Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Ukraina bezdrożami czyli offroad w pięciu po Gorganach

Ukraina to prawdziwy raj dla miłośników górskich wędrówek. Górzyste i wyżynne tereny rozciągają się niemal przez cały kraj. Tradycyjnym ubiorem Ukrainek i Ukraińców jest wyszywanka czyli koszula (zwykle biała) pokryta folkowym haftem. Na Ukrainie znajduje się jeden z geograficznych środków Europy – w niewielkiej wsi Diłowie, która położona jest w pobliżu Rachowa. Wielkanocne, kolorowe pisanki pochodzą właśnie z Ukrainy.
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 13.11.2008 23:38

Janusz Bajcer napisał(a):
maslinka napisał(a):Leszku, świetna relacja! Gratuluję fantastycznego wyjazdu! Do Lwowa też planuję się wybrać w "podróż sentymentalną", bo podobnie jak anjas i allessandro mam ukraińskie korzenie :) Byłam w tym mieście, ale już bardzo dawno, miałam wtedy 7 lat i niewiele pamiętam... :)
Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy :papa:


Moi Rodzice pochodzą z Kołomyi , ale poznali się w Gliwicach, gdzie ja się urodziłem. :lol:

Czyli jakieś korzenie też mam na wschodzie.


Jakie to niesamowite, forum łączy ludzi.... Podobnie jak maslinka byłam na Ukrainie , a raczej ZSRR jako dziecko w drodze na wczasy do Bułgarii. Rodzice chcieli pojechać do Zbaraża, niestety nie wpuszczono nas, musieliśmy jechać tranzytem:-( Boczne drogi były zablokowane przez patrole.Takie to były czasy komunizmy.... Ale teraz myślę,żeby zobaczyć na oczy miejsca życia moich przodków i poznać kulturę Ukrainy:roll: :roll:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14750
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 13.11.2008 23:48

Anjas, faktycznie niesamowite :D Ja też jechałam wtedy, jako siedmioletnie dziecko, z rodzicami na wczasy do Bułgarii :D Nawet w domkach campingowych pod Lwowem spaliśmy :P Podobno pytałam mamy, co jest napisane na drzwiach obskurnego pokoju, w którym spaliśmy (oczywiście cyrylica). Mama powiedziała: "komnata". "To oni komnaty nie widzieli chyba!" - odpowiedziałam zaskoczona :P
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1349
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 13.11.2008 23:53

Witam Leszku,

Właśnie zasiadłem do wklejania swoich wypocin, ale wpadł mi w oko twój nowy wątek i się zaczytałem :roll: :lol: :lol: ...

Czekam na więcej, bo temat ciekawy i rozwojowy :) ...

A teraz do wklejania czas się brać :lol: :lol: :lol: ...

Pozdrawiam,

PAP
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 13.11.2008 23:58

Podobnie w moim mieście mieszkają ludzie, których przodkowie musieli opuścić Ukrainę i zasiedlić "ziemie wyzyskane". Miałam jeszcze lepszą historie.... Z kolega za studiów "od słowa do słowa" i okazało się ,że nasi dziadkowie z jednej miejscowości pochodzą i znali się :roll: Niesamowicie zdziwiliśmy się i ucieszyliśmy, że my prawie jak rodzina :lol: :lol: :lol:
A jednak świat jest bardzo mały 8O
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 14.11.2008 00:31

Ale odjazd !
Egzotyka, dla mnie normalnie EGZOTYKA !!
Ciekawe, jaki ciąg dalszy wyciągniesz z rękawa? :wink:

P.s. a fotki pomnika wieszcza (Twoja i kw) nadają się do wątku ... o upływie czasu :)

Pozdraviam
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 14.11.2008 07:47

chyba co druga rodzina w Polsce ma jakieś koneksje wschodnie, mój tata pochodził z Ostrowa na Wołyniu, teść z Radziechowa, teściowa ze Spuszy....
czekam na ciąg dalszy Leszka relacji
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 14.11.2008 08:22

Jaaaa 8O :D :o , no to rozpętałem dyskusję i wspomnienia. Serdecznie wszystkich w mojej skromnej relacyjce witam i zapraszam dzisiaj na ciąg dalszy, który jest w przygotowaniu.

