Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Wyspa Pag, Makarska Riviera, Peljesac, czyli Chorwacja 3 :)

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15079
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 24.10.2008 13:15

Docieramy do Omisa. Zostawiamy auto na parkingu nad Cetiną, naprzeciw twierdzy Mirabella:

Obrazek

i ruszamy na poszukiwania agencji zajmującej się organizowaniem raftingu. Podobno wystarczy tylko przejść się po starówce. Stare Miasto urocze! Do tej pory tylko przejeżdżaliśmy przez Omis
i nie spodziewałam się, że poza zatłoczoną główną ulicą istnieją miłe wąskie uliczki oraz place:

Obrazek

Obrazek

Czyżby jakieś kino plenerowe?:

Obrazek

Po kilku chwilach spacerowania trafiamy na faceta z ofertami raftingu i telewizorem, na którego ekranie możemy pooglądać oferowaną atrakcję. Wygląda bardzo emocjonująco! Już czuję dreszczyk na plecach :) :twisted: Cena bardzo atrakcyjna: 100 kun od osoby. Mam nadzieję, że nie jest to jakaś "lipa" (i nie chodzi mi tu o chorwackie grosze :wink:), bo na forum czytałam, że ceny zwykle oscylują w okolicach 200 kun za osobę. Musimy się zastanowić. A najlepiej myśleć, jak ma się pełny żołądek. Szukamy więc jakiejś konoby. Ostatecznie decydujemy się na pizzerię i jemy niezłą pizzą, popijając ją oczywiście piwkiem :) Najedzeni i napojeni wracamy do gościa z telewizorem. Decydujemy się i płacimy zaliczkę - 100 kun za 4 osoby. Trzeba ufać ludziom, inaczej się niewiele zobaczy i przeżyje. Jutro o 14 mamy się spotkać w tym samym miejscu, w uliczce naprzeciw restauracji Konig.

Zadowoleni, że tak szybko nam poszło z zaklepaniem raftingu i że ten emocjonujący dzień już jutro, zmierzamy w stronę twierdzy Mirabella. Po drodze ładne widoczki i ciekawa roślinność:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie docieramy jednak na sam szczyt. Przyznaję ze wstydem, że nie chcemy już dzisiaj wydawać kun, gdy okazuje się, że wstęp na twierdzę jest płatny :oops: Widzieliśmy już sporo, a zrobiło się późno. Zresztą jak zwiedza się kilkuosobową grupą, trzeba wypracowywać kompromisy (lub czekać na siebie). Ostatecznie odpuszczam, ale jeszcze tu wrócę, nic straconego!

Po drodze do Żivogoscie robimy zakupy w Konzumie w Makarskiej. Kupujemy świeże ryby na tacce na wieczornego grilla. Jestem ciekawa, czy dorównają smakiem tym kupowanym prosto z kutrów. Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni, smakują znakomicie :!: Niezła alternatywa dla ryb kupowanych na targu rybnym dla tych osób, którym nie chce się rano wstawać :)
Raczymy się pyszną kolacją i winkiem. Wieczór kończymy w campingowym barze, ucinając sobie miłą pogawędkę z gospodarzem :)
Ostatnio edytowano 24.02.2012 19:02 przez maslinka, łącznie edytowano 2 razy
ines
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2304
Dołączył(a): 20.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) ines » 24.10.2008 13:24

super, czekamy na więcej :)
el_guapo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1560
Dołączył(a): 08.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_guapo » 24.10.2008 13:39

maslinka napisał(a)::twisted: Cena bardzo atrakcyjna: 100 kun od osoby.


Przyznaję ze wstydem, że nie chcemy już dzisiaj wydawać kun, gdy okazuje się, że wstęp na twierdzę jest płatny :oops: Widzieliśmy już sporo, a zrobiło się późno. Zresztą jak zwiedza się kilkuosobową grupą, trzeba wypracowywać kompromisy (lub czekać na siebie). Ostatecznie odpuszczam, ale jeszcze tu wrócę, nic straconego!
:)


Cena faktycznie b.atrakcyjna mając na uwadze termin w którym byliście - czekam na relację zdjęciową ze spływu. My we wrześniu płaciliśmy 150kn.

