napisał(a) Rajkub » 21.06.2006 19:45
Nie wiem jak jest z samochodami osobowymi, ale w przypadku ciężarowych na Węgrzech kary są niesamowicie wysokie, rzędu kilku a nawet mogą sięgnąc kilkunastu tysiecy PLNów ( przynajmniej tak było ok 1,5 roku temu). Znajomego kierowca pojechał ciągnikiem siodłowym z naczepą, bez tego upowaznienie. Od granicy był "pilotowany" przez policję, która po kilku kilometrach zatrzymała samochód do kontroli. Następnie samochód odstawiono na parking policyjny. Nie pomogło dostarczenie w ciągu kilku godzin wymaganych papierów, ani interwencja w naszej ambasadzie. Kolega został ukarany "i tak minimalnym mandatem", cos około 1800 euro. Polska tłumaczka powiedziała, że i tak dobrze, że kierowca sie "nie stawiał" bo mogło byc 2 razy więcej. Jak opowiadała, to wielu kierowców z Serbii i Bosni, którzy tam jeszcze "dojeżdżają" wynalazki Kamazopodobne, jak zostaną zatrzymani w podobnych przypadkach, a nie mają ładunku, to po prostu wsiadają w pociąg i wracają do kraju, pozostawiając bohaterskiej policji swój dobytek. Kara jest czasami wyższa od kwoty jaka muszą wydać na zakup innego samochodu o podobnym stanie technicznym.
Tak wiec proponuje dmuchać na zimne.