Ze Lwowem się pożegnaliśmy, dzisiaj żegnamy sie z Jaremczą i jedziemy w stronę Przełęczy Legionów :D
Ostatnio edytowano 15.11.2008 10:38 przez Leszek Skupin, łącznie edytowano 1 raz
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 14.11.2008 09:38

Chwilkę mnie nie było a tu już 3 strony... :lol:
Ponieważ wiele osób się tu ujawnia to i ja napiszę, że moja rodzina od strony Mamy pochodzi z m. Czortków za Lwowem.
Leszek-śledzę Cię :wink:

Pozdrawiam
Jacek
Ostatnio edytowano 14.11.2008 14:11 przez Vjetar, łącznie edytowano 1 raz
marsylia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 882
Dołączył(a): 19.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) marsylia » 14.11.2008 09:45

No to czekamy :lol:
Dla mnie miejsce jak i dla Atojki egzotyczne, nigdy nie byłam "po tamtej stronie" więc tym bardziej jestem ciekawa, co dalej :roll:
Pierwsze co to, rzuciła mi się Becherovka w oczy, bo to dla mnie taki narciarski trunek trochę :P , a te śluby na bogato... :roll: no panna młoda jak beza :lool:. :papa:
Dziadek Maciek
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5013
Dołączył(a): 31.01.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dziadek Maciek » 14.11.2008 10:16

Nie mam (ew nic o tym nie wiem) powiązań rodzinnych z tamtym rejonem, mimo to czytam z zainteresowaniem, czekam na główny temat wyprawy, off-roadowy. Wiąże się to z moim "rozwojem" zawodowym, więc wszystko co ma coś wspólnego z turystyką samochodową, wyprawami 4 x 4, szczególnie mnie wciąga.
Jak dla mnie to wklejaj jak najwięcej zdjęć ze zmagań z błotem.
armar
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 764
Dołączył(a): 28.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) armar » 14.11.2008 10:20

Ciekawa wyprawa z zainteresowaniem czekam na dalszy ciąg i wrażenia . Karpaty ukraińskie i Zakarpacie zjeździłem hmm 10 lat temu , więc trochę upłyneło . Potem jak jeżdziłem ( bardziej służbowo niż turystycznie ) do Łucka Równego i Lwowa , to największą zmianą były - nowe stacje benzynowe !! 10 lat temu jedyne dwie stacje na normalnym poziomie spotkałem na Zakarpaciu , były to stacje węgierskiego MOL-a na terenach do dzisiaj w dużej mierze zamieszkanych przez Węgrów ( notabene naprawde dobre wino tam jest produkowane) Standartem sowieckim były saturatory w formie szaf zamykane na kłódkę :D , brak zadaszenia ( nalewasz , pada deszcz więc mokniesz ) . Tu postęp jest wielki ale drogi to fakt , kto nie był nie uwierzy że może by o tyle gorzej niż w Polsce , a we Lwowie duża częśc dróg brukowanych w centrum pochodzi od przedwojny , tak jak infrastruktura podziemna - stąd wielkie kłopoty z wodą w tym mieście ( zresztą jak w wielu na Ukrainie ) szczególnie odczuwana dla mieszkających w wieżowcach .
Ale generalnie fakt , wyprawa na Ukraine szczególnie na prowincję czy w obszary górskie - ma w sobie coś egzotycznego dla nas .... :D i przez to jest ciekawa i pociągająca ...
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 14.11.2008 10:30

I ja czytam :!: Mój Tata pochodzi ze Lwowa, mieszkali w Mszanie, całkiem spora wioska w okolicach Lwowa. W 1987 roku pojechaliśmy odwiedzić rodzinkę, która nadal mieszka w Mszanie. Ach te wspomnienia... :) Byliśmy w domu rodzinnym Taty, ludzie obecnie tam mieszkający byli trochę wystraszeni, że może chcemy tam wracać :lol: :wink: Jeżeli chodzi o off-road, to też był :!: Szalałem z kuzynem jego Iż-em (chyba tak sie nazywała ta maszyna) z boczną przyczepką, po dróżkach wydeptanych w polach kołchozowej kukurydzy... :lol:
Z niecierpliwością czekam na c.d. :!:

pozdr
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 14.11.2008 10:50

Niepewność, bluzgi i złe psy.

