne przeżycie! Śpiewał długo i cudownie. Pewnie już kiedyś zdarzyło mi się słyszeć tego niepozornego z wyglądu ptaszka, ale nigdy wcześniej nie udało mi się go zobaczyć.

Chyba to był słowik (może jakiś ornitolog potwierdzi ), żeby się nie okazało, że jakieś głupoty wypisuję. Tak cudnie śpiewał, że myślę, że to musiał być słowik. Ale już kiedyś ujawniłam swoją botaniczną ignorancję, z ptakami może być podobnie...

Po koncercie ruszamy dalej. Na naszej trasie są przystanki piękne i sympatyczne, ale są i smutne, refleksyjne. Kolejna przerwa w spacerze należy właśnie do tej drugiej grupy. Mijamy właśnie tablice upamiętniające motorowodniaków, którzy zginęli w międzynarodowych zawodach motorówek organizowanych co roku na jeziorze Olšovec. Byli to zawodnicy narodowości czeskiej, bułgarskiej i niemieckiej.



Ostatnim przystankiem jest knajpka ("Restauracja na Barachowie"), gdzie wypijamy po jednym Starobrnie A potem to już idziemy grzecznie spać Noc na szczęście cieplejsza, nie muszę wkładać czapki

To był ostatni wieczór w Jedovnicach. Jutro niestety wracamy do Polski. Ale po drodze będzie jeszcze małe zwiedzanie

Dobrou noc

[piotrf]

Witaj maslinko - Agnieszko

Chwilkę mnie nie było na forum , a w Twojej relacji tyle się działo , że nooooooooo

Tamte rejony troszkę poznałem , jeszcze w czasach Czechosłowacji
O zamku w Blansku pojęcia nie miałem , chociaż w tym miasteczku byłem przy okazji odwiedzin w tym rejonie .
Zakupiłem wtedy w Kunštátským Zamku broszurę z okolicznymi atrakcjami - o zamku w Blansku ona nie wspomina ,
a na Twoich fotkach zamek prezentuje się bardzo ciekawie . . .
To jeszcze jeden powód , żeby tam wrócić . . . kiedyś

Pozdrawiam serdecznie
Piotr

[Użytkownik usunięty]

Zerknąłem sobie na okładkę książeczki mojego synka pod tytułem "Spóźniony słowik"... i wydaje mi się, że może być to On... taki właśnie ze mnie ornitolog

Jeszcze tylko dwa tygodnie i zamienisz w pożegnaniach "Dobrou noc" na "Laku noć"...
Pozytywnie zazdroszczę i pozdrawiam.

[e-lka]

Świetna wyprawa - gratuluję pomysłu szpiegowskiego - i jak zwykle rewelacyjna i treściwa relacja.

Dzięki za pokazanie nieznanych mi miejsc

[Roxi]

Kochani Czytelnicy, czas kończyć opowieść z Jožinem w tytule i pakować się do Chorwacji (jeszcze trochę ponad 2 tygodnie )

Też to już czujesz Ja już nawet listę zrobiłam co zapakować, co jeszcze kupić i o czym nie zapomnieć
Normalnie juz nogami przebieram w miejscu, tak mi się chce do Cro

[maslinka]

O zamku w Blansku pojęcia nie miałem , chociaż w tym miasteczku byłem przy okazji odwiedzin w tym rejonie .
Zakupiłem wtedy w Kunštátským Zamku broszurę z okolicznymi atrakcjami - o zamku w Blansku ona nie wspomina ,
a na Twoich fotkach zamek prezentuje się bardzo ciekawie . . .

Mało brakowało, a też byśmy go nie zobaczyli, bo z zewnątrz nie zachęcał do zwiedzania.

