Zabierałam się do tego długo, ale w końcu zamierzam się odważyć i napisać relację z naszych trzecich wakacji w Chorwacji, tym szczególnych, że była to podróż poślubna
Na początek plan podróży, który ciągle się zmieniał w trakcie pobytu, ale w końcu nasze tegoroczne wakacje wyglądały następująco:
06.07 - 26.07.2008 Chorwacja i (w drodze powrotnej) Węgry:
1. 07.07 - 09.07 - wyspa Pag
2. 09.07 - 15.07 - Żivogoscie Blato (Makarska Riviera)
3. 15.07 - 18.07 - Divna (Półwysep Peljesac)
4. 19.07 - 23.07 - Orasac koło Dubrovnika
5. 24.07 - 26.07 - Bogacs koło Egeru (Węgry)
Startujemy z Gliwic 6 lipca, w niedzielę, o godzinie 17. Przed nami droga przez Czechy (wyjątkowo, wcześniej jeździliśmy przez Słowację, jak się okazało, słusznie!). Droga na początku świetna - oddali kawałek autostrady; potem dramat - jedziemy wolno jakimiś dróżkami. Okazało się, że źle pojechaliśmy, łakomiąc się na kawałek autostrady. Trzeba było jechać "starą drogą" - przez Ostravę, Frydek Mistek, Novy Jicin, Ołomuniec i Mikulov. Potem na szczęście udaje się nam na nią wjechać. Granicę przekraczamy w Mikulovie. Przez Austrię jedzie się jeszcze gorzej, bo przed Wiedniem mnóstwo robót drogowych, a w samej austriackiej stolicy ciągle stoimy na światłach. Z autostrady zjeżdżamy wcześniej i kierujemy się na Mureck. Przejazd przez Słowenię i część Chorwacji mija błyskawicznie. Są wczesne godziny poranne, więc nie ma korków do bramek na autostradzie przed Zagrzebiem (w ubiegłym roku staliśmy tam godzinę!). Zjeżdżamy z autostrady, kierując się na Senj.
A oto pierwszy widok Jadranu, jeszcze taki "niewyraźny", bo jest koło szóstej rano:
I już senność znika z powiek. Jest cudownie! Cały rok czekałam na ten widok.
Kierujemy się na Gradinę, żeby przeprawić się promem na wyspę Pag.
Wyspa robi wrażenie zupełnie "pustynnej":
Schodzimy z promu, zastanawiając się, czy tam w ogóle jest jakaś roślinność poza drobnymi krzaczkami. Przy bliższym poznaniu okazuje się, że owszem, jest. Z każdym kilometrem wgłąb wyspa wydaje się ładniejsza, zmienia swój charakter, robi się bardziej zielono:
Przepraszam za jakość zdjęć, są robione z samochodu; potem będzie lepiej
Naszym punktem docelowym na Pagu jest camping Drażica, 10 km za Novaliją. Camp jest pięknie położony w gaju oliwnym, ma ładną plażę, restaurację; u gospodyni można zamówić chleb. Jesteśmy zadowoleni, więc zostajemy, rozbijamy tu nasze namioty. Jest godzina 9. 30. Jesteśmy trochę niewyspani po całej nocy spędzonej w samochodzie, ale szczęśliwi. Przed nami cały dzień. Nie możemy iść spać, szkoda czasu! Idziemy na plażę, nacieszyć się słonkiem, morzem, tym, do czego tak tęskniliśmy przez cały rok
A oto camping i nasz widok na morze, sprzed namiotu:
ciąg dalszy nastąpi