Przygotowania pod pensjonatem zajmują trochę czasu, ale sprężamy się w miarę szybko. Przebieramy się w odpowiednie ciuchy, bo potem nie będzie na to czasu. Pakujemy i spinamy sprzęt tak aby ten najniezbędniejszy w czasie przejazdu był dostępny "od strzału", czyli: lina ta jest na kole zapasowym, Tirfor (wyciągarka ręczna), dwie łopaty i siekiery. Wg mapy przed końcem drogi asfaltowej znajduje się stacja benzynowa. W baku już niewiele, ale dojedziemy tam. Planujemy zakupić 100 l ropy 80 do zbiornika i 20 do karnistra.
Dojeżdżamy do Rafajłowej i zaczynamy szukać stacji, ale.... asfalt skończył się już jakiś czas temu, a stacji to tu raczej nie będzie :?

Pogoda nam sprzyja

Obrazek

Nie spodziewaliśmy się, że będzie tak pięknie.

Koniec asfaltu
Obrazek

Dojeżdżamy pod ostatni sklep, żeby kupić piwo i dowiedzieć się o paliwo
Obrazek

Paliwa to tu raczej nie kupimy, chyba, że od kogoś ze zbiornika. W między czasie podjeżdżają do nas Ukraińcy, którzy również wybierają się w góry, tylko inną drogą, mają mniejszy samochód - Suzuki

Obrazek

Dowiadują sie czego szukamy i zaczynają biegać po wsi żeby nam pomóc znaleźć kogoś kto sprzeda nam paliwo. Wykonują kilka telefonów nawet i jest szansa, że paliwo w ilości 100 l będzie... jedziemy. Okazuje się jednak, że na miejscu jest tylko kobieta, która o niczym nie wie i paliwa nie sprzeda, bo nie ma męża. Trudno. Dziękujemy Ukraińcom za pomoc i wracamy do Nadwiernej, gdzie znajdujemy czynną stację benzynową... Jest niedziela, a my na dodatek mamy tylko dolary. Na stacji nie można zapłacić kartą, bo terminal nie przyjmuje żadnej z naszych kart, część ekipy zostaje na stacji, a obaj Krzyśki jadą szukać kantoru... w niedzielę... Obrazek. Nikłe szanse mamy, że coś się znajdzie, ale po ok pół godzinie wracają z hrywnami Obrazek i spokojnie tankujemy naszą brykę.

Obrazek

Zatankowani, dopinamy karnister z paliwem na dachu i wreszcie możemy ruszać w drogę z powrotem do Rafajłowej.

Obrazek

Straciliśmy masę czasu, ale wreszcie dojeżdżamy na rozstaje i zastanawiamy się dokąd jechać... W wyborze trasy pomaga nam miejscowy człowiek i patrząc na mapę pokazuje nam kierunek w lewo za mostkiem.

Obrazek

Obrazek

Jedziemy wreszcie w teren :!::!::!: Obrazek

Najlepsza jest nawigacja, która nam pokazuje, że to już offroad na zielonej Ukrainie :lol:

Obrazek

Od tego momentu zaczyna się już walka, ale do zachodu słońca mamy niewiele czasu... jak pokazuje navi jest 13.19... wg naszego czasu a na Ukrainie jest już 14.19. Do zachodu słońca mamy jakieś 3 godziny Obrazek. Trudno ile damy radę tyle wjedziemy.

Pierwsze metry to jest lajcik, przejeżdżamy przez rzeki i mniejsze bagienka bez większych problemów, wysiadamy tylko, żeby dokumentować przejazd.

Obrazek

Obrazek

Pierwszy poważniejszy wyjazd z mocnym przechyłem i samochód zaczepia hakiem o dno rzeki, podskakuje, nie może się wydostać... kilka prób i jest na górze :)

Obrazek

W tym wypadku zostaje tylko kierowca z pilotem w samochodzie, tył jest pusty.