Co do Mirbelli (Mirabelli) - widoczek ze środka jest niesamowity, podobnie jak drabina tam prowadząca... :wink:
mojekp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 237
Dołączył(a): 13.01.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) mojekp » 24.10.2008 16:32

Jak miło powspominać, te same znajome miejsca, to samo morze ..., a do wakacji jeszcze tyle czasu. Bardzo przyjemnie się czyta i rewalacyjnie ogląda. Pozdrawiam
elli
Globtroter
Posty: 41
Dołączył(a): 04.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) elli » 24.10.2008 18:46

Czytam i czekam również - pozdrawiam :papa:
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 24.10.2008 18:57

maslinka czytam i czytam Twoją relację :D A zdjęciami, tymi widokami jestem urzeczona :D Bardzo mi sie podoba Pag, coś tak mnie tam ciągnie....Pozdrawiam i czekam na dalszą część :papa:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15079
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 24.10.2008 19:11

Dzięki wszystkim za miłe słowa :) Następny odcinek już ...za parę minut :D
laciatek
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 192
Dołączył(a): 15.09.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) laciatek » 24.10.2008 19:27

OOO, tak szybko, to super, chyba naczynka mogą jeszcze poczekać
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15079
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 24.10.2008 19:30

12.07 (sobota)

Dzisiaj dzień raftingu :D, ale to dopiero po południu. Na godziny przedpołudniowe zaplanowaliśmy plażowanie :)
A dla ciekawych mojej drugiej połowy, zdjęcie z małżonkiem :wink: :lol::

Obrazek

Wyruszamy w stronę Omisa po dwunastej, żeby się nie spóźnić. Docieramy na parking przed tunelem:

Obrazek

Smarujemy się emulsjami z filtrem i w strojach kąpielowych oraz krótkich spodenkach (bez plecaków, torebek, bez rzeczy na przebranie niestety, bo o tym nie pomyśleliśmy) ruszamy w stronę starówki na umówione miejsce. Dobrze, że zamówiliśmy zdjęcia (100 kun za płytkę), to nie musimy się już martwić o branie aparatu. Potem okazuje się, że są wodoszczelne opakowania na pontonach, ale oczywiście lepiej jak ktoś robi nam zdjęcia "w akcji" :D
My jesteśmy pod restauracją "Konig" przed czasem, jednak organizatorzy spóźniają się...

Wyruszamy z 15-minutowym opóźnieniem. W końcu to Chorwacja, tu nikt się nie spieszy. Z nami (oprócz pary naszych znajomych) będzie płynąć węgierska rodzinka - dwie osoby dorosłe i dwoje dzieci w wieku 7 i 9 lat, tak na oko. Agencja, na którą trafiliśmy, okazuje się być biurem podróży organizującym wycieczki głównie dla Węgrów :wink:
Ale skipper na szczęście jest Chorwatem :D. Mówi po chorwacku i po angielsku (również odrobinę po polsku).

Wsiadamy do busika, który wywozi nas w górę rzeki. W jakiejś wiosce nagle zatrzymujemy się. Skipper wysiada i kupuje sobie w sklepie 2 Karlovacka :D Jedno wypija w busie, drugie bierze na ponton. Widać oni się boją spływać na trzeźwo :twisted:

Dojeżdżamy na miejsce. Kierowca busa daje nam ekwipunek do wyboru: kamizeli i kaski. Przykładam się do wyboru kamizelki, obwąchując każdą z kolei :D (Odrobiłam zadanie domowe i przeczytałam relacje z raftingu na forum. A forumowicze kilkakrotnie pisali, że można trafić na przepocone egzemplarze.) Mimo ostrożności w wyborze, i ja trafiam na przepoconą kamizelkę, wszystkie wydają mi się równie nieświeże. Pewnie tego nie piorą, bo po co!