Zerknąłem sobie na okładkę książeczki mojego synka pod tytułem "Spóźniony słowik"... i wydaje mi się, że może być to On... taki właśnie ze mnie ornitolog

Hehe, to taki jak ze mnie

Jeszcze tylko dwa tygodnie i zamienisz w pożegnaniach "Dobrou noc" na "Laku noć"...
Pozytywnie zazdroszczę i pozdrawiam.

Już nie mogę się doczekać!

Świetna wyprawa - gratuluję pomysłu szpiegowskiego - i jak zwykle rewelacyjna i treściwa relacja.

Ela, dzięki za zainteresowanie Teraz ją podróżuję z Tobą po zielonej Irlandii

Też to już czujesz Ja już nawet listę zrobiłam co zapakować, co jeszcze kupić i o czym nie zapomnieć
Normalnie juz nogami przebieram w miejscu, tak mi się chce do Cro

Ledwo już wytrzymuję w pracy w taką piękną pogodę... Listę mam na dysku, tylko ją co roku modyfikuję (tym razem np. dopiszę kajak )

Ale wróćmy jeszcze na chwilę do Czech... Niebawem ostatni odcinek Jożinowej relacji...

[maslinka]

7 czerwca - poniedziałek

Dzisiaj niestety opuszczamy Morawy. Wyjątkowo nie budzi nas słońce i duchota, tylko delikatne stukanie deszczu o tropik. No, fajnie, jak my się teraz zwiniemy? Na szczęście po chwili przestaje padać. Pakujemy się w pośpiechu, żeby z wiszących nad nami chmur nic nie spadło.

W pośpiechu to znaczy, że wyjeżdżamy w południe

Po drodze chcemy jeszcze zobaczyć kilka atrakcji Morawskiego Krasu, przynajmniej z zewnątrz.

Zatrzymujemy się w Ostrovie u Macochy. Tu znajduje się Jaskinia Balcarka:



Samochód załadowany po dach, więc tylko kręcimy się przed wejściem do jaskini, oglądając skałki i czytając tablice informacyjne:





Coś sobie przecież musimy zostawić na następny raz, bo wiemy, że chcemy wrócić na piękne Morawy. W czasie tej wyprawy zwiedzaliśmy co prawda tylko jedną jaskinię, ale za to najatrakcyjniejszą.

Jedziemy dalej. W miejscowości Sloup znajdują się jaskinie sloupsko-šošůvskie. Oglądamy z bliska jedną z komór:



Znajduje się tu ciekawa forma naciekowa - świecznik (wizytówka jaskiń). Ale zobaczymy go też następnym razem

Wejście jest kawałek dalej, przy "samotnej skale", bardzo fotogenicznej zresztą :



A jeszcze dalej jest zimny stadion, czyli lodowisko. (Teraz oczywiście nieczynne.) Trzeba przyznać, że znajduje się w pięknym otoczeniu:



Powyżej lodowiska skałkowy raj dla wspinaczy. Na ścianie dostrzegam... Nie, nie, to nie Jožin, ale może nasz Kamil - Zawodowiec ?
Na zdjęciu poniżej widok ogólny (mała "mróweczka" po prawej to wspinacz):



I zbliżenie "łojącego" Kamila - nie-Kamila :



Przy okazji, pozdrawiam Cię, Kamilu

Pora wracać, niestety. Jeszcze tylko obiad zjedzony w knajpce w Jedovnicach (musimy wrócić, skąd dzisiaj wyjechaliśmy) i zakupy w Albercie, a potem wjeżdżamy na autostradę i tak do samego Bohumina, czyli do granicy. Koło 18:00 dojeżdżamy do Gliwic.

Tak kończy się nasz długi (a nawet przedłużony jeszcze ) bożocielny weekend. Morawy to ciekawa kraina, warta uwagi. Chciałabym tu kiedyś przyjechać z rowerami. Myślę, że wtedy zobaczylibyśmy więcej ciekawych miejsc, bo ścieżek rowerowych w tej okolicy (jak i w całych Czechach) jest bardzo dużo.

Cele wyjazdu zostały osiągnięte: znaleźliśmy Jožina i ochrzciliśmy kajak Jestem więc bardzo zadowolona. A do tego wszystkiego wypiliśmy trochę pysznego czeskiego piwa, którego ostatnie butelki jeszcze dopijamy wieczorami...

Dziękuję wszystkim czytającym (aktywnym i uśpionym ) za zainteresowanie, komentarze i doping
Długo ode mnie nie odpoczniecie, bo za ponad miesiąc znowu zacznę nadawać Oczywiście o Chorwacji

Pozdrawiam serdecznie,
Maslinka

[Franz]

Dziękuję za miły wypad w bliskie strony.
A wkrótce - pozdrów ode mnie Chorwację. Ja się do niej na razie nie wybieram. Co najwyżej przejazdem, ale i to dopiero w październiku.

Pozdrawiam,
Wojtek

[maslinka]

Dziękuję za miły wypad w bliskie strony.
A wkrótce - pozdrów ode mnie Chorwację. Ja się do niej na razie nie wybieram. Co najwyżej przejazdem, ale i to dopiero w październiku.

Ja też dziękuję, Wojtku. Na pewno pozdrowię

[kulka53]

Dzięki za fajną relacyjkę

My też się do Chorwacji najprawdopodobniej nie wybieramy..... więc dołączamy się do próśb o pozdrowienia jej od nas

Agnieszko, w jakie rejony wybieracie się w tym roku?

[maslinka]

Witaj, Pawle

Agnieszko, w jakie rejony wybieracie się w tym roku?

Rogoźnica (lub okolice), Pelješac i Mljet (mam nadzieję, że w tym roku się uda )
Dokąd dokładnie, jak zwykle, nie wiem, bo dużo zależy od tego, który camping przypadnie nam do gustu.
Mam kilka pomysłów i kilka planów B, C, a nawet D

Chorwację oczywiście pozdrowię

[Użytkownik usunięty]

Dziękuję za przybliżenie bliżej mi nie znanego fragmentu Czech.
Co prawda na nagiego Józka się niedoczekałem, ale lepszy niedosyt niż przesyt.

Czekam więc na kolejną relację "Maslinkowym szlakiem przez Cro..."

Pozdrowienia

[nomad]

Dziękuję wszystkim czytającym (aktywnym i uśpionym ) za zainteresowanie, komentarze i doping

...to chyba też i o mnie .
Dziękuję i ja w takim razie.

Długo ode mnie nie odpoczniecie, bo za ponad miesiąc znowu zacznę nadawać Oczywiście o Chorwacji

Ojej tylko miesiąc nie możesz obiecać dłuższej przerwy
To niewiele odpoczynku pozostawiasz, potem znowu będę musiał czytać Twoje posty (z przyjemnością), zarywać nocki (z własnej woli), aby na nie odpowiadać (bo chcę), oczy będą znowu przemęczone od zdjęć (bo jak uciec od nieznanych miejsc), będę musiał wędrować za Tobą po Twoich szlakach (na własną prośbę związany relacyjnym uzależnieniem).

Musiałem czymś podpaść, jeżeli kara tak surowa i tylko miesiąc odpoczynku.

Cóż bycie Cromaniakiem, to czasem płacenie wysokiej ceny i wymaga poświęceń.

Pozdrawiam.

[maslinka]

Dziękuję za przybliżenie bliżej mi nie znanego fragmentu Czech.

Proszę bardzo

Co prawda na nagiego Józka się niedoczekałem, ale lepszy niedosyt niż przesyt.

Dla Ciebie, Mariuszu, chyba tak, w końcu to miał być Jożin, a nie Jożinka


Nomad, dzięki za kibicowanie i miłe komentarze

Cóż bycie Cromaniakiem, to czasem płacenie wysokiej ceny i wymaga poświęceń.

Nikt nie obiecał, że będzie łatwo...