Przejazd dzielimy mniej więcej tak: 50 m w samochodzie, 30 m poza pomagając kierowcy w manewrowaniu. Największe doświadczenie z nas wszystkich w pilotowaniu ma Krzysiek Ru. i to on najczęsciej pokazuje jak kierowca ma skręcić koła, żeby nie wsadzić się na "minę". Mimo to jednak w pewnym momencie samochód ześlizguje sie z garbów w koleiny i grzęźnie po osie w bagnie. Nie pomagają nawet gałęzie, którymi przykryliśmy bagno :?

Obrazek

Trzeba go z jednej strony podeprzeć a z drugiej strony dociążyć, żeby "wyszedł". Zaczynamy powoli być zrezygnowani i są zakusy na Tirfora i linę, ale Krzysiek Ru. się nie poddaje. Dawaj - woła - dawaj k... wypchniemy go stąd. Samochód zaczyna po kilka centymetrów przesuwać się do przodu...

Obrazek

...jest szansa, że wyjdzie, choć czasem wystarczy pół centymetra bagna więcej i kicha. Skutecznie odstraszamy wszystkie niedźwiedzie i inne drapieżniki robiąc na około siebie masę hałasu :lol:. Zdyszani wreszcie wystawiamy samochód na prostszą drogę, ale nasze szczęście nie trwa zbyt długo bo za następne 100 m samochód ląduje znów w bagnie, tym razem już bez szans na wypchnięcie. W ruch idzie Tirfor i lina. Jest coraz później a my poruszamy się w zółwim tempie do przodu.

Obrazek

Z tej akcji mam niewiele zdjęć bo wszyscy mieliśmy pełne ręce roboty. Właśnie z najciekawszych i najtrudniejszych momentów jest niewiele dokumentacji :( szkoda.

Za pół godziny zacznie się ściemniać :? Coraz częściej zaczynamy kląć, ale ostro popychamy samochód do przodu.

Wreszcie się kończy możliwość jakiego kolwiek poruszania się naprzód...

Obrazek

Zdjęcia robiłem z dachu samochodu, bo przez pewien odcinek było dość równo i teraz stanęliśmy przed sporym wyzwaniem... Mostu nie zbudujemy... Trzeba wjechać w las 8O

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po kolejnych 10-ciu minutach samochód jest już w korycie rzeki :D

Obrazek

Teraz pozostało tylko z niego wyjechać :lol:, ale to wydaje sie być bajecznie proste bo wyjazd mamy utwardzony.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tak wyglądał koniec szlaku :lol: widziany już z drugiej strony :lol:

Obrazek

Niedaleko dalej znów czekała na nas przeprawa przez bagno... Sił coraz mniej, już nawet nie chce nam się wsiadać do samochodu, tylko idziemy za nim... To łatwiejsze niż pakować się na tył przez przednie drzwi :? ...

Obrazek

Obrazek

Znów mam te dwa zdjęcia nadające się do pokazania. Wszyscy jak jeden rzuciliśmy się do "remontowania drogi" :lol: polegało to na wrzuceniu w koleiny pni powalonych drzew i zalegających w pobliżu sporych kamieni.
Przygotowany przejazd poniżej...

Obrazek

I Krzysiek Ru. kieruje ruchem :lol:

Obrazek

Z prawej strony od kierowcy osypujące się pod silniejszym tupnięciem urwisko, z lewej bagno w którym leżały kłody... Wąsko...

Obrazek

Obrazek

Samochód zamienia się w prezydencki :lol:

Obrazek

Po kolejnych kilkudziesięciu metrach znów trzeba uważać, bo znów wjeżdżamy w koryto rzeki... Tym razem ktoś już usypał górę kamieni żeby zjechać... Widać z tą skarpą nie dawały sobie rady nawet pracujące tam ZIŁy :lol:

Obrazek

Jest na tyle płasko, że robię kilka zdjęć z dachu samochodu. Niewiele telepie, a widoki są ciekawe :D

Obrazek

Gdy zaczyna się ściemniać, postanawiamy, że będziemy jechać dopuki droga będzie puszczać już bez naszej ingerencji... Trzeba też znaleźć miejsce na biwak, rozbić namioty i przygotować zaplecze kuchenne. Na stacji benzynowej, na której kupowaliśmy paliwo, zatankowaliśmy wodą 20litrowy baniak, który jedzie z nami również na dachu. Krzysiek Ry mówił przed wyprawą, że ryzykiem jest próbowanie wody ze strumieni ze względu na zanieczyszczenie biologiczne w postaci zagryzionych dzikich zwierząt w pobliżu strumieni... Wolimy takiej wody nie próbować :?.