Ale już po chwili nie pamiętam o ledwo wyczuwalnym zresztą zapachu. Skipper "usadza" nas w pontonie, pewnie według wagi. Siedzę w środku na prawej burcie, przede mną mój mąż, za mną Węgierka (potem zamieni się ona z Węgrem). Dzieci siadają wewnątrz pontonu, na podłodze.
Zaczyna się wiosłowanie, czyli padlowanie :) Pierwszy odcinek rzeki jest bardzo spokojny, uczymy się komend.

A oto nasza ekipa na pontonie. I znowu widać mojego męża :wink: - pierwszy na prawej burcie:

Obrazek

Po jakimś czasie zaczynają się pierwsze kaskady. Przepływamy bardzo blisko krzaków, ciągle muszę odchylać głowę, żeby gałęzie nie weszły mi do oczu.

Nagle zatrzymujemy się; chwila przerwy na kąpiel. Woda jest bardzo orzeźwiająca, ale nie zimna. Jest fantastycznie przejrzysta, zielona. Jaka szkoda, że w Polsce nie mamy takich cudownych rzek! Pływa się fajnie; problemy zaczynają się, gdy chcę wrócić na ponton pod prąd. Nurt jest tak wartki, że z trudem daję radę, ciągle mnie spycha. Ale w końcu docieram do pontonu i wdrapuję się na niego.

Płyniemy dalej. Skipper kieruje ponton na głazy:

Obrazek

Obrazek

Dobrze się bawi, utrudniając nam wiosłowanie. A może to wpływ dwóch wypitych piw? :twisted:

Wycofujemy ponton:

Obrazek

i chwilę płyniemy tyłem:

Obrazek

Po jakimś czasie "szczeniackiej" zabawy Skipper uspokaja się i zmienia ton na poważny. Widać, że ten rafting to dla niego również popis umiejętności aktorskich. Teraz chce nam wytłumaczyć trudną operację, którą musimy wykonać przed następną kaskadą.

"This is a very fucked - up situation" - zdanie, które pada z jego ust ma nas przygotować na najgorsze. Żeby przeżyć, musimy współpracować, straszy nas.

Najpierw mamy wyjąć stopy spod sznurków na pontonie, potem wiosłować w równym tempie bardzo szybko, a na hasło: bomba! natychmiast wskoczyć do wnętrza pontonu, zostawiając rękę z wiosłem płasko opartą o burtę na zewnątrz. I wszystko to baaaardzo szybko.
Niby nic trudnego, ale tak zbudował napięcie, że wydaje nam się to niesamowitym wyzwaniem.

Każe nam przećwiczyć. Wydaje komendy i ...bomba :!: Fatalnie, kiwa głową i mówi, że jak będziemy tacy wolni, to wypadniemy z pontonu. Jeszcze raz.... Bomba! Dalej fatalnie. Dobrze, że jest jeszcze spory kawałek spokojnych wód do przećwiczenia. Do trzech razy sztuka: bomba! Jest ok, mówi, że jak tak zrobimy, to będziemy żyć.
No i przychodzi pora na sprawdzenie przećwiczonych ruchów w praktyce. Pada seria komend, wiosłujemy szybciej niż zwykle:

Obrazek

i nagle...bomba!, wskakujemy do środka pontonu:

Obrazek

Obrazek

i dalej nie wiem, co się dzieje, bo woda całkowicie mnie nakrywa:

Obrazek

Długo gramolę się na burtę, najdłużej ze wszystkich :wink: Wszyscy jesteśmy zupełnie mokrzy, ale szczęśliwi. Niesamowite wrażenia, super! :twisted:

Płyniemy dalej. Po jakimś czasie z daleka słychać głośny szum spadającej ze sporej wysokości wody. To największa kaskada. Tu musimy zejść z pontonu, obejść kaskadę brzegiem. Skipper spływa sam. Mam nadzieję, że ten nasz wariat się nie zabije (Były podobno takie przypadki).
Schodzimy więc z pontonu, na lądzie pijemy pyszną wodę ze źródełka i po bardzo śliskim i stromym brzegu schodzimy do wody. Tu czekamy na naszego skippera. Widzimy jak zmaga się z żywiołem, pontonem i samym sobą. Udaje się, uff! Możemy płynąć dalej.

