napisał(a) janniko » 08.07.2009 12:36
Olać! Olać! Olać!
W zeszłym roku pojechaliśmy zwiedzić Dubrownik. Zaparkowaliśmy nieopodal murów. Grzecznie uiściłem opłatę. Najpierw jednak nalatałem się co niemiara zanim rozmieniłem kasę na drobne, żeby móc wrzucić do parkomatu.. oczywiście nikt nie miał drobnych i nigdzie nie było w pobliżu kiosku ani jakiejś budki, gdzie ktoś by mi łaskawie rozmienił kasę... bo i po co? skoro turysta chce zapłacić, to niech ma przygotowane drobne, a jak nie, to zawsze może mandacik uiścić.. oczywiście też nigdzie nie było mundurowych, którzy by mi podpowiedzieli co mam zrobić! W końcu, gdy po pół godziny latania ktoś łaskawie mi rozmienił pieniężki, zapłaciłem, wetknąłem krateczkę za szybę i poszliśmy zwiedzać mury. Wracamy po ok. 2 godz i... nasze auto jest zupełnie, dosłownie na styk, zastawione z każdej strony dwoma autami na numerach chorwackich (chyba lokalnych). Nijak wyjechać! No to idę szukać stróża prawa, by pomógł wyjść z opresji.. he he.. akurat! ani jednego w okolicy nie znalazłem! Wróciłem na starówkę, znalazłem jakiegoś mundurowego, no i zagaduję. Mundurowy ani w ząb po angielsku. Coś tam pultam się po chorwacku i po 10 minutach wyjaśniło się, że facet jest ochroniarzem banku i nie wie gdzie znajdę policjanta. Posterunku też nigdzie nie ma...
Wracamy, szukamy, rozglądamy się, pytamy w kioskach. Wszyscy wzruszają ramionami. Jedna pańcia z uśmiechem mówi, że trzeba było nie uiszczać opłaty, to by zaraz z pod ziemi wyrośli.
Wreszcie po godzinie pomogło nam dwóch Włochów, którzy opowiedzieli nam później, że u nich to się często zdarza, tyle, że ludzie zostawiają autka bez hamulca i bez biegu, to sobie każdy przesunie jak trzeba.
Więc razem we trzech z trudem przesunęliśmy autko chorwackie w bok (uf... dobrze że nikt nie widział, bo by nas aresztowali za psucie mienia.. ). No, w sumie po 2 godzinach jakoś wyjechaliśmy odrapując lekko zderzak!
Tak się dba o turystów, na których jak by nie było co nieco się zarabia..
Więc olać , olać i jeszcze raz olać!