W końcu jest na tyle ciemno, że postanawiamy zatrzymać się na biwak. Jadąc dalej można już tylko uszkodzić samochód, a wcale nie o to nam chodzi... Jesteśmy na wysokości 949 m
Obrazek

Rozpakowujemy sprzęt...
Obrazek

Stawiamy namiot....
Obrazek

Decydujemy się tylko na jeden, bo jest to trójka z dużym przedsionkiem. Spanie ustalamy następująco: Krzysiek Ru., Piotrek i ja w namiocie, Krzysiek Ry w przedsionku, Albert pod gołym niebem :D. Temperatura bliska 0. Zjadamy kolację ugotowaną na butli gazowej i .......


Idziemy wyżej :lol:

Obrazek

W pewnym momencie staję w szoku przy niewielkiej budce sprawiającej wrażenie zniszczonego schronu z dziurawym dachem....,

Obrazek

bo..... dostaję SMSa 8O. Zasięg skończył się ze cztery godziny temu 8O, a tu nagle w środku całkowitej głuszy dźwięk SMSa... Jesteśmy na wysokości ok 1000m więc zaczynam podejrzewać u siebie omamy słuchowe po ciężkim dniu, ale wszyscy są zdrowo zdziwieni więc to nie omamy 8O sięgam do kieszeni i rzeczywiście mam SMSa od żony z zapytaniem jak się u nas dzieje :lol:. Odpisałem i dostałem jeszcze potwierdzenie, że otrzymała.... Kilka kroków dalej już zasięgu nie było z powrotem. Chcemy dojść jak najwyżej ciekawość jest nawet silniejsza niż ostrzegająca tabliczka z napisem...

Obrazek

Doszliśmy na halę, na której w sezonie najprawdopodobniej wypasane są jakieś domowe zwierzęta i stąd ta tabliczka, ale tym razem nie było tam nikogo, ani ludzi, ani złych psów. Księżyc prawie w pełni oświetlał halę niesamowicie.

Obrazek

Wiemy jednak, że nie dane tu będzie nam wjechać samochodem bo pieszo pokonywaliśmy takie przeszkody, że było jasne, że nasz Land Cruiser by tu nie wszedł. Na hali spędziliśmy kilkadziesiąt minut i rozpoczęliśmy odwrót do namiotu. Tam czekała na nas butelka Grzańca Galicyjskiego :D

Obrazek

Patrząc na trawę temperatura przy gruncie zdążyła w między czasie spaść poniżej zera, bo pojawił się szron i mimo Grzańca było zimno.

Obrazek

Mapka, na której zaznaczyłem trasę przejazdu do Rafajłowej na zielono, z Rafajłowej terenem do biwaku oznaczonego "1" na niebiesko, a cieńszą niebieską linią zaznaczyłem podejście na halę.

Obrazek

C.D.N. :D
Ostatnio edytowano 16.11.2008 11:48 przez Leszek Skupin, łącznie edytowano 2 razy
armar
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 764
Dołączył(a): 28.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) armar » 14.11.2008 10:57

No grzaniec ze wszech miar zasłużony :D A wilków nie było słychac w nocy ?
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 14.11.2008 11:03

armar napisał(a):No grzaniec ze wszech miar zasłużony :D A wilków nie było słychac w nocy ?

Nie, nie było słychać... widocznie były dużo wyżej... byliśmy pod Durnią, Gropą i Bratkowską, które mają powyżej 1700 m. Biwak w dolinie Gropieniec, na wysokości 949 m dawał nam ponad 750 m deniwelacji. Na dodatek okazało się, że wylądowaliśmy z drugiej strony grani, za którą była Przełęcz Legionów ;).
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ukraina - Україна



cron
Ukraina bezdrożami czyli offroad w pięciu po Gorganach - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone