07.08. - piątek:
Dzisiaj nasz ostatni pełny dzień na Hvarze. Łezka w oku się kręci... Ale to przecież nie koniec, jutro płyniemy na Korčulę.
Ale póki co, mamy jeszcze cały dzień na wyspie lawendy i trzeba go dobrze wykorzystać! Jedziemy na objazd zatoczek. W planach są uvale Półwyspu Kabal.
Przejeżdżamy przez Stari Grad, potem przez Rudine
za którym kończy się asfalt. Dalej "pomykamy" już szutrem naszym "Fabiakiem - rumakiem"
Patrząc na mapę, wymyśliliśmy sobie, że dojedziemy do zatoczki o wdzięcznej nazwie Smočiguzica
Szuter jest coraz trudniejszy, a droga z każdym metrem zwęża się:
Brač mamy jak na dłoni. Dojeżdżamy do morza:
Dziwi nas widok słupa wysokiego napięcia w takim ustronnym miejscu:
i stacja transformatorowa:
Gdyby nie one, byłoby tu idealnie.
Ale i tak bardzo nam się podoba! Niezaprzeczalną zaletą jest fakt, że w zatoczce tej jesteśmy sami
Nareszcie udało się nam znaleźć takie miejsce.
"Życie podwodne" jest tu bardzo bogate, a koncentruje się... w okolicach kabla energetycznego
który biegnie pod betonową osłoną widoczną na zdjęciu:
Początkowo mam opory co do nurkowania w tej zatoczce. Bliskość kabla sprawia, że obawiam się ewentualnych przebić... Ale zaraz tłumaczę sobie, podobnie jak Stuhr w "Seksmisji": "Jak one żyją (tu: ryby), to znaczy, że my też możemy"
Tak jak już wspominałam, poza stacją transformatorową, która odrobinę psuje krajobraz, jest to miejsce cudownie odludne i przepiękne. Oglądamy z bardzo bliska wyspę Brač:
Kolor wody cudowny:
Na brzegu obserwujemy wyjątkowo piękne okazy ukwiałów, które z czerwonych, gładkich kulek rozwinęły się niemal "na naszych oczach" w imponujące "kwiaty":
Poza tym w skalnych zakamarkach znajdujemy skrystalizowaną sól morską; ładny widok:
Leżymy, opalamy się, pływamy, aż tu nagle nasz spokój burzą ludzie. Przychodzi jakaś grupka Włochów, a po nich para Serbów (wiemy to z rejestracji samochodowej) i z samotności na plaży nici. Jednak na Hvarze w szczycie sezonu o zupełnie odludne miejsca jest naprawdę trudno. Dobrze, że chociaż w części udało nam się zakosztować "dzikiej plaży"
Pora ruszać w dalszą drogę. Na pewno są jeszcze jakieś zatoczki warte odwiedzenia i my zamierzamy je odkryć