Następna atrakcja nosi wdzięczną nazwę: ferrari. Chodzi po prostu o to, żeby jak najszybciej pokonać najbliższą kaskadę. Znosi nas niestety za bardzo na prawą stronę. Albo źle wiosłujemy, albo to znowu ten nasz skipper :wink::

Obrazek

Obrazek

Kolejna atrakcja to skok do wody z 5-metrowej skały. Głębokość rzeki w tym miejscu to 7 metrów. (Oczywiście skok nie jest obowiązkowy). Wdrapujemy się na skałę i nagle oblatuje mnie strach. Skipper mówi, że jak chcę, to mogę skoczyć z niższej skałki (3 metry nad wodą). To i tak dla mnie strasznie wysoko, od zawsze bałam się skoków do wody, zwłaszcza do nieznanej wody. Ale: raz kozie śmierć, skaczę! Juuuhuu :!: Rewelacja :!: Ale raz mi wystarczy.

Nurt Cetiny robi się coraz bardziej spokojny, rafting staje się odrobinę monotonny. Po obu stronach rzeki wysokie skały, na których widać poziomy, jakie może osiągać woda. Niesamowite, bo zimą i wiosną wody jest baaaardzo dużo (nie pamiętam, ile metrów). Skipper pokazuje nam skałę, z której skakał w filmie Winnetou. Przed nami ostatni leniwy odcinek. Spływ niestety dobiega końca.

Było warto :!: Zachęcam wszystkich, bo to jedyne w swoim rodzaju przeżycie! To było moje pierwsze tego typu doświadczenie (nigdy nie byłam na żadnym spływie kajakowym) i zrobiło na mnie takie wrażenie, że chcę znowu. Szukam informacji (na forum założyłam dwa wątki):
http://cro.pl/forum/viewtopic.php?t=21183&highlight=
http://cro.pl/forum/viewtopic.php?t=20630&highlight=
na temat raftingów na Zrmanji, Neretvie i Unie.

Myślę, że w przyszłym roku spróbujemy właśnie bośniackiego raftingu na Neretvie. Podejrzewam, że może być jeszcze bardziej gorąco :twisted: Forumowicze, spróbujcie raftingu, daje mnóstwo pozytywnej energii i adrenaliny :D :twisted:

:papa:
Ostatnio edytowano 24.02.2012 19:04 przez maslinka, łącznie edytowano 2 razy
laciatek
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 192
Dołączył(a): 15.09.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) laciatek » 24.10.2008 19:55

maslinka napisał(a):12.07 (sobota)

A dla ciekawych mojej drugiej połowy, zdjęcie z małżonkiem :wink::
:twisted:


He, he, z tą mniej ładną połówką to był żart, bo piszesz o podróży poślubnej, a tu ciągle sama i sama, zastanawiałam się czy faktycznie czy taki mit :), a tak serio przyjemnie się czyta wspomnienia takiego mało typowego miodowego miesiąca ;) i oczywiście dołączam się do życzonek miłosnych iskierek w oczach po wszystkie dni, nas na podróż poślubną nie było stać, więc żyliśmy wspomnieniami wielu podróży sprzed legalu i teraz nadrabiamy :), bo to już 10 lat razem z moim mężem i najlepszym przyjacielem :), czego Wam i sobie razy xxx życzę :)
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13026
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 24.10.2008 20:01

maslinka napisał(a):Forumowicze, spróbujcie raftingu, daje mnóstwo pozytywnej energii i adrenaliny


