Osobiście, dla mnie, najlepsze z owoców morza to KREWETKI.
Jasne, że najlepsze są świeże, tylko dla nas tu w Polsce trudno dostępne, ale są. W dużych i specjalistycznych marketach, zwykle leżą na kupie lodu, i trzeba się im bacznie przyjrzeć. Muszą wyglądać jędrnie, nie mogą cuchnąć.
Też należy rozważyć opcję krewetek mrożonych, czym większe tym droższe. Coś za coś.
Najlepsze tak jak powiedziałem duszone kilka minut w winie, maśle, oliwa, trochę czosnku, nie krojonego, na koniec nieco natki pietruszki, gorące wyłożyć na talerz...
Gdzie jadłem dobre krewetki-
W Belgii, świeże , prosto z morza, bo niedaleko i dobry gatunek, KRÓLEWSKIE, genialne, z sosem czosnkowym, i jasne belgijskie nieklarowane piwo...
W Singapurze, z zalewy, potem grillowane, podane na liściu bananowca...
W Indonezji, wyspa Jawa, gdzieś tam w knajpie, popijane piwem rodzimym Bintang. Tutaj krewetki w jakimś niesamowicie przyprawionym cieście, smażone na wooku, jasne że podawane z ryżem, bo tam z ryżem podawane jest wszystko... I piekielnie ostry sos chili...
I tu chciałem stworzyć swoją wersje tych ostatnich robionych w cieście...
Krewetki świeże, no z lodu w markecie. Umyte, obrane pancerzyki - o jeśli sa w miarę świeże, to w czasie odrywania pancerza nie rozlatują się na strzępy. Przelać wrzątkiem na sicie, trochę posolić, pokropić sokiem z wyciśniętej bezpośrednio cytryny...
Ciasto piwne- takie jak na naleśniki, ale zamiast mleka dodajemy piwo, ciasto takie średnio gęste. Pieprz czarny, a lepiej biały, trochę soli, gałki muszkatułowej, odrobina proszku do pieczenia.
A, zostawiamy krewetkom ogonki, no tak aby było za co trzymać. Teraz dokładnie maczamy w cieście i na patelnię z olejem...
Na chwilę na bibułę, aby odsączyć z oleju i podajemy gorące, smacznego.
Pozdrawiam. Grzegorz,
