Witam wszystkich forumowiczów.
Tak jak wcześniej obiecałem piszę relację z naszego tegorocznego wyjazdu do Chorwacji.
Nie udało się pisać bezpośrednio z campingu - powód był prozaiczny - brak czasu. Dostęp do internetu mieliśmy bez ograniczeń i to bezpłatnie (o tym w części o campie Holiday w Jelsie), ale nasz każdy dzień wypełniony był plażowaniem, zwiedzaniem i innymi przyjemnościami, a kiedy po kolacji zapadał zmrok, moje powieki także się zapadały...
W tym roku powróciliśmy na wyspę Hvar, do miejscowości Jelsa na camp Holiday. Byliśmy w tym miejscu w 2006 roku (relacja HVAR Z 1,5 ROCZNYM DZIECKIEM).
Były to nasze najdłuższe wakacje od wielu lat. Wyjechaliśmy z Poznania w środę 4 sierpnia w południe, a wróciliśmy w niedzielę 22 sierpnia nad ranem.
Po raz pierwszy nocowaliśmy w drodze do Chorwacji. Nasz wybór padł na znajomą chatkę w Kotlinie Kłodzkiej jakieś 0,5 h jazdy od przejścia granicznego w Boboszowie. Wieczorem 5 sierpnia wyruszyliśmy w 2 samochody (my w Fordzie Fusion a Grześki w Renault Grand Scenic) w kierunku Czech.
Pod Brnem spotkaliśmy się z naszymi znajomymi ze Śląska i od tego miejsca podróżowaliśmy w 3 samochody. Jak zawsze łączność utrzymywaliśmy dzięki krótkofalówkom. Czechy minęły spokojnie - Mohelnice, Olomouc, Brno, Hustopece i przejście graniczne w Mikulovie. Pogoda była cały czas pochmurna, ale co najważniejsze nie padało. Według prognoz miało ulewnie padać pod Grazem, ale prognoza trochę się myknęła i na nowej obwodnicy Wiednia zaczęło kropić, a w Wiedniu napotkaliśmy już prawdziwe oberwanie chmury. Wycieraczki nie nadążały zbierać wody, a podróż autostradą z prędkością ok. 60 km/h jest dość męcząca. Praktycznie po dojeździe do Grazu wiedzieliśmy, że nie zdążymy na przedpołudniowy prom na Hvar. Jak zwykle objazd autostrady w Słoweni (Mureck, Lenart, Ptuj) i dalej do granicy SLO/HR. Dalej autostradą na Split. Po drodze śniadanko - pogoda pochmurna. Wiedzieliśmy jednak (trochę z doświadczenia a trochę z prognozy pogody), że o pogodę na Hvarze nie mamy się co obawiać.
W podróży, po obudzeniu się naszej córeczki, bardzo pomagało zagłówkowe DVD oraz słuchawki.
Spokojnie dojechaliśmy do przystani promowej w Splicie (pierwszy raz jechałem z GPS-em a nie z prawdziwą mapą i nawet nie zabłądziliśmy - chociaż moja fotograficzna pamięć pomagała podczas całej drogi z PL do CRO).
Za przejazd autostradą w CRO (zarówno pod Zagrzebiem w Lucko jak i pod Splitem) płaciliśmy kartą co zajęło nam ok. 1 minuty (dojazd, zapłata, wyjazd z bramek)
Przy wjeździe do Splitu minęliśmy twierdzę Klis.
Dzięki pomocy pracowników z Jadroliniji ustawiliśmy się w kolejce na prom. Większość ekipy poszła na pierwsze lody i zakupy w pobliżu portu. Niestety nie było tyle czasu aby odwiedzić Pałac Dioklecjana i jego sklepowe podziemia. Mieliśmy nadzieję popłynąć promem PETAR HEKTOROVIĆ (tym płynęliśmy w 2006 roku), ale okazało się, że na nas czekał promTIN UJEVIĆ. Jest on trochę mniejszy od Petara Hektorovića ale nie mieliśmy najmniejszych obaw co do tego, że się na niego zmieścimy.
Za bilety zapłaciliśmy kartą dokładnie taką kwotę, jaka była na to zaplanowana wg. danych sprawdzonych przed wyjazdem z Polski (www.jadrolinija.hr). Po wjeździe na prom ulokowaliśmy się na bocznym pokładzie i trochę drzemiąc a trochę podziwiając mijane stateczki i wyspy dopłynęliśmy do Stariego Gradu na wyspie Hvar.
Rejs trwał dokładnie 2 godziny i przypłynęliśmy wg. rozkładu o 16.30. Po kilku minutach byliśmy już na naszej ukochanej wyspie. Następne 20 minut zajął nam dojazd do camp Holiday w Jelsie. Tak jak w 2006 roku nie było najmniejszego problemu ze znalezieniem wolnych miejsc i to prawie dokładnie w tym samym miejscu co 4 lata wcześniej. Ze względu na duże gabaryty namiotów rodzinnych (naszego i Grześków) rozbiliśmy się na 2 sąsiadujących tarasach (my wyżej, a Grzeski poniżej). Trzeci namiot stanął na tym samym tarasie co nasz i był od nas oddzielony naszym namiotem kuchenno-rekreacyjnym).
Jest teraz dobry czas na przedstawienie naszej ekipy:
- GRZEŚKI - nasi przyjaciele z Poznania, z którymi podróżujemy po Chorwacji i Polsce od 2005 roku w składzie 2 dorosłych + 2 dorastających chłopaków + moja chrześniaczka 9 miesięczna Zuzia zwana ZU
- MŁODZI - 2 dorosłych ze Śląska - powiązani rodzinnie z Grześkami - po raz pierwszy w Chorwacji
- MY - 2 dorosłych + nasza 5,5 letnia Basia i siostra mojej żony (pierwszy raz w CRO).
Rozbicie naszego obozowiska poszło nam bardzo szybko i wieczorem zaliczyliśmy pierwszy spacer do Jelsy. Zaczęliśmy od zakupów w Konzumie i Studenacu oraz na targu warzywnym. Nauczeni doświadczeniem wzięliśmy z Polski minimalną ilość jedzenie (trochę wędlin i serów) a resztę postanowiliśmy kupować na miejscu. Oczywiście zakupiliśmy na targu pierwszą butelkę Prośka. Została skonsumowana podczas pierwszego wieczoru.
Od dnia następnego rozpoczęliśmy już pełnoprawne chorwackie wakacje - o tym w następnych odcinkach naszej relacji.
Pozdrav