Nie tylko dla ... żółtodziobów
Poreč według żółtodziobów
W poprzednim odcinku: "Rund kilka zrobiliśmy, i dziś już nie pamiętam, jak to się stało, że w pewnym momencie mój małżonek stwierdził: To tu."
Jak to :Tu?
Przecież to jest przy głównej drodze, a miało być na uboczu i zacisznie!
W Poreču nasze miejsce noclegowe znajdowało się w dzielnicy Mali Maj - myśleliśmy, że będzie to miejsce na uboczu (przez co będzie zacisznie). Rzeczywistość okazała się inna. Mali Maj jest dzielnicą najbardziej oddaloną nie tylko od plaży, ale także od centrum, czyli daleką od wszystkiego. Dodatkowo nasz apartament znajdował się przy głównej drodze (czego na stronie internetowej nie było widać), co sprawiało, że zamiast wstawać z przysłowiowymi kurami, budziliśmy się wraz z chorwackimi motorami
(ku uciesze naszego synka, który od pierwszej chwili pokochał Chorawcję za to, że tam są MOTORY)
A to właśnie owa główna droga:
***
Kiedy myślę o Poreču, to zaczynam mieć rozdwojenie jaźni
, bo z jednej strony znajduje się tam urocze Stare Miasto wraz ze słynną Bazyliką, a z drugiej miejscowość ta jest z a s t a w i o n a i przez hotele, ośrodki turystyczne, "apartmany" i betonową plażę.
No to może zacznę od tych dla mnie przyjemnych rzeczy - spacerem po starówce i po okolicach portu jachtowego.
Wszyscy ci, którzy lubią spacery po wąskich, krętych uliczkach chorwackich starówek, na pewno znajdą tu coś dla siebie. Główną ulicą jest oczywiście Decumanus, który jest jednocześnie osią tej części miasta, od której odchodzą te mniejsze, boczne. Starówka oczywiście usiana jest licznymi knajpkami, kawiarniami i lodziarniami. To właśnie tutaj pierwszy raz próbujemy słynnych chorwackich "sladoledów". Słynnych, bo na forum aż wrzało, czy one smaczne, czy nie
. Te w Poreču nam bardzo smakowały
A po tych lodach - znowu coś dla duszy, która lubi "starocie" - słynna Bazylika Eufrazjana:
zdjęcie z netu
Było dla duszy - to teraz kolej na ciało. A więc spacer po porcie, kiedy to "w promieniach słonecznych wygrzewamy się":
Żółta lodź podwodna
Spacerując po porcie, natrafiliśmy na taki oto sprzęt pływający.
Okazało się, że jest to łódź (niech wilki morskie mnie poprawią, jeśli to łódź nie jest - nazewnictwo jednostek pływających jest mi obce
), z której można podziwiać dno morskie. I tu obudziła się w nas myśl rodzicielska, że pewnie będzie to niezapomniana atrakcja turystyczna dla dzieci.
Tak więc niewiele myśląc zakupiliśmy, z tego co pamiętam, dość drogie bilety i wyruszyliśmy w godzinny rejs po to, by odkrywać uroki morskich głębin okolicy Poreča. I znowu okazało się, że to tylko teoria, bo dno morskie przez czas, który mogliśmy podziwiać niezmiennie wyglądało tak jak na zdjęciu (no - od czasu do czasu jakaś rybka przepłynęła):
Plażowanie w Poreću
Jadąc do Cro, oczywiście wiedziałam, że tam mają plażę z betonu. I nie ukrywam, że betonowa plaża była dla mnie całkowitą abstrakcją. Dlatego wiedziałam, że w Poreču koniecznie muszę trafić na takie zjawisko
Jak się na miejscu okazało, Poreč się idealnie do tego nadawał, ponieważ beton plażowy występuje tam dość obficie (na szczęście jak się dalej poszuka, to bardziej naturalne plaże też można znaleźć :0)
I tak - idąc od Starówki w lewo mijamy pierwszą betonową plażę, o której powszechna opinia głosi, że jest miejscem kąpieli słonecznych otoczonym przez piniowy zagajnik. Brzmi bosko, ale do boskości rzeczywistości daleko. Zagajnik - owszem jest i cień faktycznie daje - ale oprócz cienia można tam znaleźć sporo śmieci, a także plac zabaw pamiętający jeszcze czasy wczesnego Tito. Idąc dalej wzdłuż wybrzeża, plaża "piniowa" zamienia się w plażę "uliczną" - to znaczy wybrzeże, które wylane jest betonem, kończy się tam, gdzie zaczyna dość ruchliwa jezdnia (to dzielnica Špadiči). Idąc dalej trafiamy na plażę na terenie hotelu Materada (Materada to także nazwa kolejnej dzielnicy). Tu natrafimy na bardziej gładki rodzaj betonu (a jednak - okazuje się, że jest wiele betonowych możliwości
). My zdecydowaliśmy się właśnie na ten gatunek wylewki, a pomogły nam w tym pozostałe atrakcje, dla dzieci oczywiście, takie jak plac zabaw, sklep z lodami i napojami, czy też brodzik. Na szczęście tylko dwa razy zdecydowaliśmy się na ten rodzaj atrakcji turystycznej.
A oto rodzaj betonu plażowego w okolicy hotelu:
I dziś mogę znajomym opowiadać, że w Chorwacji to mają plażę z betonu. Na co zawsze reagują wielkim zdziwieniem i zadają to samo pytanie:
Jak to z betonu?
I żeby być sprawiedliwą dodam jeszcze, że jak się już skończą wszelkie betony plażowe, to zaczynają się tereny "naturalnej" plaży - skałki, kamienie, większa cisza i spokój. Przyjeżdżają na nią głównie tubylcy. My niestety byliśmy na niej tylko raz, gdyż za późno odkryliśmy to miejsce.
Wnioski żółtodzioba:
1. Czy pojechałabym znowu na dłuższy wakacyjny pobyt do Poreča? Nie
2. Czy pojechałabym znowu na jeden dzień do Poreča? Tak
Ps. A teraz zapraszam do Januszowej relacji
Istria 2008 - powrót do źródeł, bo tam znajdziecie wiele konkretnych informacji związanych z Porečem
- odcinek
pierwszy; odcinek
drugi