Hmmm... ja chyba jednak podziękuję za takie :roll: atrakcje. Wystarczy mi kajakowanie po leniwej Baryczy, a bystrza na Brdzie to już dla mnie wystarczająca doza adrenaliny :lol:. Ale fajnie mi się patrzyło na Wasze zmagania z Cetiną 8). Rafting po tej rzece jest marzeniem mojego małżonka już od pierwszej bytności w Cro, ale wtedy wpadł na ten pomysł dzień przed powrotem i było już za późno, kolejne wyjazdy też jakoś nie sprzyjały realizacji... Ale ochota mu nie przeszła, więc może kiedyś?
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15079
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 24.10.2008 20:09

laciatek napisał(a):
maslinka napisał(a):12.07 (sobota)

A dla ciekawych mojej drugiej połowy, zdjęcie z małżonkiem :wink::
:twisted:


He, he, z tą mniej ładną połówką to był żart, bo piszesz o podróży poślubnej, a tu ciągle sama i sama, zastanawiałam się czy faktycznie czy taki mit :)


laciatek, faktycznie podróż poślubna, nie żaden mit :D Nietypowa mówisz? Dlaczego? Pewnie dlatego, że nie pojechaliśmy sami (kilka dni spędziliśmy tylko we dwoje :), a znajomi też szybciej wyjadą z Chorwacji niż my). Postanowiliśmy wypośrodkować i spędzić trochę czasu i ze sobą, i w towarzystwie, bo to zawsze wesoło wieczorami i piwka (winka) się można napić w większym gronie. A poza tym, przyznam szczerze, że byliśmy już po dwóch krótkich "wyjazdach poślubnych" (jednak nie można ich nazwać podróżami). Ponieważ ślubowaliśmy sobie w kwietniu, wyjechaliśmy na dwa "długie weekendy majowe" tylko we dwoje. Ale ta prawdziwa podróż poślubna to jednak dla nas Chorwacja :)
laciatek
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 192
Dołączył(a): 15.09.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) laciatek » 24.10.2008 20:18

maslinka napisał(a):
laciatek, faktycznie podróż poślubna, nie żaden mit :D Nietypowa mówisz? Dlaczego? Pewnie dlatego, że nie pojechaliśmy sami (kilka dni spędziliśmy tylko we dwoje :), a znajomi też szybciej wyjadą z Chorwacji niż my). Postanowiliśmy wypośrodkować i spędzić trochę czasu i ze sobą, i w towarzystwie, bo to zawsze wesoło wieczorami i piwka (winka) się można napić w większym gronie. A poza tym, przyznam szczerze, że byliśmy już po dwóch krótkich "wyjazdach poślubnych" (jednak nie można ich nazwać podróżami). Ponieważ ślubowaliśmy sobie w kwietniu, wyjechaliśmy na dwa "długie weekendy majowe" tylko we dwoje. Ale ta prawdziwa podróż poślubna to jednak dla nas Chorwacja :)


Miałam raczej na myśli, że taka podróż z przygodą, dreszczykiem, momentami podwyższoną adrenaliną ;)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15079
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 24.10.2008 20:25

No tak, dreszczyku było trochę, bo my oboje lubimy przypływ adrenaliny :twisted: Dalej może nie będzie aż tak silnych wrażeń, co nie znaczy wcale, że będzie nudno. Następny dzień to zachwycająca podróż do Mostaru, a potem jeszcze Peljesac, Korcula, Dubrovnik i wiele innych cudownych miejsc :) Ale następny odcinek dopiero w niedzielę, bo jutro bawimy się na weselu u znajomych :) Staram się budować napięcie i atmosferę oczekiwania :wink:
laciatek
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 192
Dołączył(a): 15.09.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) laciatek » 24.10.2008 20:29

To ze spokojem piszę się na czytanko po weekendzie :)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Wyspa Pag, Makarska Riviera, Peljesac, czyli Chorwacja 3 :) - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone